Pozyskanie Adama Waczyńskiego przez Śląsk, o czym jako pierwszy poinformował serwis zkrainynba, to ogromny sukces transferowy szefów klubu. Na kilku płaszczyznach.
To przede wszystkim niebagatelne wzmocnienie sportowe zespołu. Przecież mówimy o koszykarzu, który jeszcze w sezonie 2022/23 zdobywał średnio 9 punktów w każdym meczu hiszpańskiej ACB, trafiając aż 45.5 procent rzutów za 3. W dużej mierze dzięki wysokiej skuteczności rzutów z dystansu „Waca” spędził w najsilniejszej koszykarskiej lidze Europy niemal 10 lat. Występował w niej nieprzerwanie od początku sezonu 2014/15.
Tylko jeden sezon zakończył ze skutecznością rzutów z dystansu poniżej 40 procent. Tymczasem w trwających rozgrywkach PLK ogromnym problemem Ślaska są właśnie fatalne wskaźniki skuteczności rzutów za 3. W pierwszych pięciu meczach żaden zespół naszej ekstraklasy nie spisywał się pod tym względem gorzej od wrocławian (29.8 proc.!). Dołączenie do zespołu Waczyńskiego powinno ten problem rozwiązać. Właściwie z miejsca.
Ściągnięcie byłego kapitana naszej reprezentacji to jednak także ogromny sukces wizerunkowy WKS. Gdy latem tego roku kolejny uznani polscy koszykarze z Jakubem Niziołem i Aleksanderem Dziewą na czele, mimo ofert długoletnich kontraktów od Śląska decydowali się na podpisanie kontraktów z innymi klubami, można się było zastanawiać dlaczego tak się dzieje, a w przypadku wrocławskich kibiców – martwić. Sprowadzenie jednego z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych polskich graczy ostatnich kilkunastu powoduje, że dyskusje „czy najlepsi polscy koszykarze zaczynają omijać Śląsk?” można odłożyć na półkę.
Waczyński wiosną 2023 roku doznał bardzo poważnej kontuzji kolana. Zerwał więzadło krzyżowe, miał także uszkodzoną łąkotkę. Teraz jednak po wielomiesięcznej żmudnej rehabilitacji jest już gotowy do tego, by wrócić do gry. Niewykluczone, że zadebiutuje już w sobotnim meczu Śląska ze Startem Lublin.
W przeszłości Waczyński zdobył dwa raz mistrzostwo Polski – w sezonach 2004/05 i 2007/08, ale wówczas odgrywał pod względem roli w rotacji Prokomu Trefla Sopot marginalne role. Poza tym ma w dorobku srebrny medal zdobyty z Treflem Sopot w sezonie 2011/12 i brązowy z rozgrywek 2013/14. Niewątpliwie ze Śląskiem będzie chciał walczyć o trzecie w karierze, choć pierwsze w roli jednego z liderów zespołu złoto.
To jednak nie koniec zmian kadrowych we Wrocławiu. Po spodziewanym rozstaniu z Isaiahem Whiteheadem, który nie sprawdzał się w roli rozgrywającego, Śląsk obecnie szuka gracza, który mógłby sprawdzić się w roli kreatora gry i uwolnić od tej odpowiedzialności Jeremy’ego Senglina, uwalniając jego talent do zdobywania punktów.
Problem w tym, że o znalezienie tego typu koszykarza nie jest obecnie łatwo, o czym pewnie przekona się także w najbliższym czasie poszukująca zastępcy dla Marta Rosenthala (kontuzja kończąca sezon) Stal Ostrów Wielkopolski.
Jednym z kandydatów do zastąpienia Whiteheada może być poszukujący obecnie nowego pracodawcy Maurice Watson. To 30-letni koszykarz, który jest dobrze znany kibicom PLK z sezonu 2021/22. Był wówczas podopiecznym Ivicy Skelina w Twardych Piernikach. W 12 meczach ligowych notował średnio 10.9 asysty, więc pod względem sportowym mógłby pasować do Śląska idealnie.
Watson to gracz, który dużo widzi na boisku i potrafi naprawdę świetnie podawać. Twarde Pierniki opuścił w połowie sezonu, korzystając z zapisu o buyoucie w kontrakcie. Problem z tym zawodnikiem jest tylko jeden – nie uchodzi za grzecznego chłopca, potrafi sprawiać kłopoty poza parkietem. Czy Śląsk zdecyduje się na ryzyko związania się z takim graczem chwilę po zakończeniu współpracy z Whiteheadem?
W poprzednim sezonie w barwach Gaziantep w II lidze tureckiej Watson w każdym meczu zdobywał średnio 17.1 punktu i notował 9.9 asysty.
Inni gracze pozostający obecnie bez kontraktu, którzy mogą znaleźć się w orbicie zainteresowań wrocławian? Chociażby Deishuan Booker, znany kibicom Anwilu z sezonu 2020/21. On w poprzednim sezonie w izraelskiej ekstraklasie zdobywał dla Hapoelu Eliat 15.9 punktu na mecz. To jednak bardziej typ łowcy punktów niż playmakera (3.8 asysty).
Słyszeliśmy także, że nowego pracodawcy poszukuje Joshua Gray, który przed laty miał epizody w Phoenix Suns czy New Orleans Pelicans, w ostatnie sezony spędził w ligach VTB (Lokomotiw Kubań), hiszpańskiej (Real Betis Sewilla) i niemieckiej (MLP Academics Heidelberg). Dla tej ostatniej drużyny w poprzednim sezonie zdobywał średnio 11.7 punktu i 4.7 asysty, ale zagrał tylko z dziewięciu meczach. Jego zespół zanotował w nich bilans… 0-9. To gracz, który notował świetne sezonu występując w G League, miewał tam sezony z dorobkiem ponad 20 punktów na mecz, ale w Europie w większej roli nigdy się jeszcze nie sprawdził.
Śląsk swojego wymarzonego rozgrywającego szuka póki co bez powodzenia już od kilkunastu miesięcy. Jeśli tym razem mu się uda takiego pozyskać, a Adam Waczyński który 15 października skończył 35 lat, udowodni, że na poziomie PLK wciąż może być wielką gwiazdą – wrocławianie mogą szybko wrócić do ligowej czołówki. Nawet, jeśli dyskusje czy Reggie Lynch – Adrian Bogucki to duet środkowych, który może walczyć o mistrzostwo Polski, będą trwały przed kolejne tygodnie i miesiące.