Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Gdy w połowie 4. kwarty Start zdołał wyjść na prowadzenie 72:71, wydawało się, że i tym razem wielkie marzenie Sokoła się nie spełni. To jednak goście z Łańcuta trafili najważniejsze rzuty w meczu, a gospodarze grali nieskutecznie i bez głowy. Przełomowe wejście na kosz zaliczył Marcin Nowakowski, wolne bezbłędnie wykonał Delano Spencer, a gwoździa rzutem z dystansu wbił Mateusz Szczypiński.
Sokół już po raz drugi zagrał wyraźnie lepiej nie mając w składzie Lee Moore’a. Doświadczony Nowakowski porządkuje grę, a jak trzeba jest w stanie trafiać nawet tak nieprawdopodobne rzuty jak ten:
Swoje najlepsze mecze w sezonie zaliczyli Szczypiński (17 pkt. – rekord kariery) i Thornton (19 pkt., 9 zbiórek), który – choć teoretycznie jest graczem podkoszowym – pomagał nawet w wyprowadzeniu piłki. Na wyżyny wspiął się Filip Struski, a Mateusz Bręk (wideo poniżej) popisał najefektowniejszym wsadem meczu. Historyczne zwycięstwo Sokoła było w pełni zasłużone.
Taki wynik w Lublinie to kompromitacja Startu i trenera Artura Gronka. Gospodarze dysponują znacznie wyższym budżetem i silniejszym składem, ale grali bez zęba, jakby z przeświadczeniem, że można dać się wyszaleć beniaminkowi, a w końcówce mecz się i tak wygra. Srogo się pomylili.
Pełne statystyki z meczu Start – Sokół >>