Strona główna » Przed meczem nr 2 Anwil – Legia: Czy Selcuk Ernak może zdecydować sią na wariant atomowy?
PLK

Przed meczem nr 2 Anwil – Legia: Czy Selcuk Ernak może zdecydować sią na wariant atomowy?

0 komentarzy
W pierwszym meczu półfinałowym z Legią Anwil stracił atut własnego parkietu, Kamila Łączyńskiego, a także wiarę w sukces części swoich kibiców. Dzisiejszy mecz w Hali Mistrzów będzie najważniejszym dla włocławskiej drużyny w sezonie. Na jaki poziom ryzyka zdecyduje się jej turecki trener?

Legia po wtorkowym zwycięstwie wyjdzie na pakiet Hali Mistrzów jest pewna swego i będzie chciała wrócić do Warszawy z prowadzeniem 2:0. W końcu nieprzypadkowo wygrała na wyjeździe aż 11 meczów z rzędu, a rywal właśnie stracił podstawowego rozgrywającego.

Odpowiedź na pytanie w jak dużych tarapatach znajduje się Anwil pozostaje mimo porażki w pierwszym meczu wciąż dość otwarta. Są przecież eksperci, którzy twierdzą, że porażka była przede wszystkim efektem tego, że włocławianie na grę bez Łączyńskiego nie byli w tym meczu gotowi i we Włocławku nikt nie powinien panikować. Jedno jest pewne – wobec braku swojego kapitana Selcuk Ernak musi dokonać w kluczowym momencie sezonu znaczących zmian.

Na jakie się zdecyduje?

Wariat ewolucja, czyli „Luke Nelson nam ten cały bałagan ogarnie

Średnie 9.3 punktu oraz 4.8 zbiórki, jakimi może pochwalić się w tym sezonie Brytyjczyk są dużym rozczarowaniem względem przedsezonowym oczekiwań wobec tego gracza, który miał zostać admirałem Anwilu, przychodząc bezpośrednio z półfinalisty EuroCup.

Ostatecznie, również ze względu na problemy ze zdrowiem, w hierarchii zespołu schował się za Łączyńskim, który przecież oryginalnie miał być jego zmiennikiem. Jeśli kiedykolwiek Nelson ma udowodnić, że nie był jedynie pomyłką transferową klubu na pozycji rozgrywającego, to nadszedł właśnie ten moment. Miewał w tym sezonie przebłyski, w końcówce starcia nr 1 z Legią trafił ważny rzut z ponad 8 metrów w samej końcówce…

Tylko czy pod dużym naciskiem defensywy Legii Nelson wytrzyma presję? Póki co w rywalizacji z Twardymi Piernikami i Legią Anwil z Brytyjczykiem w składzie był słabszy od rywali (łącznie wskaźnik plus/minus na poziomie -13, choć to głównie efekt fatalnego meczu nr 3 w Toruniu). Dzisiaj zagra jednak w nieco innej roli – nie będzie już oglądania się na Łączyńskiego, ani myśli z tyłu głowy, że ten może na kolejny mecz wrócić. Anwil staje się drużyną Nelsona.

Jego zmiennikiem będzie PJ Pipes – koszykarz utalentowany, ale głównie jeśli chodzi o możliwości zdobywania punktów. Dużo mniej, gdy rozmawiamy o organizację gry zespołu.

Wariant rewolucja, czyli „więcej odpowiedzialności w rękach innych

Jeśli wariant z odpowiadającym za organizację gry duetem Nelson/Pipes będzie zawodził, trener Anwilu chcąc ratować mecz numer 2 – i jednocześnie losy całej serii, bo przecież przy 0:2 duchy wspomnień sprzed trzech lat z serii przegranej 0:3 z Legią mogłoby kompletnie przytłoczyć jego zespół – będzie musiał podejmować szybkie i odważne decyzje.

Turek udowadniał już w tym sezonie, szczególnie w jego wcześniejszej fazie, że stać na na nieszablonowe pomysły. Pamiętacie jesienny szlagier z Treflem w Sopocie, który Anwil pewnie wygrał, choć w jego trakcie szybko stracił Łączyńskiego, a grał też bez leczącego uraz Nicka Ongendy? Odpowiedzialność za dystrybucję piłki i grę zespołu wzięli na siebie Michał Michalak i DJ Funderburk. Mówimy tu o dwóch graczach z pierwszej piątki PLK tego sezonu – w kluczowym momencie sezonu na pewno tak czy inaczej zostaną przez defensywę Legii „wywołani do tablicy„.

Anwil ma jednak w składzie jeszcze jednego gracza, który wprawdzie rozgrywającym nie jest, ale można zaryzykować, oddając mu częściej piłkę w ręce – to Justin Turner.

Wariant wersja atomowa: A gdyby tak spróbować zagrać bez Nicka Ongendy?

Bylibyśmy zdziwieni (i pod wrażeniem!), gdyby Selcuk Ernak zdecydował się na tego typu ruch już przy stanie 0:1, ale nie można zapominać, że mając w składzie o jednego obcokrajowca więcej – taką możliwość posiada.

Wobec braku Łączyńskiego Anwil wróci do zestawiania z PJ Pipesem, więc jeden z pozostałych graczy zagranicznych zajmie miejsce na trybunach. Najpewniej – podobnie jak przy okazji poprzednich meczów – będzie to Deane Williams.

Czy to jednak takie oczywiste? Amerykański skrzydłowy ma bardzo ciekawe CV. Zdecydowanie większą rolę niż w obecnym Anwilu odgrywał chociażby w Telekom Bonn, z którym dwa lata temu dotarł do finału Bundesligi (ponad 20 minut na mecz w 10 meczach playoff 2023).

Nie sposób wyobrazić sobie Anwlu bez duetu Nelson/Pipes. Wyjęcie ze składu kogokolwiek z trójki Turner – Funderburk – Ryan Taylor też byłoby ogromną sensacją. Ale… czy na pewno taki pewny swojego miejsca w składzie powinien być Nick Ongenda?

Kanadyjczyk w pierwszym meczu z Legią został i tak mocno zdominowany pod koszem przez mocniejszego fizycznie Mate Vucicia, a w ataku ze względu na swoje ograniczenia pozwala Chorwatowi stacjonować w pobliżu kosza. Na dodatek – można spodziewać się, że bez podań od Łączyńskiego jego przydatność w ofensywie jeszcze mocniej zmaleje.

Gdyby sztab szkoleniowy Anwilu podjął decyzję o próbie zmiany warunków gry w tej serii i znacznego jej przyspieszenia – czyli stylu, w którym także Nelson mógłby odnaleźć się lepiej – wymiana Ongendy na Williamsa wcale nie wyglądałaby na pomysł wzięty z księżyca. Rodak Nelsona wydaje się graczem całkiem dobrze skrojonym do walki z zawodnikami typu Michał Kolenda/Ojar Silins/Aleksa Radanov, a w przeciwieństwie do Kanadyjczyka grozi też rzutem z dystansu (43 proc. w barwach Anwilu).

Sztab szkoleniowy włocławian ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Zaawansowane statystyki pulsbasketu.com wskazują bowiem jasno, że problemem Anwilu nie jest wcale słaba gra Nelsona z Ongendą czy Williamsem, ale z… Funderburkiem.

Razem na boisku w sezonie 2024/25Liczba minutPlus/minus (średnia na 100 posiadań)
Luke Nelson i Nick Ongenda170+14.9
Luke Nelson i Deane Williams72+13.5
Luke Nelson i DJ Funderburk200+0.7

Jeszcze a propos tego jak bardzo rola Ongendy w tej serii bez Łączyńskiego może się zmniejszyć – naprawdę trudno się spodziewać, by sztab szkoleniowy Anwilu zaryzykował w starciu z Legią wspólną grę Kanadyjczyka i PJ Pipesa…

Razem na boisku w sezonie 2024/25Liczba minutPlus/minus (średnia na 100 posiadań)
PJ Pipes i Nick Ongenda82-6.6
PJ Pipes i Deane Williams58+6.2
PJ Pipes i DJ Funderburk89+11.8

Początek drugiego meczu półfinału playoff PLK we Włocławku w czwartek o godz. 20. Transmisja w Polsacie Sport 1.