Strona główna » Nonszalancka Legia ledwo uciekła spod topora
PLK

Nonszalancka Legia ledwo uciekła spod topora

0 komentarzy
21 punktów przewagi w czwartej kwarcie to nadal nie jest powód, żeby się totalnie zrelaksować. Legia Warszawa w końcówce dała się dogonić Astorii, ale ostatecznie wygrała 96:88.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Już w czwartej kwarcie Legia prowadziła 79:58, obie drużyny beztrosko hasały po boisku i wydawało się, że mecz w Warszawie ma być jedynie dokończony tak, aby nikt nie złapał kontuzji. Mówiąc precyzyjniej – najwyraźniej wydawało się to koszykarzom zespołu z Warszawy, ponieważ Astoria miała inne zdanie. A przynajmniej jej ciężko pracujący, litewski środkowy, Paulius Petrilevicius.

Przewaga gospodarzy zaczęła topnieć w oczach, Legia – nadal dość beztroska – przestała trafiać nawet z czystych pozycji. W ciągu zaledwie 6 minut walczący o utrzymanie goście z Bydgoszczy zaliczyli serię 23:2 (!!!) i doprowadzili do remisu 81:81, po trójce Mike’a Smitha, który także rozkręcił się w końcówce.

Trener Kamiński tuż po meczu zaskoczył na konferencji prasowej, nie okazując irytacji po tak spektularnej zapaści – Z każdej sytuacji należy znajdować pozytywy. Pierwszy jest taki, że będziemy mieli materiał do analizy i wyciągnięcia wniosków. Drugi, że publiczność zbyt wcześnie nie opuszczała trybun. Moja żona narzekała, że przeszkadzają jej oglądać mecz, wychodząc, gdy jest plus 20 czy plus 30 – żartował trener Legii.

Legię i nerwy trenera Kamińskiego uratowali w ostatnich minutach Kyle Vinales i Billy Garrett, najlepsi zawodnicy zespołu z Warszawy w tym meczu (obaj zdobyli po 23 pkt.). Astoria nawet w ostatniej minucie miała jeszcze szansę wyrównać, ale katastrofalne błędy w końcówce popełniali Petrilevicius (faul w ataku) i Igor Wadowski (strata przy wybiciu z autu). Szansa na ukaranie Legii za niefrasobliwość umknęła gościom sprzed nosa.

Zespół z Warszawy wygrał piąte spotkanie z rzędu, jest na dobrej drodze do wywalczenia miejsca w czołowej czwórce przed playoff. Do gry po kontuzji wrócił środkowy Geoffrey Groselle, ale wypadł bardzo blado – miał 4 punkty i 2 zbiórki w 20 minut na parkiecie. Po drugiej stronie Petrilevicius zanotował 19 punktów i 16 zbiórek. Myke Henry zdobył aż 30 punktów, ale – jak to mu się często zdarza – na liście swoich priorytetów raczej nie miał gry w obronie.

Astoria, która musi nadal trochę drżeć o pozostanie w ekstraklasie, z pewnością w poniedziałek spoglądać będzie na wydarzenia w Toruniu, gdzie – obudzone ostatnio – Twarde Pierniki zagrają z Czarnymi Słupsk.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet