piątek, 11 października 2024
Strona główna » Trzy elementy 3×3 w Lublinie: Perfekcyjny, wątpliwy i nieobecny

Trzy elementy 3×3 w Lublinie: Perfekcyjny, wątpliwy i nieobecny

0 komentarzy
Lubelska hala MOSiR widziała w przeszłości co najmniej dwa historyczne wydarzenia w historii polskiej koszykówki. Rozegrany w miniony weekend turniej 3×3 mógł być tym trzecim. Jako rodowity lublinianin musiałem to zobaczyć.

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

– Nie wiedziałem, że ta nasza staruszka może jeszcze tak ładnie wyglądać. Aż przyjemnie spojrzeć – mówił w sobotnie popołudnie, chwilę po tym gdy zawody Lotto 3×3 Ligi ruszyły na dobre, Piotr Karolak.

Były reprezentant Polski, który na parkiecie hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli wylał w przeszłości hektolitry potu, miał rację. Mający pięćdziesiątkę na karku obiekt prezentował się w miniony weekend, jak na swoje skromne możliwości, więcej niż okazale.

Tam, gdzie najważniejszy był kurczak z frytkami

Hala MOSiR to dla polskiej koszykówki obiekt historyczny. Najpierw królował w nim on – Kent Washington. Pobudzał wyobraźnię Polaków, wcielił się w rolę Ryszarda Ochódzkiego w „Misiu” i rozkochał tłumy lublinianek, gdy w latach 1978-81 zdobywał z miejscowym Startem dwa brązowe medale mistrzostw Polski.

– Kolejki po bilety pod halą ustawiały się od bladego świtu, nawet podczas mroźnych zim. A kasy biletowe otwierano dopiero w okolicach południa. To było szaleństwo
– opowiadał mi wielokrotnie o tamtych czasach ojciec.

Kent Washington też doskonale je pamięta. Kilka miesięcy temu bez problemu przypominał sobie jak się nazywało jego ulubione „polskie” danie.

Po raz drugi do historii polskiej koszykówki hala MOSiR wpisała się w 1994 roku. Szefowie tygodnika „Basket” nie zważając na opinię „to się nie (u)da” zorganizowali w niej pierwszy Mecz Gwiazd PLK.

Obecnie podczas meczów koszykówki wysłużony obiekt mieści zaledwie ok. 900 osób. 28 lat temu, jeszcze zanim na trybunach zainstalowano krzesełka, a ich objętość obcięto o kilka rzędów na potrzeby miejscowego klubu piłkarek ręcznych – mecze koszykówki oglądało nawet do 2 tys. widzów. Ale w 1994 roku na Mecz Gwiazd biletów sprzedano 3 tysiące. Kibice stali w kolejnych rządach, wisieli na poręczach, siedzieli tuż przy linii bocznej boiska. Niczym przedszkolaki w trakcie akademii – po turecku.

Hala pękała w szwach. W obecnych czasach to by nie przeszło.

Tyle o historii, czas na miniony weekend. Jak tak naprawdę wyglądało trzecie potencjalnie przełomowe w polskiej koszykówce wydarzenie mające miejsce w Lublinie?

Skoro mowa o turnieju 3×3, wypada przyjrzeć się trzem najważniejszym aspektom.

Organizacyjnie: Uczestnicy byli zachwyceni

Kogokolwiek z biorących udział w tym turnieju byś nie zapytał – a pytałem co najmniej kilkunastu osób – można było usłyszeć ten sam slogan: „Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik”.

Lublin, tak wyszydzany przez wielu kibiców w Polsce i określany ze względu na bezmiar organizowanych tam przez PZKosz. eventów „mekką polskiej koszykówki”, stanął w ostatnich dniach na wysokości zadania. Najpierw w czwartek na meczu reprezentacji kibice niemal do ostatniego miejsca wypełnili halę Globus. Podczas weekendu miejscowi działacze wraz organizatorami Lotto 3×3 Ligi sprawnie zorganizowali turniej.

Zawodnicy i trenerzy byli zachwyceni.

Hala wyglądała ładnie.

Prezentacje przed każdym meczem robiły wrażenie.

Oprawie muzycznej niczego nie brakowało.

Cheerleaderkom – tym bardziej.

Najmłodsi kibice mogli liczyć na balony i pamiątkowe zdjęcia w kapeluszach.

Wszyscy zgromadzeni w hali – na krówki.

To znak postępu. Gdy cię przyprowadzałem do tej hali
jako kilkulatka, musiałeś walczyć o rozrzucane po
trybunach cukierki – śmiał się mój ojciec.

Faktycznie, krówki dostawałeś już w progu, wchodząc do obiektu. Po chwili otrzymywałeś kolejną porcję – na tacy. I tak w kółko.

Czy zatem organizatorom można po tym turnieju tylko słodzić? Ehkm. No jednak niekoniecznie.

Sportowo: Budzące wątpliwości towarzyskie pykanie

– Wiele osób poddaje w wątpliwość wartość gry w koszykówkę 3×3, ale spójrzmy jaki postęp zrobił w ostatnich latach Adrian Bogucki. Szczególnie dla tak wysokich graczy to bardzo przydatna odmiana basketu. Nie przypadkiem Adrian ma tak dobry sezon w PLK, a przed jego rozpoczęciem w składzie wiedzieli go chociażby trenerzy Legii czy Anwilu. Bez gry w 3×3 Bogucki nie byłby tak dobry – zapewniał mnie Vadim Czeczuro, który pojawił się w Lublinie jako trener BM Stal Ostrów Wielkopolski.

Niestety, Bogucki nie otrzymał od szefów klubu pozwolenia na grę w kluczowych meczach turnieju – półfinale i finale. I trudno przedstawicielom Suzuki Arki Gdynia się dziwić. Zdecydowana większość trenerów klubów PLK po prostu nie pozwoliła podstawowym graczom do Lublina w ogóle pojechać. Ogłaszanie ostatecznych składów poszczególnych drużyn za pięć dwunasta nie pomagało robić wrażenia poważnej imprezy.

– Bo i poważna impreza sportowa to nie jest. To co tu oglądamy to tylko takie towarzyskie pykanie. Fajnie, że się odbywa, ale nikt za nie żadnych punktów w żadnym rankingu nie otrzyma – przypominał jeden z trenerów.

– Czy w kolejnym sezonie, zgodnie z zapowiedziami prezesa PZKosz., zobaczymy regularną ligę 3×3, której mecze będę poprzedzały normalne mecze ligowe PLK? Byłbym w szoku – zapewniali dość zgodnie przedstawiciele kilku klubów.

Prosząc, rzecz jasna, o zachowanie anonimowości.

Jak Bogucki ze Szlachetką walczyli o złoty medal, oglądałem ich mecze z wypiekami na twarzy. Na igrzyskach 3×3 też. Ale niektóre z tych ekip spotkały się chyba po raz pierwszy tutaj
– spostrzegł po jednym z sobotnich meczów mój ojciec.

To fakt. Wiele drużyn, które ujrzeliśmy w Lublinie wystawiło przypadkowe składy złożone z zawodników lig niższych. W niewielkim bądź po prostu żadnym stopniu nie związanych z drużynami PLK.

Wątpliwości natury sportowej nie kończą się na rozegranym już turnieju.

– Przecież Trefl do półfinału dostał się tylko dzięki szczęśliwemu losowaniu. Podczas kolejnego, tego finałowego, ze względu na dziwny regulamin, zawodnicy z Sopotu mogą rozegrać tylko jeden mecz – w ćwierćfinale. Jeśli przegrają, od razu pojadą do domu. Hm, cokolwiek dziwna sprawa. Pod względem sportowym mam co do formatu tych rozgrywek sporo wątpliwości – dodawał jeden z trenerów.

Kibicowsko: Obrazek lekko przygnębiający

W niedzielę, ewidentnie sfrustrowany poziomem sobotnich meczów, ojciec miał dla mnie jedynie krótki, acz dość wymowny komunikat.

Synu, dzisiaj to ja już nie idę.

Nie on jeden został w domu. Puste trybuny hali MOSiR słabo wyglądały w telewizji, ale na żywo – jeszcze bardziej przygnębiająco.

– Wejście na halę było za darmo, lecz zabrakło informacji w mieście, że w ogóle taki turniej będzie się odbywał – narzekał jeden z lokalnych dziennikarzy.

Czy wielka akcja promocyjna coś byś zmieniła? Coś zapewne tak. Ale, biorąc pod uwagę dość wątpliwy poziom sportowy – czy robienie jej w takim momencie byłoby słuszne? Więcej widzów zachwyciłoby się oprawą widowiska czy zniechęciło jego poziomem sportowym?

No i przede wszystkim – jak reklamować turniej, gdy niemal do samego końca nie wiadomo kto w nim wystąpi?

Momentami, nawet podczas niedzielnych meczów finałowych, nieliczni kibice zgromadzeni w hali MOSiR… przysypiali. Dosłownie.

Gdy w ćwierćfinale rywalizowały drużyny z Sopotu i Gdyni na trybunach siedziało 65 widzów. Liczyłem dwukrotnie. Mniej więcej połowę stanowili zawodnicy czekający na swoje mecze lub po nich odpoczywający oraz ich trenerzy. W trakcie finału nie było o wiele lepiej. O ile w ogóle.

Ale już w telewizji mecz finałowy obserwowało średnio ok. 12 tysięcy widzów Polsat. Mało? Biorąc pod uwagę frekwencję w hali – wręcz gigantycznie dużo. To mniej więcej połowa oglądalności przeciętnego meczu PLK. A gdyby nie lubelski turniej suma oglądalności meczów drużyn „PLK” w telewizji wynosiłaby w miniony weekend zero, o czym zapominać nie można.

Ale czy w związku z tym można pokusić się o stwierdzenie, że pierwszy turniej Lotto 3×3 Ligi zakończył się sukcesem?

Może i można.

Wystarczy zapomnieć, że sednem koszykówki jest rywalizacja sportowa. o której jakości decyduje poziom prezentowany przez zawodników i liczba/emocje podziwiających ich kibiców.

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet