Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
Avery Woodson
Mecz numer 6 finałowej rywalizacji pokazał, jaką moc mają trójki w koszykówce. Trefl dzięki trafieniom z dystansu znokautował Kinga – kolejne celne rzuty podcinały coraz bardziej szczecinianom skrzydła. King musi jakoś na te zwyżkę formy strzeleckiej sopocian odpowiedzieć. Pierwsza sprawa to oczywiście lepsza obrona niż ostatnio, ale też nie ma co się czarować, to nie wystarczy. Zawodnicy ze Szczecina sami muszą także być skuteczniejsi.
Tutaj dochodzimy do strzelca numer 1 Kinga – chodzi o sam profil gracza – czyli Woodsona, który w meczu numer 6 nie trafił ani razu z gry. Amerykanin to drugi najlepszy punktujący zespołu na przestrzeni całego sezonu, więc naprawdę ciężko jest sobie wyobrazić Kinga ze złotem, jeśli Woodson po raz kolejny okaże się tak nieskuteczny.
Paul Scruggs
Scruggs z kolei rozrzucał się niesamowicie i nic dziwnego, że już teraz kilku innych ligowych trenerów ma go na swojej liście życzeń na następne rozgrywki. Jest jednak właśnie to „ale”–- ile można tak trafiać? Jakie jest prawdopodobieństwo, że znów Amerykanin trafi 4-5 trójek w meczu? Żeby ofensywa Trefla była najlepszą wersją siebie, to musi działać gra do środka i na zewnątrz, a do niej jakby nie patrzeć, trójki są niezbędne. Trójki od takich graczy jak Scruggs.
Andy Van Vliet
Takiego Belga jak w meczu numer 6 chcieliby widzieć zawsze fani drużyny z Sopotu. Więcej punktów niż minut, celne trójki i okazywane emocje, które potwierdzały zaangażowanie Van Vlieta. Jeśli tylko Belg dalej będzie skuteczny na dystansie, Treflowi będzie grało się dużo swobodniej. Schenk będzie miał miejsce na swoje wjazdy, a Groselle na grę tyłem do kosza.
Jeśli jednak Andy będzie nieskuteczny, może okazać się w ogóle nieprzydatny.
Andy Mazurczak
Mimo że zdobył 20 punktów, to i tak po tym spotkaniu można było zostać z wrażeniem, że z wielu akcji, w których mógł rzucać, Andy zrezygnował. Przy tak słabej formie rzutowej swoich kolegów jak ostatnio, kto wie, czy Mazurczak nie będzie zmuszony do wzięcia na siebie większej liczby rzutów i tym samym większej odpowiedzialności za atak. To nie jest do końca gra lidera Kinga, który zawsze szuka opcji do podania, ale jednocześnie już się w tym playoff przekonaliśmy, że bez problemu może zamienić się w dostarczyciela punktów. Może się okazać, że King będzie tego bardzo potrzebował.
Tony Meier
W stosunku do poprzedniego sezonu Amerykanin zalicza ewidentny regres. Nie jest w stanie w grze tyłem do kosza generować przewag, nie ma także pozycji na dystansie, a z kolei w obronie daje się dość łatwo ogrywać. Pewnie trochę przesadzę, ale naprawdę można mieć takie wrażenie, że Meier wykonał w tym finale więcej bezmyślnych i prowokacyjnych zagrań aniżeli skutecznych akcji. Tymczasem bez jego wkładu w atak Kinga nie wyobrażam sobie mistrzostwa dla Szczecina.
Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>