Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Przegapiony początek
– Pierwsza kwarta ustawiła mecz – tak mówił po tym spotkaniu trener Przemysław Frasunkiewicz, który nie krył niezadowolenia z postawy swojego zespołu w tym spotkaniu. Anwil pozwolił rywalom na aż 31 punktów w pierwszych 10 minutach, co w play offach jest wręcz niedopuszczalne i też na to zwracał uwagę szkoleniowiec Anwilu.
Włocławianie Kinga dogonili dosyć szybko, ale jak to w obecnej koszykówce bywa, seria goni serię i potem nadeszła ta ze strony gospodarzy. Anwil musiał ciągle gonić i to nie była komfortowa sytuacja, zwłaszcza że szczecinianie w sezonie bardzo dobrze rozgrywali nerwowe i zacięte końcówki. Tak też było tym razem. Anwil potrzebuje innego początku meczu, zdecydowanie.
Straty i faule Anwilu
Jak popatrzymy w statystyki z meczu, to King wyraźnie był lepszy tylko w dwóch aspektach (w pozostałych w zasadzie był gorszy) – w stratach i oddanych rzutach wolnych. Anwil w samej pierwszej kwarcie popełnił 10 fauli i dziewięciokrotnie tracił piłkę. Tak wygrywać się nie da, a już na pewno nie da się złapać odpowiedniego rytmu gry czy koszykarskiego momentum.
Szczecinianie w całym meczu oddali 33 rzuty wolne, gdy Anwil stawał na linii tylko 18 razy. Linia sędziowania była bardzo dokładna i już po pierwszej kwarcie koszykarze z Włocławka powinni się zorientować, że arbitrzy są tego dnia drobiazgowi (dla obu drużyn). W efekcie mecz trwał długo i był rwany. Dodatkowo liderzy Anwilu mieli problemy z faulami na końcu meczu i King to bardzo dobrze wykorzystał.
Straty i faule – to w dużej mierze kwestia koncentracji, a więc dość szybko można obie te rzeczy ograniczyć, co daje spore nadzieje przed drugim meczem fanom drużyny z Włocławka.
Tony Meier na pierwszym planie
Play off to czas doświadczonych zawodników, tak przynajmniej się mówi. Tony Meier w serii z Anwilem Włocławek może być nawet najważniejszym graczem Kinga, bo to właśnie przez niego przechodziła bardzo często piłka w pierwszym starciu. Anwil zmienia krycie, wiemy to nie od dziś, ale dotychczasowi rywale bardzo rzadko mieli kim zaatakować bliżej obręczy powstały mismatche. Raczej obwodowy grał z wysokim i tutaj trener Przemysław Frasunkiewicz nie ma powodów do zmartwień (Petrasek czy Williams dają radę).
Tony Meier jednak brał na plecy niskiego obrońcę, Kamila Łączyńskiego najczęściej i z tego ustawienia tyłem do kosza generował dla Kinga przewagi. Trener Arkadiusz Miłoszewski mówił po meczu – szukamy słabych punktów rywala, tak jak i rywal celuje w nasze słabe punkty. Wydaje się, że King prawidłowo zidentyfikował te słabe punkty Anwilu i właśnie Meierem będzie starał się je atakować.
Trójki ważna rzecz
King w tym sezonie nie rzuca zbyt często za 3 punkty (drugi najgorszy wynik w lidze), jednak jeśli już szczecinianie podejmują próby z dystansu, to trafiają naprawdę często. W pierwszym spotkaniu oddali 26 trójek (więcej niż średnia z sezonu) i trafili 10, czyli 38%. Jeśli będą w stanie grać na takiej skuteczności dalej, to będą w dobrej sytuacji, by pokonać Anwil.
Włocławianie często zmieniają krycie, co uniemożliwia penetrację i grę dwójkową z wysokim. Siłą rzeczy oznacza to, że King będzie w tej serii musiał rzucać więcej z daleka. Dlatego tak bardzo ważne będą minuty Bryce Browna czy Tony’ego Meiera. To dwóch najlepszych strzelców zespołu ze Szczecina, którzy złożyli się w pierwszym meczu na 6/12 zza łuku. Przy takiej ich skuteczności obrona Anwilu będzie w dużych kłopotach.
Centrzy się zneutralizowali
Przed tą serią kluczowym dla mnie pojedynkiem była rywalizacja Malika Williamsa i Phila Fayne’a. W pierwszym meczu obaj nie błysnęli i widać było, że obrony obu zespołów są przygotowane na grę rywala ze środkowym.
Malik nie oddał ani jednego rzutu za 3 punkty. Więcej, oddał tylko 1 rzut z gry. Williams był w ostatnich tygodniach centralną postacią ofensywy Anwilu i ograniczenie go do ledwie jednego rzutu, to duży sukces defensywy Kinga. Zdecydowanie lepiej w pierwszym meczu wypadł Josip Sobin (11 punktów), ale i tak można oczekiwać częstszej gry Anwilu z centrami w drugim starciu.
Też większej liczby piłek kierowanych do Fayne’a spodziewam się we wtorkowym meczu. Pick and roll Mazurczak-Fayne to kręgosłup ofensywy Kinga i szczecinianie będą zapewne chcieli do tego wrócić, zwłaszcza jeśli gorzej będzie szło na dystansie. Fayne zdobył w niedzielę tylko 6 punktów, ale też walczył z urazem. Jeśli Amerykanin będzie zdrowy na drugi mecz, to sądzę, że zobaczymy go w większej roli w ataku.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>