Strona główna » Prezes Resovii: Najpiękniejszy jest awans na parkiecie

Prezes Resovii: Najpiękniejszy jest awans na parkiecie

2 komentarze
Tak profesjonalny klub koszykarski na poziomie 2. ligi to prawdziwa rzadkość. W Rzeszowie budują organizację i osiągnęli już ważny sukces sportowy – awans do 1. ligi mężczyzn. Jak ten przełomowy sezon wyglądał od środka i jak wyglądają plany na przyszłość Resovii?

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Od niedawna prezes, ale od początku reaktywacji klubu koszykarskiego Resovia Rzeszów jedna z najważniejszych osób w tym projekcie. Przedsiębiorca, biznesmenem, sponsor, główny akcjonariusz, prezes, kibic, ale przede wszystkim człowiek, który ma koszykówkę w sercu. Nie jest fanem aktywności medialnych, więc tym bardziej się cieszę, że udało się doprowadzić do tego wywiadu. Zapraszam na rozmowę z Jakubem Gibałą – prezesem OPTeam Resovii Rzeszów.

Szymon Wożnik: Jak długo trwało świętowanie awansu w Rzeszowie?

Jakub Gibała: Zależy dla kogo. Trochę to inaczej wyglądało w przypadku zarządu, a trochę inaczej w przypadku drużyny. Zawodnicy całym sezonem zapracowali sobie na świętowanie i to był ich czas. Choć muszę przyznać, że po meczu z Energą Warszawa pojechaliśmy na kolację do jednego z naszych sponsorów, która skończyła się wtedy, kiedy było już jasno (śmiech). Zarząd miał jeden dzień na złapanie równowagi i od piątku zaczęła się praca nad przyszłym sezonem. 

Mamy świadomość tego, że w stosunku do innych drużyn z Pekao 1 ligi jesteśmy trzy tygodnie w plecy, ale my jako zarząd, chcieliśmy tego awansu i pewne kwestie były przeprowadzone już wcześniej. 

Jakie emocje towarzyszyły tego dnia Prezesowi?

Gigantyczna radość, bo nie ukrywamy, że napięcie u nas też urosło, gdyż były oczekiwania kibiców wobec awansu np. przez to, że Resovia u siebie nie przegrała w tym sezonie. Osobiście się jednak śmiałem po meczu, że chętnie to bym poszedł spać, bo tyle było emocji, nerwów nie tylko w dniu meczu, ale przez cały okres play-off.

Co ten awans znaczy dla miasta Rzeszów, jak i dla całej organizacji, jaką jest Resovia?

Po pierwsze bardzo mocno uwiarygadnia ten projekt. I liga jest już ligą w pełni profesjonalną, zapleczem Polskiej Ligi Koszykówki i ten poziom już sam w sobie jest czymś, co nasz projekt uwiarygadnia. To nie jest tak, że siedzieliśmy z założonymi rękami i czekaliśmy na wynik sportowy, tylko swoimi wieloma działaniami staraliśmy się przedstawić nasz projekt, jako coś stabilnego, a nie organizację na rok czy dwa. Mamy plan wytyczony na przynajmniej kilka lat do przodu i awans jest potwierdzeniem tego, że idziemy cały czas w dobrym kierunku. 

Dla Rzeszowa też jest to coś wspaniałego, patrząc przez sam pryzmat zainteresowania kibiców naszymi meczami. Koszykówka po 13 latach z powrotem pojawiła się w tym mieście, a po 15 latach wróciła na poziom pierwszoligowy. Wydaje mi się, że projekt Resovii w koszykówce dla władz miasta był wiarygodny od początku, widząc nasze zaangażowanie w odbudowę tej marki. Uwiarygadniamy się też tym, że finansowo ten sezon skończymy na delikatnym plusie. 

Co ten awans znaczy osobiście dla Pana?

Z mojej perspektywy, patrząc stricte biznesowo, awans otwiera drzwi do nowych potencjalnych sponsorów, u których drzwi na poziomie 2 ligi były zamknięte. Resovia wchodzi na wyższy poziom zainteresowania – poziom ogólnopolski, co jest ważne dla większych firm. 

Były zatem takie firmy, które wam powiedziały: odezwijcie się po awansie do PLK?

Tak nie było. Tym buforem zainteresowania była już Pekao 1 liga.

W: Najtrudniejszy moment tego sezonu? Początek sezonu, który skutkował zmianą trenera, czy mecz numer 3 w Łodzi? 

Hmm, wszystkie te momenty były stresujące. Zmiana trenera to nie była łatwa decyzja, bo Łukasz Lewkowicz nie był tylko trenerem, lecz też osobą, która tworzyła ten klub od początku. Ta decyzja była trudna na płaszczyzne emocjonalnej. Porażka w Łodzi decydująca o tym, że będziemy się bić o awans w meczu o trzecie miejsce, też była trudna, ale wierzyliśmy w chłopaków, że szybko o tym zapomną. Nasza wiara była tym większa, gdyż w składzie mieliśmy wielu doświadczonych zawodników, którzy w swoich karierach byli już w podobnych sytuacjach. 

Ten czas był również ciężki ze względu na logistykę, gdyż wróciliśmy z Łodzi w czwartek nad ranem, a w piątek rano ruszyliśmy do Warszawy. Nie było miejsca i czasu, ani na porządny trening, ani na przetrawienie tej porażki. 

Zanim przejdziemy do kwestii związanych z całą organizacją klubu i przyszłości, to mam takie spostrzeżenie, że na meczach Resovii w Pruszkowie i w Warszawie w fazie play-of można było Pana zobaczyć w gronie kibiców, aktywnie dopingującego swoich zawodników. Skąd się to wzięło? Pan też jest kibicem?

Na pewno też jestem kibicem. Ja nie jestem prezesem na etacie w klubie. Jestem prezesem, jestem głównym akcjonariuszem spółki, ale jednocześnie jestem sponsorem. Sam trenowałem koszykówkę, uwielbiam tą dyscyplinę sportu. Uwielbiam emocje, jakie się wiążą z meczem. Jestem osobą, która w trakcie meczu nie potrafi usiedzieć na miejscu, choć czasem się śmieje, że powinienem hamować swoje emocje ze względu na funkcję jaką pełnię, ale ja tego nie potrafię. 

W biznesie, siedząc w biurze, jestem osobą działającą z chłodną głową, ale przy parkiecie już tej chłodnej głowy nie ma, a jest człowiek pełen pasji, zaangażowania i determinacji. 

Czyli przypadek podobny do Pawła Matuszewskiego – właściciela BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski?

Dokładnie!  W pełni rozumiem zachowanie właściciela Matuszewskiego. Myślę, że nasze emocje podczas meczów są podobne. Oczywiście, jako prezes mam swoje obowiązki w trakcie meczów, bo jestem de facto gospodarzem tego wydarzenia, ale cieszę się, że wielu naszych sponsorów też ma w sobie nutkę do kibicowania (śmiech). Klub ma być środowiskiem dla właśnie tego typu osób: zaangażowanych i pełnych pasji. 

Czyli Prezes Gibała w meczach u siebie, a prezes Gibała na meczach wyjazdowych jest trochę innym prezesem?

Czasami tak (śmiech). Choć im wyżej jako klub będziemy szli, to jednak te wyjazdy będą inaczej wyglądały. Przyznam szczerze, że najlepiej się czuje na meczach, kiedy nie muszę siedzieć w miejscu (śmiech)

Skąd w Pana życiu wzięła się koszykówka?

Jak już wspominałem, trenowałem koszykówkę w czasach szkolnych. Najpierw w CWKS Resovii, a później w KS Kontra w klubie młodzieżowym, który działał w Rzeszowie. Na sam koniec byłem blisko drużyny Resovii, która grała w pierwszej lidze, ale ja już wtedy wiedziałem, że nie będę zawodowym koszykarzem. Natomiast miłość do koszykówki pozostała. Myślę, że dlatego też moje emocje związane z meczami są większe, bo ja sam doświadczyłem tego sportu. 

Data 13 lipca 2022 roku-  co się wtedy wydarzyło? Jak Pan wspomina ten czas?

Tego dnia założyliśmy spółkę akcyjną Resovia Basketball S.A. Było to rok po tym, jak stwierdziliśmy trochę hobbystycznie, że zakładamy klub. Mieliśmy się w sezonie 2021/22 ograć w trzeciej lidze, ale w trakcie sezonu i przez to, że tyle ludzi przychodziło na nasze mecze, stwierdziliśmy, że trzeba zrobić wszystko, aby awansować do drugiej ligi i to się udało. To był taki pierwszy przeskok pod względem organizacyjnym, bo wiemy dobrze jak wyglądają rozgrywki trzeciej ligi w Polsce. 

Natomiast w momencie awansu do drugiej ligi już te cele musieliśmy sobie sprecyzować i bardzo mocno biznesowo do tego podejść. Stąd decyzja o założeniu spółki akcyjnej, aby od początku budować wiarygodność klubu i postawić na pełną transparentność ze względu na sponsorów. To był moment, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że będziemy tworzyć coś dużego i powstał master-plan, na X lat do przodu. Pierwszym celem sportowym w tym planie był awans do 1 ligi, na który założyliśmy sobie maksymalnie trzy lata.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

W początkach funkcjonowania spółki rolę frontmanów przejęli Grzegorz Sowa i Michał Drymajło, a Jakub Gibała był nieco w cieniu w kwestiach medialnych. Dlaczego?

W biznesie nie jestem osobą, która lubi stać w pierwszym szeregu, a funkcja prezesa z tym się wiąże. Ja nie odczuwam potrzeby pokazywania się, robię wszystko zgodnie z powiedzeniem:  “biznes lubi ciszę.”.  

S.W: W pierwszym sezonie w drugiej lidze sponsorem tytularnym była firma Michała Drymajło Stolaro, w tym sezonie ta firma zniknęła jako sponsor klubu, jak też Michał Drymajło już nie jest aktywny przy klubie i nie jest też członkiem zarządu spółki, ani nawet w radzie nadzorczej. Dlaczego? Jest możliwość, że po awansie zespołu do pierwszej ligi Michał Drymajło wróci w jakiś sposób do wspierania klubu?

Michał Drymajło nie posiada akcji już w spółce, gdyż sprzedał je mnie. Z Michałem jesteśmy przyjaciółmi. Michał jest bardzo mocno zaangażowany w żużel, który również jest jego miłością, a kosztuje to jego tyle czasu, że nie mógł jednocześnie być być blisko dwóch dużych projektów sportowych. Szczerze powiedziawszy to nie wiem, czy Michał w jakieś formie wróci do wspierania koszykówki, być może kiedyś to się stanie. 

Czy to prawda, że przed pierwszym sezonem w drugiej lidze, dzięki uprzejmości Michała Drymajło polecieliście namawiać zawodnika do gry w barwach Resovii prywatnym odrzutowcem?

Nie, nie jest to prawda. Natomiast nie mieliśmy z tym problemu polecieć do danego miasta zwykłym rejsowym lotem, aby porozmawiać z zawodnikiem. Nie była to nasza fanaberia finansowa, zadecydowały kwestie logistyczne.

Sezon 2023/2024 zakończył się szczęśliwie, ale rozpoczął się niezbyt udanie ze względu na to, że w pierwszych 11 meczach drużyna miała bilans 7-4. Należy jednak wspomnieć, że wielu zawodników na początku sezonu leczyło urazy, a zespół pierwsze 8 spotkań rozegrał na wyjeździe. Mimo powyższego 21 listopada z funkcji trenera zrezygnował Łukasz Lewkowicz. Był Prezes zaskoczony tą decyzją i skąd w Rzeszowie pojawiła się kandydatura Kamila Piechuckiego?

Zaskoczony nie byłem, gdyż ten temat to nie był, jak grom z jasnego nieba, tylko ta decyzja w Łukaszu kiełkowała przez wiele dni, a nawet tygodni. To była specyficzna relacja, gdyż wiadomo, że Łukasz jest jednym z ojców założycieli teraźniejszej Resovii koszykarskiej. Łukasz sygnalizował problemy sportowe zarządowi i w tym miejscu duży szacunek dla Łukasza za dojrzałą decyzję. On sam zasugerował, że trzeba coś zmienić w drużynie. Na tamten moment, aby wstrząsnąć drużyną, była to racjonalna zmiana. Zanim została ogłoszona ta decyzja medialnie, my już zaczęliśmy swoimi ścieżkami tych trenerów szukać m.in. pytając agentów o potencjalnych kandydatów. 

Kamil wydawał się od samego początku trenerem pasującym do tego, co nam było potrzebne. Doświadczenie jako zawodnik, jako asystent, jako pierwszy trener w PLK, a także spróbował swoich sił poza granicami Polski i zakosztował innego niż polskiego spojrzenia na koszykówkę. Styl gry jaki  Kamil preferował, także był zbliżony do tego, czego oczekiwaliśmy. 

Zmian w klubie cdn. gdyż 14 grudnia 2023 roku doszło do zmian w strukturze klubu i prezesem został Pan. Dlaczego? 

To był moment, w którym przechodziliśmy zmiany także w strukturze właścicielskiej. Stałem się większościowym posiadaczem akcji. W związku z tym, i za namową Grzegorza Sowy oraz Łukasza Lewkowicza, postanowiłem objąć funkcję prezesa. Stwierdziliśmy wspólnie, że jeśli mamy się rozwijać, to objęcie przeze mnie tej funkcji jest słusznym krokiem, z racji mojego doświadczenia biznesowego. Dużo łatwiej jest prowadzić rozmowy ze sponsorami czy z miastem, jeśli rozmawia z nimi większościowy akcjonariusz jako prezes klubu.

Resovia, jako zespół drugoligowy, postawił na wiele aspektów, które kuleją na tym poziomie rozgrywkowym. Klub biznesu działający przy klubie, profesjonalne social media, nowoczesna strona internetowa, zatrudnienia trenera przygotowania motorycznego. To wszystko miało pokazać, że traktujecie ten klub poważnie i budujecie odpowiednie filary jego funkcjonowania?

Tak, zdecydowanie! Nie myśleliśmy w taki sposób, że osiągniemy sukces sportowy i dopiero wtedy będziemy inne aspekty do tego dostosowywać. My chcieliśmy odpowiednie standardy wdrożyć wcześniej, zwłaszcza że nasz plan zakłada ambitne cele. Wchodząc do pierwszej ligi, my na starcie nie martwimy się o wiele elementów, bo zadbaliśmy o to. 

Wiele osób mówiło nam, że niektóre standardy nie mamy tylko na poziomie pierwszoligowym, a już na poziomie ekstraklasowym. Na dziś mamy trenera przygotowania motorycznego, mamy fizjoeraputę, który normalnie podróżuje z zespołem, mamy partnera medycznego – szpital Pro-Familia i wiele innych rzeczy.

Przed sezonem przyszedł do was Michał Gabiński, który miał nie tylko pełnić rolę zawodnika, ale też dyrektora sportowego i ten kontrakt został podpisany na dłuższy okres niż roku. Czy to prawda?

Tak, jest to umowa podpisana na dłuższy okres czasu, obejmująca nie tylko bycie zawodnikiem, ale także później działanie w strukturach klubu. W tym momencie z Gabim rozmawiamy o jego roli, czy rzeczywiście chce w tym klubie zostać i w jakiej funkcji. Te rozmowy się toczą i nie chciałbym zdradzać szczegółów, ale rzeczywiście taka umowa została podpisana.

Mam rozumieć, że w tym sezonie Michał Gabiński nie pełnił roli dyrektora sportowego, tylko był zawodnikiem klubu Resovia?

J.G: Był zawodnikiem, ale Michał posiada dużą wiedzę pod kątem analizowania zawodników i z tej wiedzy, już w tym sezonie, korzystaliśmy. Gabi jest bardzo dojrzałym człowiekiem, mającym otwarty umysł i dużo ze sobą rozmawialiśmy na wiele tematów. Jego punkt widzenia był czymś cennym, z którego korzystaliśmy 

Ok, to czysto teoretycznie: Jak Pan widzi funkcję dyrektora sportowego w klubie koszykarskim w Polsce? Czego od takiej osoby by Pan oczekiwał?

Pewien podział obowiązków w klubie musi występować, nie jest możliwe, żeby każdy zajmował się wszystkim. Musi być usystematyzowana struktura w klubie. Kluczowe decyzje są podejmowane przez zarząd lub przez prezesa, natomiast działania operacyjne muszą być wykonywane przez odpowiednie osoby. Jak mamy dyrektora sportowego to oczywiście on te wszystkie sprawy związane z przygotowaniem potencjalnego składu powinien we współpracy z trenerem brać na siebie. Propozycje poszczególnych zawodników idą do zarządu i na tym etapie dochodzi do dyskusji na temat mocnych i słabszych stron zawodnika, czy akceptujemy pewne elementy, czy też nie. 

Ja nie jestem człowiekiem, który jako prezes zarządu będzie wybierał skład, bo to nie powinno być w moim zakresie obowiązków. Oczywiście jako prezes, czyli osoba która finalnie odpowiada za klub, biorąc za to odpowiedzialność – mogę mieć zastrzeżenia wobec kandydatów, które powinny zostać skorygowane przez osoby, które za to odpowiadają, ale ten początkowy etap leży w kompetencji dyrektora sportowego wraz z trenerem.

W idealnym świecie, kto jest ważniejszy: dyrektor sportowy czy trener w organizacji?

Hmm, z perspektywy klubu i planu długookresowego to być może będzie to dyrektor sportowy, natomiast jestem tego zdania, że każdy powinien mieć swój zakres obowiązków i też nie powinno być tak, że dyrektor sportowy będzie wchodził na głowę trenerowi. Według mnie, byłoby to niezdrowe, tak samo jakbym ja, jako prezes zarządu, wchodził do szatni trenerowi i ustalał taktykę na mecz. 

Zatrudniamy trenera, jako specjalistę w danej dziedzinie, to dajmy mu się wykazać. Jeśli nie będzie to realizowane w odpowiedni sposób, to wtedy trzeba reagować.

Klub w tym sezonie miał budżet większy niż milion złotych?

Prawda.

Jaki procent tego budżetu był przeznaczony na pensje zawodników?

Ok. 60% 

Czy w związku z awansem widzicie większe zainteresowanie potencjalnych sponsorów?

Jest to zainteresowanie. Tak jak wspominałem wcześniej, jest grono firm, które chce z nami rozmawiać dopiero po awansie. W momencie rozpoczęcia play-off, telefon rozgrzał się do czerwoności w kwestii biletów dla firm czy też przedstawicieli firm. Na pewno to zainteresowanie jest dużo większe, natomiast my przede wszystkim chcemy być lojalni biznesowo i priorytetowo traktujemy rozmowy z naszymi obecnymi sponsorami. Moim zdaniem, tak to powinno wyglądać.

Po wstępnym researchu u obecnych sponsorów i po rozmowach z nowymi potencjalnymi sponsorami, jaką macie predykcję budżetu na sezon 2024/2025? O ile procent się zwiększy? 

Zwiększy się ten budżet na pewno. Uważam, żeby osiągnąć nasze cele sportowe na sezon 2024/2025 to musimy zwiększyć budżet o 25-30%. To nie jest drastyczna zmiana, więc to jest absolutne minimum, które nam jest potrzebne. Oczywiście dla mnie, jako prezesa, celem jest zmaksymalizować wpływy do budżetu klubu, bo to nam pozwoli dalej marzyć.

Jak wygląda struktura młodzieżowa w Resovii Rzeszów?

Mamy aktualnie tylko dwa roczniki, które trenują pod szyldem Resovii Rzeszów. Narazie plan jest taki, żeby się tego trzymać, gdyż prowadzimy rozmowy z lokalną szkółką koszykarską na temat współpracy. Chcemy sformalizować tą współpracę, żeby korzyści z niej płynęły w dwóch kierunkach. Jak będzie ściśle to wyglądać to mam nadzieję, że dowiemy się w lipcu/sierpniu tego roku.

W której hali Resovia będzie grała w sezonie 2024/2025?

Z planów, które mamy, będziemy grać na dwóch obiektach. Hala Podpromie oraz obecnie przez nas użytkowana hala na ulicy Towarnickiego. Po rozmowach z władzami miasta mamy zapewnione, że część spotkań w tym te kluczowe zagramy na Podpromiu, ponieważ na drugim obiekcie po prostu się nie mieścimy i nie spełnia ona naszych oczekiwań, jako klubu. Czekamy obecnie na rozwinięcie tematu doposażenia hali Podpromie, ponieważ jest to koniecznie, aby rozgrywać na niej mecze koszykówki. 

W hali na Towarnickiego, też nas czeka pewna renowacja i, aby zadbać o większy komfort rozgrywania tam meczów, będą zakupione trybuny za koszami.

Rozmawialiście z przedstawicielami PZKosz odnośnie licencji infrastrukturalnej na grę w hali przy ulicy Towarnickiego w Pekao 1 lidze?

Rozmowy się toczą, zgłosiliśmy akces, jak u nas ta sytuacja będzie wyglądać i czekamy na decyzję PZKosz. 

Trenerem Resovii w nowym sezonie pozostanie Kamil Piechucki?

Tak, Kamil zostaje z nami. Uważamy, że fajnie się sprawdził zarówno pod kątem sportowym, jak i współpracy bezpośrednio z nami, a także cel sportowy został spełniony. Nie wyobrażałem sobie sytuacji, aby ktoś inny prowadził Resovię w Pekao 1 lidze. Kamil fajnie odpowiada na wyzwania, które przed nim stawiamy i ma charakter, jaki chcemy wdrożyć do klubu. 

Resovia po przyjściu trenera Piechuckiego nie miała asystenta trenera, czy to się zmieni w przyszłym sezonie? 

Myślę, że tak. Prowadzimy rozmowy z Kamilem na ten temat i prawdopodobnie ktoś nas wzmocni, gdyż musimy dążyć non stop do profesjonalizacji klubu. Pojawiają się już pierwsze kandydatury. 

Awans do 1. ligi wiąże się z ewolucja czy z rewolucją w składzie?

Ewolucją. Po pierwsze uważamy, że wszyscy zawodnicy zasłużyli na szansę w pierwszej lidze, bo zostawili kupę serducha na parkiecie. Natomiast znamy realia i dodatkowo są przepisy w 1. lidze, które są dla nas wyzwaniem i z racji nich samych ten skład się zmieni. 

Przed wami czas trudnych decyzji, gdyż wielu zawodników z obecnego składu pochodzi regionu lub są emocjonalnie związani z Resovią. Jak pan się zapatruje na tę kwestię czy sentyment w sporcie, jeśli chce się iść ciągle do przodu, powinien mieć znaczenie?

Na pewno istotna jest lojalność i słowność. Zawsze chciałbym postawić na szczerość i już z niektórymi zawodnikami rozmawiałem w tym sezonie, jak to wygląda i jak to może wyglądać w przyszłości. Pierwsza sprawa, jaka musi być w tych relacjach, i tego oczekuję, to szczerość, bo jeśli tego nie będzie, to wejdziemy na tryb korporacyjny (wszystko na papierze), a tego bym nie chciał. Dla mnie podanie ręki jest ważniejsze od papieru, choć to drugie jest nieodzowne w klubie sportowym, czy też w biznesie. 

Część chłopaków ma świadomość, jak to może wyglądać i, że tego miejsca w składzie może zabraknąć. Sentyment jest istotny, ale realia zmuszają do tego, że musimy czasem podać sobie ręce i odejść. Kwestia jest taka, że jako klub staramy się to robić fair wobec zawodników.

Czy są zawodnicy w kadrze z zeszłego sezonu, którzy mają ważny kontrakt lub ten kontrakt się przedłużył automatycznie po awansie?

Ważne kontrakty mają Michał Gabiński oraz Norbert Ziółko miał klauzulę automatycznego przedłużenia o kolejny rok po awansie do wyższej ligi.

To znaczy, że Michała Gabińskiego i Norberta Ziółko zobaczymy w przyszłym sezonie w barwach Resovii?

J.G: Mamy umowy, ale w tym tygodniu będziemy o tych umowach rozmawiać. My umowy respektujemy, ale chcielibyśmy mieć pewność wspólnej wizji sportowej ze wszystkimi zawodnikami i wziąć pod uwagę plany oraz przyszłość samych zawodników.

Jest już shortlista potencjalnych nowych zawodników i toczą się pierwsze rozmowy z nimi? 

Jest przygotowana shortlista i przystępujemy do pierwszych rozmów.

Czy na tej shortliście jest Michał Jankowski?

Pomidor.

Na jakie pozycje Resovia będzie szukać zawodników i jaka ma być ich ogólna charakterystyka?

Bierzemy pod uwagę styl jaki preferuje Kamil, w którym zawodnicy nie są przyspawani do konkretnych pozycji. Uniwersalność, to coś, co nas interesuje. Jeśli mówimy o pozycjach czysto koszykarskich, to szukamy na każdą z nich.

Resovia, jako jedyna z beniaminków, nie posiadała w rotacji zawodnika spełniającego wymogi młodzieżowca w Pekao 1 lidze. To jest aktualnie najpilniejsza kwestia dotycząca składu? 

Zdecydowanie! Nie ma dużo na rynku takich zawodników, a tym bardziej nie ma za wiele chłopaków spełniających kryteria o młodzieżowcu, a doświadczonych na parkietach pierwszoligowych. To jest aktualnie nasz priorytet transferowy. Mamy wyselekcjonowaną listę tych zawodników, są to zarówno zawodnicy ograni w Pekao 1 lidzie, ale są też bez doświadczenia na tym stopniu rozgrywkowym. Z racji tego, że budujemy dopiero struktury młodzieżowe, chcielibyśmy ściągnąć do Rzeszowa większą liczbę młodzieżowców, gdyż planujemy wystawić nasze rezerwy w drugiej lidze.

Czy w barwach Resovii zobaczymy w nowym sezonie obcokrajowca?

Prawdopodobnie tak i w tym miejscu mogę zadeklarować, że jeśli na takiego się zdecydujemy, to będzie z nami od początku sezonu. Nie chcemy w trakcie sezonu dokooptowywać takich zawodników do zespołu, bo my nie chcemy iść strategią: “zobaczymy w styczniu, gdzie nam będzie go brakować”. 

Chcemy zespołu, który stworzy kolektyw od początku, a zadaniem zarządu jest tak zabezpieczyć finanse, aby taki zespół mógł funkcjonować od pierwszej kolejki sezonu. 

Jaki cel sportowy zostanie przedstawiony drużynie przed sezonem? 

Wiemy jak to wygląda jeśli chodzi o beniaminków, ale też to nie działa na takiej zasadzie, że my budujemy skład po to, aby się on utrzymał w lidze. Zakładanie takiego celu, samo w sobie jest złe i mentalnie źle nastraja. Chcę żeby to był zespół, który awansuje do fazy play-off.

Jaki cel zarząd klubu postawi sam sobie przed nowym sezonem?

Musimy wzmocnić strukturę organizacyjną w klubie i przeprowadzić kolejny etap profesjonalizacji w nim. Na pewno do organizacji dojdzie osoba, która pomoże nam w klubie. Jeśli chodzi o cele, to na pewno zapewnienie spokoju zawodnikom, tzn. aby byli tylko skupieni na swoich zadaniach. Nie mają się martwić o to, czy będą pieniądze na czas, czy będą mieć opiekę medyczną, czy też o jakiekolwiek inne sprawy, które są podstawowe w profesjonalnym sporcie. 

Kiedy Resovia zagra w Orlen Basket Lidze? J.G: Mamy swój plan, który chcemy zrealizować, natomiast jest jedna ważna rzecz, która wpływa na nasze plany i jest nią infrastruktura sportowa. Wiadomo, że na Podpromiu gra również siatkówka i jest to już na tym etapie problem logistyczny, aby to wszystko zgrać ze sobą. Gdyby nie te problemy z obiektem, to jest plan, aby walczyć w przeciągu trzech sezonów o Orlen Basket Ligę.

Czy wyobraża sobie Prezes sytuację, że Resovia awansuje do PLK i gra w Łańcucie?

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Jeśli mielibyśmy grać w Łańcucie, to nazywalibyśmy się Sokół Łańcut, a jeśli mamy być Resovią Rzeszów, to naszym miejscem jest Rzeszów.

Czy jest potrzeba w Rzeszowie zbudowania nowej hali?

Zdecydowanie tak. Hala Podpromie pod względem technologicznym jest już starą halą, a potrzeba na nowy obiekt jest duża.

Temat na czasie: Czy zarząd będzie w przyszłości myślał o dzikiej karcie, czy interesuje go tylko i wyłącznie awans sportowy? 

To jest decyzja każdego klubu z osobna, ale ja nie widzę możliwości, żeby Resovia starała się w przyszłości o dziką kartę, bo uważam, że awanse sportowe tworzą pewną tożsamość i duszę klubu. Nie ma nic piękniejszego w sporcie niż awans na parkiecie!

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

2 komentarze

Wiśnia 3 czerwca, 2024 - 22:16 - 22:16

Woźnik chłopie a do Chin dzwoniłeś już ?????

Odpowiedz
Wojtunia 6 czerwca, 2024 - 20:02 - 20:02

Nie jest fanem aktywności medialnych – oj Woźnik Woźnik co ty piszesz zobacz dokładnie a potem pisz

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet