Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Tylko jedną kwartę trwał mały karnawał Twardych Pierników, gdy trener Cedric Heitz na dłużej pozwolił prowadzić grę Kacprowi Gordonowi, a Wojciech Tomaszewski choć trochę ograniczył Courtneya Fortsona. Torunianie do przerwy prowadzili nawet 45:44 i wydawało się, że także w Stargardzie będą w stanie przybliżyć się do upragnionego utrzymania w ekstraklasie.
Spójnia była jednak wyraźnie lepsza. Miała miażdżącą przewagę pod koszem, gdzie Barret Benson (18 pkt., 13 zbiórek, 5 asyst), sprawiał, że nieporadny toruński środkowy, Joey Brunk, wpadał w panikę na samą myśl o rzucaniu do kosza. Skuteczny i rozważny był, wracający po karze zawieszenia, Jordan Mathews (17 pkt.), a Courtney Fortson (24 pkt.), choć robił mniej więcej to samo co zwykle, w ważnych momentach ciągnął drużynę.
OK, raz zrobił też coś, czego nikt się po nim nie spodziewał:
W drugiej połowie zawiedli liderzy Pierników. Tayler Persons, po dwóch dobrych meczach, tym razem miał tylko 3/13 z gry oraz szereg słabych decyzji na koncie. Aaron Cel i Sterling Gibbs zniknęli po przerwie. Cały zespół trafił tylko 6/24 (25% z dystansu). Z solidną, dobrze broniącą Spójnią tak się meczu nie wygra.
Zespół z Torunia ma do rozegrania jeszcze 4 spotkania – z MKS-em, Startem, Astorią i GTK. Jeśli chce się utrzymać, musi wygrać przynajmniej 3 z nich.
Spójnia ma już bilans 16-10 i pozostaje w grze o pierwszą czwórkę w tabeli. Awans do playoff ma już niemal pewny.
Statystyki z meczu Spójnia vs. Twarde Pierniki >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>