Hapoel Jerozolima – Śląsk Wrocław 86:69
Po opublikowaniu terminarza fazy grupowej EuroCupu, wyjazdowy mecz przeciwko Hapoelowi Jerozolima zapowiadał się na jeden z najtrudniejszych dla koszykarzy Śląska – niezależnie od faktu, że z powodów bezpieczeństwa izraelski zespół domowe mecze rozgrywa w Belgradzie.
Wrocławski zespół poleciał do stolicy Serbii bez wciąż chorego Issufa Sanona i brak jednego z głównych ballhandlerów zapowiadał poważne problemy drużyny Ainarsa Bagatskisa w kwestii konstrukcji gry i poszanowania piłki, z czym nawet w pełnym składzie Śląsk ma na początku obecnego sezonu problem.
Początek był zaskakująco korzystny – wrocławianie objęli prowadzenie 11:3, a skutecznymi akcjami popisywali się Noah Kirkwood i Stefan Djordjević. Były to jednak miłe złego początki, gdyż w kolejnych minutach Śląsk męczył się po obu stronach parkietu, a coraz bardziej skutecznymi i efektownymi akcjami popisywały się gwiazdy Hapoelu. Izraelski zespół pozostałą część pierwszej połowy wygrał aż 46:17 i na przerwę schodził z 21-punktową przewagą (49:28).
Po zmianie stron wzrosła ona momentami nawet do 25 punktów, ale wtedy korzyść przyniosły eksperymenty personalne trenera Bagatskisa, który cały czas poszukiwał zestawienia, które może zaskoczyć faworyzowanych przeciwników. W czwartej kwarcie serią dobrych akcji popisali się Jakub Nizioł i Jakub Urbaniak, dzięki czemu przewagę rywali udało się zniwelować do 11 punktów (69:58). Na więcej jednak koszykarze Hapoelu nie pozwolili i ostatecznie wygrali 86:69.
Najskuteczniejszym graczem Śląska oprócz wspomnianego Nizioła był w środowy wieczór Kadre Gray – obaj zdobyli po 15 punktów. Kanadyjczyk po raz kolejny miał jednak wielkie problemy z organizacją gry w ataku wrocławian i chociaż w statystykach zapisano mu osiem wymuszonych fauli i tylko jedną stratę, to momentami wrzucał swoich kolegów na koszykarskie miny. 6 strat popełnił za to Kirkwood – rodak Graya był niedokładny w podaniach, potrafił jednak minąć rywali i tworzyć przewagi w strefie ataku.
Wrocławianie ponieśli drugą porażkę w tegorocznym EuroCupie. Do kolejnego meczu przystąpią w kolejną środę z bilansem 2-2, a w Hali Orbita zagrają wtedy z włoskim Umana Reyer Wenecja.
Newcastle Eagles – Dziki Warszawa 68:91
Z wyjazdowej wygranej cieszyli się za to występujący w lidze ENBL koszykarze Dzików Warszawa. Podopieczni trenera Marco Legovicha pewnie wygrali w Newcastle z tamtejszym Eagles, a warszawskiej drużynie po raz pierwszy w bieżącym sezonie udało się przenieść ciężar zdobywania punktów bardziej pod kosz.
16 punktów i 7 zbiórek zanotował bowiem niewyraźny w poprzednich spotkaniach skrzydłowy Ben Vander Plas, a mocno wspomogli go obaj środkowi: Łukasz Frąckiewicz z 14 punktami i 6 zbiórkami i Ody Oguama z 13 punktami i 9 zbiórkami.
Warszawianie wygrali, chociaż podobnie jak to miało miejsce w przegranym w weekend meczu w Wałbrzychu, bardzo słabo trafiali z dystansu. Tym razem na punkty zamienili tylko 5 z 20 prób rzutów zza linii 6,75 metra.