Strona główna » Liga Mistrzów: Szkoda szansy, Legia przegrała o włos

Liga Mistrzów: Szkoda szansy, Legia przegrała o włos

0 komentarz
To był najlepszy mecz Legii w dotychczasowym sezonie, a zwycięstwo z mistrzem Izraela było na wyciągnięcie ręki. Hapoel Holon był jednak minimalnie lepszy i po dogrywce wygrał z Legią w Warszawie 84:81.

Czasy się zmieniają, a Łukasz Koszarek wciąż bywa bezcenny. Po kilku minutach inauguracyjnego meczu z mistrzem Izraela wydawało się bowiem, że walki o zwycięstwo w wykonaniu Legii możemy nie zobaczyć. Hapoel grał płynnie i spokojnie, imponował skutecznością (doskonałe 6/7 z dystansu na początek), sprawiał wrażenie drużyny o klasę lepszej.

Okazało się jednak, że można. Gdy grę zaczął spokojnie i precyzyjnie prowadzić kapitan Legii, na boisku pojawił się Janis Berzins, a Dariusz Wyka zastąpił Geoffreya Groselle’a wszystko zaczęło wyglądać lepiej. Lepiej broniąca Legia zanotowała serię 12:0 i uwierzyła w siebie także w ataku. Zespołowi z Izraela przestały wpadać trójki, a kilka dotychczas najlepszych minut w Warszawie pokazał Jay McCallum.

Gospodarze wyszli na moment na prowadzenie 32:31, a do przerwy przegrywali nieznacznie 37:42.

Druga połowa? Scenariusz już znacie.

Kilka pierwszych minut to przewaga Holonu i lekko nieporadna Legia. Wejście Łukasza Koszarka, niby nic wielkiego, a jednak znów wszystko się jakoś odwróciło. Warszawiacy odzyskali prowadzenie – na początku 4. kwarty było już 65:53, po kilku indywidualnych akcjach Devyna Marble’a (13 pkt. w kwarcie) i naprawdę dobrej obronie Legii.

Hapoel zdołał odpowiedzieć, to jest naprawdę solidna drużyna. A i atak Legii przestał funkcjonować, gdy na ławce usiadł Koszarek. Na 3 minuty przed końcem meczu rywal prowadził 68:65, po 15 punktach gości bez żadnej odpowiedzi Legii. Mocno zaczęło to przypominać czwartkowy mecz ze Śląskiem w lidze, kiedy podobna zadyszka kosztowała zwycięstwo,

Na 30 sekund przed ostatnią syreną, przy remisie 68:68, Legia miała piłkę i ustawione posiadanie, ale skończyło się ono airballem McCalluma z półdystansu. Izraelczycy byli za to bardzo, bardzo blisko, ale piłka – na szczęście dla polskiej drużyny – wykręciła się z obręczy i mieliśmy dogrywkę.

Doliczony czas gry zaczął się źle, od 5. przewinienia Janisa Berzinsa, bardzo ważnego zawodnika Legii. Holon wykorzystał kilka dziur w obronie (spóźniony z pomocą Groselle), a magia Koszarka za trzecim podejściem już nie zadziałała. Trójka Joe Raglanda z solidnych 8 metrów tak naprawdę przesądziła o losach spotkania, choć Legia – po trafieniach Leslie i Marble’a – do końca była bardzo blisko.

Legia na inaugurację Ligi Mistrzów zrobiła dobre wrażenie, zagrała swój dotąd najlepszy mecz w sezonie, ale szansy na pokonanie mistrza Izraela nie zdołała wykorzystać.

Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet