Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
Ostatnią drużyną, która trzy razy z rzędu zameldowała się w finale playoff był Stelmet Zielona Góra. W latach 2013-17 meldował się na tym etapie rozgrywek aż pięciokrotnie. Śląsk w 2022 roku zdobył złoto, a rok temu musiał zadowolić się srebrem. Gdyby obecny sezon, w którym długo pod znakiem zapytania stał sam awans wrocławian do playoff, po rozpoczęciu półfinału od 0:2 też zakończyli oni w finale, byłby to dla nich sukces porównywalny z tym sprzed dwóch lat.
W sobotę Śląsk, po dwóch wyraźnych porażkach w Sopocie, nagle w trzeciej kwarcie trzeciego meczu półfinałowego z Treflem okazał się drużyną zdecydowanie lepszą od najwyżej notowanej ekipy sezonu zasadniczego, która pozostała w grze o medale.
Jeszcze w pierwszej połowie nie było jednak takie oczywiste. Goście, głównie dzięki niezłej w grze w obronie i dominacji w walce pod koszami po 20 minutach prowadzili 36:35. Akcjami w defensywie imponował m.in. Paul Scruggs.
Sygnał do ataku dał Daniel Gołębiowski. W pierwszej połowie nie trafił żadnego rzutu z gry, a po zmianie stron nagle szybko zamienił na punkty trzy próby za 3 i z pomocą kolegów błyskawicznie wyprowadził zespół na wyraźne, kilkunastopunktowe prowadzenie. Świetnie też spisywał się wprowadzony przez trenera Śląska Miodraga Rajkovicia do pierwszej piątki Jakub Nizioł, który do 16 punktów dołożył 5 zbiórek i 2 asysty.
Śląsk w trzeciej kwarcie grał jak z nut. Wymuszał kolejne straty gości (łącznie w meczu aż 16), napędzał akcje i trafiał z dystansu. Gdy wydawało się, że emocje już się skończyły, Trefl pokazał charakter i jeszcze raz rzucił się do walki. Pod koniec meczu zbliżył się do Śląska na zaledwie trzy punkty (68:71), ale gospodarze w dużej mierze dzięki celnej trójce Nizioła zdołali utrzymać względny spokój i, przede wszystkim, niewielkie prowadzenie do końca.
Emocje w półfinale playoff PLK jeszcze się nie zakończyły. Ba, niewykluczone, że tak naprawdę w tej parze dopiero się rozpoczęły i King Szczecin, który już w czwartek zapewnił sobie grę w finale, może na poznanie rywala poczekać dłużej.
Czwarty mecz półfinały we Wrocławiu, tym razem w hali Orbita, zaplanowany jest na poniedziałek. Jeśli Śląsk znów wygra i doprowadzi do starcia nr 5 w Sopocie, zostanie ono rozegrane dopiero w czwartek 30 maja (dzień wcześniej trójmiejska hala ERGO ARENA jest zajęta). Gdyby tak się stało, planowany przed rozpoczęciem playoff przez władze PLK na piątek 31 maja pierwszy mecz finałowy zostanie przeniesiony. Być może dopiero na (przewidywaną w oryginalnym planie playoff przed rozpoczęciem sezonu) niedzielę 2 czerwca.
Dla mistrzów Polski ze Szczecina oznaczałoby to aż 10-dniową przerwę między ostatnim meczem półfinału a pierwszym finału. Ale to nie jest problem Nizioła, Gołębiowskiego i ich Śląska.
– Byliśmy postawieni pod ścianę i widzieliśmy, że nie możemy tego meczu przegrać, jeśli nie chcemy kończyć sezonu, walcząc o trzecie miejsce. Fantastyczna hala, fantastyczni kibice, fantastyczne miasto – to nas poniosło. Mamy nadzieję, że w meczu nr 4 będzie podobnie. Nie chcę niczego ujmować Treflowi Sopot, ale myślę, że zawodnicy wolą grać w takiej atmosferze jaka jest tutaj – mówił chwilę po meczu Nizioł.
Jakub Schenk z Trefla uspokajał jednak kibiców z Sopotu.
– Spokojnie, byliśmy już w tej sytuacji wcześniej – mówił, przypominając że w ćwierćfinałowej rywalizacji z MKS Dąbrowa Górnicza po dwóch zwycięstwach na własnym parkiecie Trefl też przegrał mecz nr 3, ale w kolejnym zakończył rywalizację.
Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
8 komentarzy
Babole i kłamstwa w tym tekście są kompromitujące dla jego autora. Ktoś to czytał przed wrzuceniem na stronę?
czyli co jest babolem???
Świetnie, że Śląsk wyrwał ten jeden mecz i… patrząc na grę w mojej opinii to w meczu nr.4 nie będzie co zbierać i skończy się na walce ze Spójnią o brązowy krążek.
Klassen,Kolenda są bez formy
Gravett słaba skuteczność,sporo strat
Art kondycyjnie tylko na 15 min
Kulevitius? Widać, że play -off to nie moment na odbudowę
Trefl wyłączy Nizioła oraz Gołębia i znów drużyna z Wrocławia zakończy mecz under 60 zdobyczy
Śląsk jest drużyna numer 6 a Trefl nr2 po zasadniczym. kto tu musi, a kto może? wystarczy że czwarta kwarta zacznie się na równo i będzie wojna psychologiczna i nawyki a nie umiejętności. takie pieprzenie że trefl jest podrażniony czy że mają lepszych tu czy tam przestaje mieć znaczenie kiedy głowa wysiada. A Śląsk już pokazał że umie wychodzić obronną ręką. Trefl póki co wygrał mecz nr 4 ze słabym MKSem. Nie no pozamiatali.
Jeśli trefl zacznie podwajać Gołębiowskiego czy Niziola włączy się Nunez , Miletic, Grawet i inni
Trefl jest podrażniony. Nunez z Mileticem to za mało na zwycięstwo. Coś czuję, że WKS już nie dojedzie do Trójmiasta i zimno się zrobi we Wrocławiu.
Tomaszu oczywiście chciałbym zobaczyć inny mecz i się mylić,jednak na chłodno to zwycięstwo Śląska to w mojej opinii maks
Podwojenie dwóch skrzydłowych z dwóch stron kosza na raz? Skończy się dograniem na obwód lub pod kosz. Albo licznymi faulami. Śląsk słabo rzuca za 3 i to może Treflowi zadziałać. Ale nie musi (jak w meczu nr 3). Brzmi banalnie, ale zdecyduje psychika i to, kto będzie mieć… niższą skuteczność. Mam wrażenie, że na tym etapie szuka się raczej drużynowych słabości, a nie pojedynczych graczy. Trenerzy patrzą na wskaźnik +/-, a nie tylko na punkty. Dlatego np Klassen i Miletić grają mniej. Z kolei w Treflu nie ma zawodnika, który przełamie mecz. Śląsk obawiał się chyba głównie Van Vlieta, ale ten się rozsypał w ostatnim meczu.
Śląsk jest drużyna numer 6 a Trefl nr2 po zasadniczym. kto tu musi, a kto może? wystarczy że czwarta kwarta zacznie się na równo i będzie wojna psychologiczna i nawyki a nie umiejętności. takie pieprzenie że trefl jest podrażniony czy że mają lepszych tu czy tam przestaje mieć znaczenie kiedy głowa wysiada. A Śląsk już pokazał że umie wychodzić obronną ręką. Trefl póki co wygrał mecz nr 4 ze słabym MKSem. Nie no pozamiatali.