Jeszcze dwa tygodnie temu scenariusz, w którym Anwil byłby o jedno zwycięstwo w Salonikach od realnej wizji awansu, wydawał się czystym science-fiction – co najwyżej wizją niepoprawnych optymistów. Fakty są jednak takie, że przy bardzo korzystnym bilansie małych punktów Anwil do awansu do kolejnej fazy potrzebuje dwóch zwycięstw – w środę w Salonikach i za tydzień z kosowską Trepcą.
Bilans 4–2 dałby co najmniej drugie miejsce w grupie, a solidny „plus” w małych punktach powinien zapewnić awans nawet bez wygrania grupy. Wysokie zwycięstwo z drużyną z Brunszwika przed tygodniem, a także minimalne porażki z Niemcami i Grekami w pierwszej rundzie, sprawiają, że włocławianie mogą liczyć zarówno na dobry układ małych tabelek w swojej grupie, jak i korzystne porównanie bilansów drugich miejsc z innych grup.
Przed trzema tygodniami skazywaliśmy Anwil na liczenie matematycznych szans w razie porażki w pierwszym meczu z Grekami. Te matematyczne szanse właśnie w tym tygodniu mogą urosnąć do całkiem realnych.
Z drugiej strony, ewentualna środowa porażka Anwilu w praktyce przekreśla szanse włocławian na awans. Nawet jeśli jakimś cudem z bilansem 3-3 udałoby się zająć drugie miejsce w tabeli, taki stosunek zwycięstw i porażek byłby za słaby, aby znaleźć się w gronie sześciu najlepszych drugich miejsc spośród wszystkich grup.
Minęły trzy tygodnie od pierwszego meczu z PAOK w Hali Mistrzów (93:94), przegranego przez polski zespół na własne życzenie, choć również z udziałem błędów sędziowskich, które odbiły się echem w Europie. W tym czasie oba zespoły nie próżnowały – Anwil wygrał dwa pucharowe mecze oraz zwyciężył raz w trzech kolejkach PLK. Grecy w tym czasie wygrali wszystkie trzy mecze ligowe, w tym derby z Arisem Igora Milicicia i trudny wyjazdowy mecz w Atenach z AEK. Z bilansem 5-1 zespół prowadzony przez Słoweńca Jure Zdovca wskoczył na pozycję wicelidera ligi greckiej.
Mecze pucharowe pokazują jednak, że ćwierćfinalistę poprzedniego sezonu greckiej GBL i finalistę FIBA Europe Cup z ubiegłego sezonu da się „ugryźć”. Już po meczu we Włocławku PAOK zagrał bardzo słabo w Brunszwiku – szczególnie w drugiej połowie (79:88), a z zeszłotygodniowego wyjazdu do Kosowa Grecy nieomal nie wrócili na tarczy (77:75).
W składzie PAOK i w głównych założeniach w rotacji zespołu z Salonik niewiele się zmieniło, oprócz powrotu do zdrowia Clevelanda Melvina (F, 203/34) – byłego gracza polskich klubów. Pod nieobecność podstawowego skrzydłowego, sporo minut w meczu we Włocławku dostał doświadczony Grek Nikos Persidis (F, 200/30), a ciężar gry został przesunięty w stronę graczy obwodowych. W październikowym meczu znakomici byli Litwin Tomasa Dimsa (G/F, 196/31) – 22 pkt., 8 zb., 5 as., 6/8 z dystansu, oraz wszędobylski KJ Jackson (G, 187/27) – 21 pkt., 5 as., 5/11 zza łuku.
Przysłowiowego gwoździa do trumny w ostatniej akcji przybił jednak Stephen Brown (PG, 180/29) – były zawodnik stargardzkiej Spójni i „generał” PAOK. Sporo dobrego w meczu w Hali Mistrzów dali też wysocy z Salonik, chociaż trudno powiedzieć, że zdominowali wysokich Anwilu. Co prawda Ben Moore (F/C, 203/30) i Marvin Jones (C, 213/32) rzucili w sumie 29 pkt. i zebrali 14 piłek z tablic, ale ostatecznie Anwil nie przegrał walki na tablicach (36:35), a po drugie, para centrów trafiła mniej niż 50 proc. rzutów z gry (10/22). W środę włocławianie będą mieli w tym temacie utrudnione zadanie w związku z kontuzją Mate Vucicia. Wymienioną wyżej siódemkę zawodników uzupełnia obwodowy Grek Antonis Koniaris (G, 196/28) i na tym kończą się zasoby ludzkie, którym na początku sezonu ufa trener Zdovc.
Najlepszym strzelcem drużyny w meczach PAOK ostatnich tygodni był dwukrotnie Jackson i po razie Melvin (20 pkt. w Kosowie) i Moore (linijka 20/10 w meczu z AEK). Na przestrzeni sezonu pięciu z sześciu obcokrajowców PAOK ma dwucyfrowe średnie punktowe w pucharach: Jackson (prawie 16), Dimsa (prawie 15), Melvin (14), Brown (prawie 11) i Moore (10), a tuż za nimi ze średnią 9 pkt. jest szósty z nich – Jones.
W lidze greckiej wyróżniają się przede wszystkim Moore, Brown i Jackson (średnie oscylujące wokół 12-13 pkt. na mecz). Warto też podkreślić 6 as. na mecz Browna w pucharach i 5 w lidze, oraz fakt, że Moore ze średnią prawie 10 zb. jest najlepszym graczem ligi greckiej w tej kategorii.
W gorącej hali w Salonikach, mogącej pomieścić ponad 8000 fanatycznych kibiców, to gospodarze będą w środę faworytem. Pamiętając o okolicznościach porażek Anwilu w Brunszwiku i w pierwszym meczu z PAOK (game-winnery Luki Scuki i Stephena Browna) czujemy jednak pewien niedosyt – środowe starcie wcale nie musiało mieć aż tak dużego ciężaru gatunkowego dla włocławian. Niedawno na tarczy z Salonik wyjechał po meczu EuroCup i starciu z Arisem Śląsk Wrocław, ale tego samego dnia swój wyjazdowy mecz w Patras wygrała w Lidze Mistrzów Legia. Może inny reprezentant PLK pójdzie w tych polsko-greckich pojedynkach pucharowych za ciosem?
Transmisję meczu będzie można obejrzeć na oficjalnym kanale FIBA w serwisie YouTube.