BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!
Michał Tomasik: Po dwóch finałowych porażkach we Wrocławiu napisałeś na Twitterze „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Te wrocławskie odezwały się dopiero w meczu nr 4…
Jakub Nizioł: Lepiej późno niż wcale. Faktem jest, że mecz nr 3 wyjątkowo nam się nie udał, byliśmy po nim zdołowani, wręcz zrezygnowani. Ale to sport, nieraz niejednego zaskoczył. Wiemy, że dookoła jest wiele zawiedzionych naszą postawą osób – kibice w naszym mieście, ludzie pracujący w klubie. W czwartym meczu na szali stało nasze koszykarskie ego, nasza duma. Przynajmniej dla tej polskiej części zaciągu ten Śląsk jednak coś znaczy. Sam jestem z Wrocławia. Po trzech meczach było nam tak wstyd, że powiedzieliśmy sobie, że możemy się nawzajem słuchać lub nie, możemy słuchać trenera lub nie, ale jeśli położymy całe serce do walki na parkiecie, koszykarsko umiejętności niezbędnych do zwycięstwa nam nie zabraknie.
Możecie jeszcze obrócić losy tej serii?
Na pewno możemy przysporzyć Kingowi wiele problemów. Wiemy, że z 0-3 jeszcze w historii PLK nikt nie wrócił. Zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz. Chcemy wierzyć, że to możemy być my. Każdy kto kiedykolwiek uprawiał jakiś sport – czy to amatorsko, półprofesjonalnie czy w pełni zawodowo wie, że najważniejsze są zwycięstwa. Mamy nadzieję, że nas od zakończenia sezonu dzielą jeszcze trzy mecze.
Po drugiem porażce we Wrocławiu mówiłeś dobitnie, że dla ciebie wciąż Jeremiah Martin jest najlepszym graczem PLK. W czwartym meczu finału, zdobywając 33 punkty, potwierdził to dobitnie?
Tak, wziął piłkę w rękę i powiedział „wszyscy z drogi”! Wygrał nam ten mecz w końcówce. Grał świetnie przez zdecydowaną większość sezonu, w pierwszych meczach finału nasi rywale znaleźli na niego sposób, ale było kwestią czasu, gdy Jeremiah im odpowie. Powtórzę jeszcze raz to co już mówiłem wcześniej – to on zasługiwał na nagrodę MVP po sezonie regularnym.
Na czwartym meczu w Szczecinie mimo 0-3 pojawiła się duża grupa sympatyków Śląska. Widzieliście ją, słyszeliście wybiegając na rozgrzewkę? Jak wiele dla was ich obecność znaczyła?
Więcej niż potrafię teraz przekazać słowami. Są niesamowici, jeżdżą za nami przez cały sezon – byli i w Łańcucie, i w Lublinie, na wszystkich nawet najdalszych wyjazdach. Możemy liczyć na ich doping zawsze także w hotelu, wyjeżdżając na mecz. Piękna sprawa, nawet jeśli właściwie już do tego trochę przywykliśmy. Wsparcie tak dużej grupy przy 0-3 w Szczecinie było dla nas bardzo, bardzo ważne.
W poniedziałek mecz numer 5 w Hali Stulecia. W tym sezonie nie wygraliście z Kingiem żadnego z trzech meczów we Wrocławiu. Będziecie ten fakt mieli gdzieś z tyłu głowy, wychodząc wieczorem na parkiet?
W tym finale miejsce rozgrywania meczów nie ma większego znaczenia – przecież póki co drużyny gości wygrały 3 z 4 meczów. Zresztą – nie zapominajmy, że my też już dwa razy wygraliśmy w tym sezonie w Szczecinie. Mniejsza o to. Najważniejszy będzie poziom zaangażowania z jakim obie drużyny wyjdą na boisko. Znamy się jak łyse konie, taktycznie nikt tu już nikogo szczególnie nie zaskoczy. To co przygotowują trenerzy jest naprawdę mało ważne – w poniedziałek wieczorem wygrają ci, którzy będę mocniej bili się o każdą piłkę i częściej rzucali po nią na parkiet.
BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!
1 komentarz
Jakub masz w sobie ogień i ducha walki i wielokrotnie pokazałeś, że potrafisz znaleźć złoty środek nawet jak nie idzie. Wygra ten kto dokona lepszych wyborów- rzucać czy szukać lepiej ustawionego partnera a jeśli wróci team work to maszyna wróci do gry z odsieczą. Powodzenia