Kłopoty ze zdobywaniem punktów przez oba zespoły miały w środę momentami wręcz kuriozalny charakter. Widząc wynik do przerwy (22:24) można było raczej pomyśleć, że to rezultat po pierwszych 10 minutach. Turów zdołał wygrać mecz, choć w pierwszej kwarcie potrafił zdobyć zaledwie 6 oczek!
„Kociewskie Diabły”, prowadzone od tego sezonu przez Kamila Sadowskiego zaczęły sezon od pewnego 2-0 i były zdecydowanym faworytem. W pierwszych minutach było zresztą już nawet 11:2 dla gospodarzy. W dobrej formie był lider zespołu Filip Małgorzaciak (23 pkt.), ale reszta drużyny fatalnie spisywała się w ataku. Gospodarze w meczu trafili 2/19 z dystansu (11%), mieli też aż 19 strat. – To byłby cud, gdybyśmy z taką skutecznością wygrali mecz – mówił na pomeczowej konferencji trener SKS-u.
Turów ma mocniejszy zespół niż na początku poprzedniego sezonu i potrafił skorzystać z szansy. Pomógł wyrównany skład – aż pięciu zawodników zanotowało między 9 a 12 punktów, najwięcej (12) zdobył Szymon Pawlak, weteran Krzysztof Jakóbczyk miał 11.
Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta – goście ze Zgorzelca zaczęli ją od serii 9:0 i wygrali 28:18, budując dwucyfrową przewagę. Bronili na tyle dobrze, że zdołali utrzymać inicjatywę do ostatniego gwizdka.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>