Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Ekscytacja młodością
Drużyny kontraktujące młodych, obiecujących zawodników w trakcie okresu transferowego praktycznie zawsze zdobywają bardzo dużo sympatii wśród kibiców danej dyscypliny. Do zespołu stawiającego na młodzież łatwo się przykleić, nawet nie będąc z danego miasta czy regionu. Podobne zjawisko obserwujemy teraz w przypadku Arki, która tego lata postawiła na odmłodzenie drużyny, głównie polskich zawodników i trenera mocno zakorzenionego w środowisku juniorskim.
Klub z Gdyni w ostatnich latach może nie tyle co wyprodukował najwięcej Polaków na poziom bardzo dobrego ligowca, ale na pewno zbudował (nie wszyscy to wychowankowie). Zespoły trenera Przemysława Frasunkiewicza, wcześniej Davida Dedka i Tane Spaseva, zawsze kogoś wypromowały, ale i dawały radę, jeśli chodzi o wyniki. Zobaczymy, czy będzie i tak tym razem, bo to wcale oczywiste nie jest. Jak bardzo bym nie lubił Kacpra Gordona, Maksa Wilczka czy Adriana Boguckiego, tak o miejsce w tabeli Arki (tym razem pod ręką Wojciecha Bychawskiego) trochę się obawiam.
Rzeczywistość
W tym projekcie „młoda Arka” widzę pewne zagrożenie, a konkretnie ból głowy jeśli chodzi o rotację. Zawodników na pozycjach 2-3 chętnych do gry jest bardzo dużo, ale jednocześnie tylko Grzegorza Kamińskiego możemy być pewni, że sobie poradzi na poziomie PLK.
Michał Samsonowicz i Kacper Marchewka są po poważnych kontuzjach, a Maksymilian Wilczek będzie w ekstraklasie dopiero debiutował. Czy ten kwartet bez wzmocnienia z zagranicy będzie w stanie rywalizować z przeciwnikami z poziomu PLK? Mam wątpliwości. Z kolei jeśli ktoś z zagranicy będzie dodawał jakości na tych pozycjach, to dla kogoś minut będzie za mało.
O młodym zespole z Gdyni teraz słyszy się „ciekawy”, „perspektywiczny”, „będzie ekscytujący do oglądania”. Pytanie tylko, czy ta optyka się nie zmieni po pięciu kolejkach. Czy rzeczywistość nie dopadnie Arki? Potencjał ofensywny, póki co, jest naprawdę ograniczony, a bez ataku i wielu punktów ciężko będzie być ekscytującym zespołem. Z uwagą będziemy patrzeć na rozwój naszych koszykarskich nadziei, ale jednocześnie uważam, że naprawdę ciężko będzie o zwycięstwa. Różnicę w talencie w porównaniu do konkurencji nie zawsze da się przeskoczyć walecznością i systemem.
„Całkiem solidnie„
Stefan Kenić to pierwszy zagraniczny transfer Arki Gdynia w trakcie tego offseason. Całkiem solidnie wyglądał w Twardych Piernikach Toruń w poprzednim sezonie, w drużynie która ledwo uratowała się przed spadkiem. Zbitek słów „całkiem solidny” występuje często w przypadku zawodników z Serbii trafiających do PLK i szczerze powiedziawszy, mam trochę z tym problem. To znaczy, chciałbym w naszej lidze widzieć zawodników zagranicznych, którzy będą wyraźną wartością dodaną do swoich zespołów, a niekoniecznie zawodników wykonujących swoje zadania na parkiecie po prostu poprawnie.
Kenić jest poprawny. Jest całkiem niezłym koszykarzem, ale kompletnie nieporywającym. Jego największą zaletą jest fakt, że jest tak mało Polaków uprawiających koszykówkę, że nie jesteśmy w stanie znaleźć choćby kilku właśnie poprawnych. Mój wywód nie jest więc ani krytyką gracza, ani klubu, bo rozumiem zaistniałą sytuację i to, co kierowało przedstawicielami gdyńskiej organizacji przy tym podpisie.
Narzekam bardziej na rzeczywistość, fakt, że sami nie potrafimy mieć kilku takich Keniciów, bo to żaden wirtuoz nie jest, żaden atleta także. No ale jest, jak jest.
Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>