Strona główna » Legia znów ograła Anwil! Ernak: Jesteśmy jak lamborghini bez paliwa w baku
PLK

Legia znów ograła Anwil! Ernak: Jesteśmy jak lamborghini bez paliwa w baku

0 komentarzy
Legia pozbawiona swojego najlepszego zawodnika pojechała do Włocławka i zaskakująco pewnie pokonała lidera tabeli PLK. Trener Anwilu Selcuk Ernak mimo porażki i topniejącej przewagi nad Treflem Sopot zachowuje spokój. Przekonuje, że jego zespół ma większy potencjał niżby to sugerowały ostatnie wyniki i styl gry. Szkoleniowiec Legii Heiko Rannula ma nadzieję, że Kameron McGusty szybko wróci do gry.

77:85 z Treflem Sopot i 77:85 z Legią Warszawa. Dwa ostatnie mecze Anwilu w Hali Mistrzów z potencjalnymi rywalami w rundzie playoff mogły mocno martwić sympatyków klubu z Włocławka. Jasne, w sobotę lider tabeli PLK zagrał bez leczących urazy DJ Funderburka i Ryana Taylora, ale jeśli wziąć pod uwagę, że w zespole gości nie wystąpił drugi snajper ligi Kameron McGusty – nie sposób zrzucać winy za porażkę na kontuzje.

Trener Anwilu Selcuk Ernak po meczu tego nie robił, choć jednocześnie wyraźnie sugerował, że problemem jego zespołu nie jest konstrukcja składu, lecz niewystarczające wykorzystanie jego potencjału.

– Trefl i Legia to rywale dysponujący dużą fizyczności, ale nie zgadzam się z opinią, że my mamy problem z atletyzmem naszego składu. Posiadamy wystarczająco dużo siły, ale sposób gry, który wybieramy w krytycznych momentach powoduje, że z niej nie korzystamy. Co z tego, że w twoim garażu stoi lamborghini? Jeśli go nie zatankujesz i nie wyjedziesz – pozostaje bezużyteczne – tłumaczył obrazowo turecki szkoleniowiec Anwilu, nie potrafiąc jednoznacznie wytłumaczyć skąd się bierze ten problem pustego baku. – Niektórzy z naszych graczy nie mają nawyku korzystania ze swoich atrybutów fizycznych, a niektórzy nie sięgają po nie z innych powodów. Zgadzam się, że w tych dwóch meczach nie byliśmy w stanie fizycznie odpowiedzieć na warunki dyktowane przez rywali.

Legia wygrała we Włocławku w dużej mierze dzięki znakomitej skuteczności rzutów za 3 (15/32). Wobec absencji leczącego drobny uraz Kamerona McGusty’ego świetnie w roli strzelców wypadli Ojars Silins i Michał Kolenda. Złożyli się na 32 punkty, trafiając 7 z 16 „trójek”, w tym kilka z naprawdę trudnych pozycji. Obaj pomagali także w walce pod koszami.

– Zwycięstwo zapewniliśmy sobie w drugiej połowie także dzięki temu, że przestaliśmy bazować na rzutach z dystansu i przy obronie switch w wykonaniu Anwilu zaczęliśmy częściej zdobywać punkty spod kosza – cieszył się trener warszawian Haiko Rannula.

Warszawska drużyna wygrała pod wodzą Estończyka 4 z 5 ostatnich meczów i zachowuje spore szanse zajęcia miejsce w Top4 przed rozpoczęciem playoff. We Włocławku jej najlepszym zawodnikiem był Andrzej Pluta jr (20 punktów, 6/11 za 3), choć w organizacji gry zespołu pomagał także Keifer Sykes (27 minut, 8 asyst, bez rzutu z gry).

W Anwilu po raz kolejny dobry mecz rozegrał Justin Turner (24 punkty), ale tym razem – w swoim jubileuszowym 500. występie na parkietach PLK – zdecydowanie słabiej wypadł kapitan zespołu Kamil Łączyński (2 punkty i 5 fauli w trakcie 16 minut). Luke Nelson, który świetnie zagrał w poprzednim meczu w Toruniu tym razem miewał tylko przebłyski (20 minut, 6 punktów, 3 asysty). Kompletnie nieprzydatny okazał się trzeci z włocławskich graczy obwodowych PJ Pipes (11 minut, 0/6 z gry).

– PJ za dużo myśli, waha się przy podejmowaniu decyzji rzutowych. Podejrzewam, że to efekt tego, że po powrocie do gry Nelsona otrzymuje mniej szans gry. Trenuje jednak mocno, wciąż wspieramy go i wierzymy, że zacznie grać lepiej – mówi trener Ernak.

Anwil (18-5) w tabeli ma technicznie już tylko jedną porażkę mniej od Trefla, ale tak naprawdę nad mistrzami Polski o jeden punkt przewagi więcej – dzięki wygranemu dwumeczowi. Kolejne trzy mecze włocławianie rozegrają na wyjeździe. Będzie to dla nich dobry test, bo rywale będą mniej wymagający: Górnik Wałbrzych ostatnio wyraźnie zwolnił tempo, a Tauron GTK i AMW Arka to drużyny walczące o utrzymanie. Póki co Anwil z wynikiem 10-1 w meczach wyjazdowych nie ma sobie równych w PLK.

Legia wygrała we Włocławku już po raz piąty z rzędu. Z wynikiem 14-9 wspólnie z Kingiem, Górnikiem i Startem jest w grupie drużyn zajmujących w tabeli PLK miejsca 3-6. Kolejny mecz warszawian będzie wyjątkowy dla ich dyrektora sportowego – zagrają na wyjeździe z Arrivą Twardymi Piernikami. Aaron Cel przez wiele był liderem i właściwie symbolem drużyny koszykarskiej z Torunia.

– Mam nadzieję, że McGusty do wyleczenia urazu mięśniowego będzie potrzebował tylko 3-4 dni i zagra w kolejnym meczu, Nie mam jednak 100-procentowej pewności – mówi trener Rannula.