Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Wbrew przewidywaniom
W naszej zapowiedzi wszyscy eksperci zgodnie stwierdzili, że Wałbrzych przegra u siebie ze Scyzorami. Kielce pokonały Górników w tym sezonie już cztery razy, także w istotnych dla obu stron meczach, jak półfinał Pucharu Polski. Jednak play-off to czas weteranów, rządzący się swoimi prawami.
Na kilka godzin przed meczem Marcin Balcerowski napisał mi:
„Mam nadzieję, że Wasze typy się nie sprawdzą.”
Nie sprawdziły.
Górnik Toyota Wałbrzych 45:38 Orto-Medico Scyzory Kielce
Od solidnej defensywy zaczęli gospodarze, obie strony też fatalnie myliły się spod obręczy, widocznie ranga spotkania dała o sobie znać. 8:9 to wynik po pierwszej kwarcie, 22:19 do przerwy. Jak zapowiadaliśmy, istotna dla losów spotkania była forma reprezentanta Polski, Krzysztofa Bandury, który w sobotę prezentował się wybornie po obu stronach parkietu. Prawdziwa gra zaczęła się jednak dopiero po przerwie. Na trybunach pojawiła się grupka kibiców, która głośnym „Górniku wygraj to dla nas”, zachęciła koszykarzy do mocniejszej walki.
Filip Moćko, trener Scyzorów, podczas time-outów narzekał na nudę w ataku, ordynował zawodnikom urozmaicenie zagrywek, jednocześnie nawołując do spokoju. Było bowiem gorąco. Do szatni po dwóch faulach technicznych musiał udać się doświadczony zawodnik z Kielc, Mariusz Minda. Ławka Wałbrzycha z kolei też nie należała do cichutkich i pokornych, rzucając komentarze podczas wykonywania osobistych przez rywali.
Trzecią kwartę zamknął rzutem oddanym w ostatniej sekundzie Szymon Gładysz, a goście nabrali nowych sił. Nie zdało się to jednak na wiele przy mocnej defensywie Górnika, która sprawiła, że dla Scyzorów punktowali jedynie Filip Moćko (21) i wspomniany już Gładysz (17).
Dla mnie był to znakomity do oglądania mecz, który mógłby stanowić idealną reklamę koszykówki na wózkach. Zacięta walka o każdy metr boiska, sporo emocji, zmiany prowadzenia i interesujące akcje. Starcie Górnika ze Scyzorami pięknie przełamuje niesprawiedliwy stereotyp sportu paraolimpijskiego, jakoby gra miała być miękka, „w której nie liczy się wynik, tylko dobra zabawa”. Bzdura. Szukasz sportu w czystej postaci i emocji bez kalkulacji, przyjdź na wózki.
Po meczu powiedzieli:
Filip Moćko, grający trener Scyzorów Kielce:
Nie jestem zadowolony z naszego występu. Nie mogę też powiedzieć, że wygrał dziś Wałbrzych, ani swoim zachowaniem, ani swoją grą. To my przegraliśmy nie wykorzystując prostych sytuacji, obawiałem się o nieskuteczność na tych koszach o twardych obręczach i niestety tak też się stało. Dodatkowo mogła nas nieco przytłoczyć hala, doping kibiców, który znacznie pomógł gospodarzom. Brakło realizacji taktycznych założeń i współpracy na boisku.
Zdecydowanie nie podobało mi się też zachowanie graczy z Wałbrzycha, dużo brudnej gry, sporo mocnych słów, wydaje mi się, że tego dnia zapomnieli jak gra się fair-play. Szkoda, że w taki sposób zachowywał się trener gospodarzy, który podsycał cały czas tą nerwową atmosferę, wydaje mi się, że takie zachowanie nie przystoi szczególnie grającemu trenerowi. Owszem nasz zawodnik otrzymał faul techniczny, pewnie i zasłużony, ale z drugiej strony nie zobaczyliśmy odpowiednich upomnień, pomimo ciągłych, bardzo ostrych słów rzucanych w kierunku moich zawodników. Dziś był ewidentny błąd w sztuce. Wygrywaliśmy z Górnikiem poprzednie mecze, i jestem pewien, że wygramy i serię play-off.
Marcin Balcerowski, grający trener Górnika Wałbrzych:
Do play-off przygotowywaliśmy się ponad dwa miesiące. Mamy doświadczony zespół, a to jest właśnie moment dla weteranów. Cieszę się, że stawiano nas na pozycji underdoga, zmobilizowaliśmy się dzięki temu w obronie. Dla Kielc punktowało jedynie dwóch graczy, najczęściej będąc zmuszonymi rzucać z dystansu. We wcześniejszych spotkaniach Scyzory zdobywały przeciwko nam sporo punktów, a teraz zredukowaliśmy ich osiągnięcie niemal o połowę, pozwalając na uskładanie 38 punktów. To był mecz walki, a takie właśnie mają być play-offy. Poprzednie starcia się dla mnie nie liczą, poza przegranym jednym punktem meczem o awans do finału Puchar Polski. Jestem dumny z chłopaków, dzięki naszej obronie z minus sześciu punktów, wyszliśmy na prowadzenie nawet jedenastoma. Defensywa zaczyna się w play-off, popatrzmy chociażby na NBA.
Może niepotrzebnie klasnąłem podczas osobistych przeciwnika. Gram w koszykówkę ponad dwadzieścia lat i wiem, że większa część meczu rozgrywa się w głowach zawodników. Ważna jest też walka psychologiczna, nie ukrywam, że chciałem nieco sprowokować rywala, co też się udało.
Sądzę, że szanse nadal są 50 na 50 i z takim nastawieniem pojedziemy w maju do Kielc. Nie można przespać ani momentu kolejnego spotkania. Walczymy do końca.
.
IKS GTM Konstancin 27:90 KSS Mustang Konin
Tuż przed meczem wypadł z rotacji gospodarzy podstawowy zawodnik Rafał Tyborowski. Dodając do tego wcześniejsze osłabienia, w barwach Konstancina zobaczyliśmy jedynie sześciu graczy. Dla Mustangów punktowało aż dziewięciu koszykarzy, w tym trzech uzyskało dwucyfrowe zdobycze. Rywalizacja przeniesie się teraz do Konina, ale w obecnej sytuacji nie ma złudzeń, że Konstancin musi myśleć już tylko o walce o brązowe medale.
Turniej w stolicy:
KSN Start Warszawa organizuje turniej w najbliższą sobotę 22.04.2023, który zaczyna się o 10:00 w Białołęckim Ośrodku Sportowym przy ulicy Światowida 56. Przyjedzie ekipa z Łodzi i pierwszoligowi For Heroes Kraków. Warto wpaść.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>