Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Respekt
Rynek w Gostyniu, 20 tysięcznym miasteczku w Wielkopolsce, godzina późnowieczorna. Przez kostkę brukową przedziera się trzech facetów na wózkach, inni pomagają sobie kulami, wszyscy mówią po niemiecku. Kelnerka obsługująca ogródek piwny prędko organizuje nam miejsce do siedzenia. Przy barze stoi facet ze szklaneczką, dłuższy czas przyglądający się grupie.
– A co to za wycieczka? – pyta, kiedy składam zamówienie.
W głowie układam różne scenariusze odpowiedzi, ciężko to naprędce wytłumaczyć, wydaje się przecież, że potrzeba tylu słów.
– Sportowcy – mówię, by po chwili dodać – ALBA Berlin, grają w kosza na wózkach, dzisiaj pokonali ekipy z Poznania i Olsztyna, no a teraz świętują.
Do baru podchodzi Santi, trener Albatrosów, który uśmiech nosi na twarzy tak, jak swoje przeciwsłoneczne okulary – ciągle.
Nachyla się do niego mój rozmówca, celuje palcem i rzuca:
– Respect man. For everything you guys do!
Nie Tygryski, a Tygrysy
Jeszcze większy szacunek należy się członkom drużyny Tygrysów Gostyń, ich rodzicom i trenerowi Pawłowi Borowskiemu.
– To są Tygryski, czy Tygrysy? – zagaduję jednego z zawodników seniorskiego IKS-u Poznań, żeby nie palnąć gafy podczas wywiadów z najmłodszymi uczestnikami turnieju.
– Chłopie, jasne, że Tygrysy. Sami wymyślili tę nazwę, więc nawet nie próbuj jej zdrabniać.
Błędów jednak nie uniknąłem. Po pierwszym meczu juniorów między IKS 2017 a gospodarzami podchodzę do młodej zawodniczki i pytam, czy to był jej debiutancki pojedynek przed tak dużą publicznością.
– Nie, trenuję już piąty rok, dwa razy w tygodniu. Dzisiejszą atmosferę określiłabym raczej jako… rodzinną.
I tyle dyskusji.
Niezrażony to samo pytanie kieruję do wyróżniającego się zawodnika z Gostynia:
– Nie, miałem okazję zagrać już nawet w I lidze! W Wałbrzychu dostałem 5 minut przeciwko Górnikowi. Wykonaliśmy znaczny postęp od września, gdy zaczęliśmy treningi w naszym miasteczku. Dzisiaj doping był doskonały.
Czas w przerwach i pomiędzy meczami również należał do dzieci – w roli Cheerleaderek zaprezentowała się grupa taneczna ”Gang Marleny”, w której występują osoby z niepełnosprawnością ruchową.
Po pierwszym, profesjonalnie wykonanym układzie, jeden z zawodników Alby szturcha mnie w bok:
– Nagrałeś to Grzesiek? Przecież to jest rewelacyjny show!
Zgadza się, członkowie ”Gangu” mają ponoć w repertuarze 50 układów, a wszystkich nauczyli się głównie podczas spotkań online. Ucząc się przy tym i wiele więcej.
Sam
”Od początku nie byłem taki zaradny i hop do przodu. Ktoś mi otwierał drzwi, a ja na to, dziękuję bardzo. Mama zrobiła obiad, pranie, kanapki – no przecież mi się należy, mam ciężej od innych. Koszykówka nauczyła mnie jak radzić sobie samemu. Skoro potrafię rozstrzygać decydujące momenty meczu, to jakim cudem mam ciągle polegać na czyjejś pomocy.” – mówił mi jeden z zawodników z Berlina.
”Jeśli ktoś umie się ubrać i siąść na wózek to nadaje się do naszej koszykówki. Najciężej jest wyjść z domu, później już leci.” – dodaje Łukasz Schab, grający trener KS Pirat Olsztyn, klubu, który niedawno odłączył się od struktur uczelni i gra w jednych z ładniejszych strojów do basketu, jakie widziałem.
”To nie są szachy! Jak nie chce ci się latać, to do szatni. Włóż trochę zaangażowania, przyciśnij go. Mamy grać press, a każdy sobie jeździ zadowolony! Pokaż zaangażowanie!” – drze się Bartosz Hollner podczas przerwy w zaciętym meczu IKS-u z Piratami. Tutaj prezentuję wersję złagodzoną na potrzeby prasy.
Wiek
Koszykówka na wózkach, jak każdy sport, motywuje do działania. Trzynastoletni zawodnik Piratów nie odpuszcza i rywalizuje z dorosłymi facetami, aby łatwiej mu się grało, zrzucił nadprogramowe kilogramy. Dziś mknie po boisku jak warszawski dzik. Wojciech Dworak, wielokrotny Mistrz Polski z lat 90’, wrócił do gry po długiej przerwie, z jednej strony z tęsknoty, a z drugiej przez plecy:
– W pracy siedzę, w aucie siedzę, ileż można siedzieć. Trzy treningi i ból poszedł.
Wojtek bez problemu poprawia Wikipedię, wie na którym wyjeździe padło sprzęgło w aucie profesora Molika (wówczas jeszcze bez tytułu) i żałuje jedynie, że na jeden z prestiżowych turniejów jego drużyna nie pojechała z braku pieniędzy.
Arabia Saudyjska i włoskie kasety
Podobnych problemów nie miał zespół z Arabii Saudyjskiej, który miał przyjemność prowadzić w roli expert coacha Wojciech Szelest. Do Gostynia przyjechał jako sędzia, ale z koszykówką na wózkach związany jest już kilkanaście lat, od kiedy to musiał zaliczyć praktyki. Najpierw chodziło tylko o wpis do indeksu, a skończyło się na pasji i ściąganiu z Włoch kaset VHS, by poprawić swój warsztat szkoleniowca.
”Akademia nazywała się Santa Lucia, prowadził ją Carlo di Gusto. Napisałem prośbę, przyszła pocztą paczka. A w niej inny świat – testy funcjonalności gracza, aktywności rzutowe, nowe rozwiązania taktyczne. Dziś jest łatwiej wymieniać informacje, w tym sporcie Ameryki już nie odkryjesz. Obecnie chodzi o poprawę niuansów.”
Mecze sędziuje z przyjemnością, choć zaznacza, że nie jest to najłatwiejsze zadanie:
”Zasady są w 90% zgodne z basketem bieganym. Jeśli jednak nie masz czucia wózka, nie siedziałeś na nim, nie zagrałeś choć minuty w meczu, ciężko będzie ci poprawnie interpretować niektóre zagrania. Cwaniak podjedzie pod wózek, sprowokuje stuknięcie, a niedoświadczony arbiter gwiżdże nadmierny kontakt. Zawodnik musi przede wszystkim kontrolować wózek, a ja swoje decyzje chętnie mu wytłumaczę.”
Wynik też ważny
Bzdurą jest, że nie liczy się sport, a tylko dobra zabawa. Dobra zabawa to może być na grillu, a na turniej przyjeżdża się rywalizować, wygrywać.
W Gostyniu ALBA nie pozostawiła złudzeń przeciwnikom, ogrywając KS Pirat Olsztyn 72:34 i dwukrotnie IKS Poznań – 79:30, 71:27. Niesamowicie równe spotkania zagrały pomiędzy sobą polskie zespoły. W pierwszym meczu trener IKS 2017, Tomasz Szelągiewicz, wymieniał całe piątki po stracie 4 punktów z rzędu, a Poznań dogonił gości w ostatniej kwarcie, wyrywając zwycięstwo 50:47. Drugiego dnia było jeszcze ciekawiej – do wyłonienia zwycięzcy tej pary, potrzeba było dogrywki. Ostatecznie to znów gracze z Wielkopolski tryumfowali z wynikiem 38:36.
Autostrada
Wracam do domu busem Albatrosów, z brzuchem pełnym pysznych ciast przygotowanych przez mamy gostyńskich Tygrysów. Korek do bramek, staram się wytłumaczyć ten fenomen gościom z Niemiec, gdy dostaję wiadomość od jednego z zawodników:
”Cieszę się, że mogłem pogadać z kimś, kto się tym sportem zainteresował. 99% pogada, bo tak wypada, albo wcale.”
Bądźmy tym jednym procentem.
Już w sobotę decydujący mecz o Mistrzostwo Polski. Konin, godzina 15:00.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>