Aleksandra Samborska: Grałeś kiedyś w decydującym meczu o tak wysoką stawkę?
Ousmane Drame: Nie, piąty mecz serii o finał do trzech zwycięstw to dla mnie zupełnie coś nowego. To wyjątkowa okazja. Jako profesjonalny sportowiec trenujesz i rywalizujesz właśnie dla takich chwil, chcesz je współtworzyć. To czas próby, na ostateczne sprawdzenie siebie i swojej drużyny w robocie, którą przecież – przynajmniej moim zdaniem – jesteśmy w stanie wykonać do końca!
No dobrze, ale co w przypadku, jeśli trójka – tak jak w środę, gdy trafiliście tylko 3 z 22 rzutów – w ogóle nie będzie chciała wpadać?
Celne rzuty z dystansu to jeden z filarów naszej ofensywy, mieliśmy w środę sporo dobrych pozycji, których niestety nie udało się wykorzystać. Nie warto jednak tego rozpamiętywać. Najważniejszy w sobotę będzie zespołowy wysiłek, który włożymy w defensywę, wysiłek każdego zawodnika wchodzącego na parkiet – powroty i pełne zaangażowanie niezależnie od tego, czy piłka wcześniej wpadła do kosza czy nie. To przede wszystkim stopowanie próbującego rozpędzić się Trefla może dać nam w sobotę zwycięstwo.
Jaka może być ostateczna recepta na zatrzymanie dwóch klasycznych centrów Trefla przez dwóch niższych, ale szybszych środkowych PGE Startu Lublin?
Na tym etapie już nikt nic nowego nie wymyśli, oni będą fizyczni i będą agresywnie na nas naciskać, a my będziemy się do tego dostosowywać. Wyjdziemy na nich tak jak oni na nas. Ba, podwoimy nasze wysiłki, a do siły mięśni dołożymy siłę pomysłów na wyeksponowanie słabości rywala.
Przypuszczałeś, że powrót do Polski tak się potoczy i będziesz odgrywał kluczową rolę w walce o medale?
W ogóle nie brałem tak optymistycznego scenariusza pod uwagę. Prawdę mówiąc, wcale nie chciałem wracać do PLK. Zima jest tu dla mnie okrutnie ciężka, na dworze o 15 robi się ciemno, aura jest totalnie depresyjna. Ciężko jest zachować odpowiednie nastawienie mentalne w takich warunkach, kiedy jesteś sam.
Był taki moment w sezonie, kiedy pogoda znacznie wpłynęła na mój poziom gry. Poza tym miałem, co tu dużo ukrywać – miałem trudne doświadczenia finansowe z dwoma poprzednimi pracodawcami w Polsce (Drame grał w Zastalu w sezonie 2021/22 i w MKS Dąbrowa Górnicza w rozgrywkach 2022/23 – przyp. red.). Mój agent przed sezonem błagał mnie przez kilka dni, żebym się zdecydował na grę w Lublinie. Wreszcie, gdy w negocjacjach z klubem Start przystał na moje oczekiwania kontraktowe – decyzja zapadła.
Trafiłem do trenera Kamińskiego, który stworzył bardzo dobre warunki do komfortowego rozwoju dla zawodników. Moim celem było pokazać, że jestem całkowicie wyleczony ze starych kontuzji, że mogę rozegrać pełny sezon na wysokim poziomie, co w poprzednich latach niekoniecznie się udawało.
Czuję wdzięczność, kiedy myślę o tym jak się to wszystko ostatecznie potoczyło. W każdym meczu mam wpływ na wynik i liczę, że ta passa się utrzyma. Aż do końca fazy playoff!
Kiedy chłopak z Konakry zdecydował się na grę w koszykówkę?
Już jako nastolatek w Bostonie, po emigracji do Stanów Zjednoczonych. W wieku 13 lat nagle zacząłem bardzo szybko rosnąć, wszyscy dookoła mówili: będziesz taki wysoki, musisz grać w koszykówkę. Zacząłem treningi jako 14-latek, choć zgodziłem się na to bardzo niechętnie. Byłem dramatycznie słaby, ale miałem wokół siebie ogrom wsparcia ludzi, którzy pchali mnie do przodu i zrobili ze mnie prospekt na miarę stypendium. To ekipa, którą dalej noszę w sercu i traktuję jako moją nadrzędną motywację.
Do Afryki wracasz dziś jako podstawowy zawodnik reprezentacji Gwinei, z którą w lutym udało wam się awansować na AfroBasket 2025. Swój team poprowadziłeś wtedy do spektakularnego zwycięstwa nad Kenią. Skąd ta rosnąca popularność i ciągły rozwój koszykówki na waszym kontynencie?
Moim zdaniem są trzy czynniki, które wpływają na te postępy. Po pierwsze: gracze tacy jak ja, którzy wychowali się poza swoimi ojczyznami wracają do krajów przodków i chcą reprezentować swoje korzenie. Dzięki temu mamy w całej Afryce coraz silniejsze drużyny.
Po drugie: lokalni gracze i trenerzy, którzy pozostają w Afryce za pomocą nowych technologii mogą cały czas się szkolić. Sesje na Zoomie czy grupy na Whatsappie umożliwiają stałą komunikację, kontakt z ekspertami, pokazywanie swojej pracy i uczenie się stosownych norm i wzorców postępowań… Dziś już zbieramy tego owoce, a przecież możliwości są jeszcze większe.
Po trzecie: stworzenie przez NBA ligi BAL – ona faktycznie finansowana jest przede wszystkim przez NBA, przez co stała się atrakcyjnym kierunkiem dla coraz lepszych zawodników. Dobre zarobki możliwe są w stosunkowo krótkich rozgrywkach. Do tego dochodzi unikalne doświadczenie, jakim jest możliwość gry i życia w świetnie zorganizowanym systemie w Afryce, co niesie za sobą namacalne korzyści i fantastyczne przygody. Zawodnicy, którzy przewinęli się przez BAL są oczarowani i zgodni – to naprawdę jest namiastka NBA w Afryce.
W sierpniu zagram z Gwineą na AfroBaskecie w Angoli. Jednym z naszych grupowych rywali będzie dobrze znany kibicom Sudan Południowy. Jestem podekscytowany tym turniejem, bo wkładam dużo pracy i serca w grę naszej kadry. Jeśli na zgrupowaniu pojawią się wszyscy nasi podstawowi zawodnicy – mamy szanse na zwycięstwa ze wszystkimi.
Gwinea dziś to jak się dowiadujemy koszykówka, a poza tym…
Moje wspomnienia. Przyjaźni ludzie, piękna pogoda i pyszne jedzenie.
Dominującą religią w twojej ojczyźnie jest islam. Wiem, że jesteś osobą głęboko wierzącą, co czerpiesz z niego każdego dnia?
Tak, wiara to bardzo ważny aspekt mojego życia. Jestem muzułmaninem i kocham to, co w swojej naturze oznacza islam: pokój, akceptację i przebaczenie. Z islamu czerpię spokój i radość, daje mi nadzieje i przypomina, że każdego dnia należy być dobrym człowiekiem, czynić dobro i oddawać wszystko w ręce Allaha.
Staram się przyodziewać odświętne szaty w dni świąteczne takie jak np. Eid, teraz walczymy o mistrzostwo Polski, więc nie było możliwości na uroczyste świętowanie Dnia Arafata.
Rodzinne celebracje z pewnością czekają cię wkrótce, a co czeka kibiców w ERGO ARENIE w sobotę, 7 czerwca? Która drużyna podejmie po weekendzie Legię Warszawa?
Ta, która do zaangażowania dołoży więcej spójności i boiskowej inteligencji. Nie mam wątpliwości, że będzie to PGE Start Lublin!
Rozmawiała Aleksandra Samborska, @aemgie
5 komentarzy
Jak ktoś mieszkał w Bostonie to nie powinien narzekać na pogodę w Lublinie. Długość dnia podobną, za to w Bostonie zimniej i więcej śniegu.
Pewnie to się idzie ciężko przestawić całe życie
Właśnie, w Bostonie pogoda podobna więc coś się tu kupy nie trzyma.
Sprawdzilem, jakieś 2h i 45minut różnicy w długości najkrótszego dnia w roku. To sporo.
Ale zimniej.