Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
33 punkty z 42 całego zespołu – tyle do przerwy uzbierał duet gospodarzy, Ike Nwamu – Tyler Cheese. Obaj oddali 19 rzutów z 29 całej drużyny, zdecydowanie dominowali grę w ataku Sokoła. Mimo że brzmi to raczej źle, to zespół z Łańcuta prowadził po 20 minutach +6.
Twarde Pierniki za to grały cierpliwiej, bardziej zespołowo, częściej dogrywając piłkę do Mate Vucicia, który wygrywał rywalizację z Adamem Kempem. Sokół, głównie sam Cheese, przyspieszał grę jak tylko było to możliwe. Amerykanin świetnie czuł się w szybkim ataku, po którym łańcucianie zdobyli masę punktów. Lider gospodarzy ściągając na siebie obronę w trzeciej kwarcie uruchomił także Terrella Gomeza, który jako trzeci muszkieter z Łańcuta dorzucił 3 trójki w krótkim odstępie czasu.
Na 2 minuty przed końcem trzeciej kwarty pierwsze punkty dla Sokoła zdobył za to Polak – Michał Kroczak przymierzył zza łuku, a potem zamienił trzy rzuty wolne na punkty. Gospodarze przed decydującą częścią gry prowadzili 68:56. Tak wysokie prowadzenie miało swoje podstawy w agresywnej grze w ataku – Sokół w tym meczu oddał aż 37 rzutów wolnych, gdy torunianie tylko 9.
Twarde Pierniki musiały gonić, musiały w końcu zacząć trafiać do kosza, bo wcześniej skuteczność była na pewno niezadowalająca. Z tym jednak nie było także w czwartej kwarcie kolorowo, choć trójka Wojciecha Tomaszewskiego na 4 minuty do końca, niwelująca straty do 8 oczek, jeszcze dała nadzieję.
Goście zbliżyli się jeszcze nawet na 4 punktów (niesamowite trójki Arika Smitha), ale to było wszystko, na co było ich stać. Sokół, niesiony przez tercet Gomez-Nwamu-Cheese (80 punktów), wygrał po raz piąty w tym sezonie, 93:87.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
