MKS Dąbrowa Górnicza – Legia Warszawa 79:97
Nie rozumiałem – ani tego co się wydarzyło w przeddzień meczu w Dąbrowie, czyli zwolnienia Borisa Baliberi, ani tego co miało miejsce w pierwszej kwarcie meczu z Legią. To 28:17 MKS robiło wrażenie, ale szybko zbladło – przy 31:61 (!) w dwóch kolejnych kwartach.
Nie chcę jeszcze mocniej dołować nikogo w Dąbrowie Górniczej, skoro już tydzień temu przywitałem de facto ten zespół w I lidze. Tu i dwóch, zachowując proporcje, Jordanów PLK mogłoby nie pomóc, bo do odrobienia jest mnóstwo punktów, a w kosza wciąż gra się jednak w pięciu.
Wracając do Balibrei i zastąpienia go dotychczasowym asystentem, a dopiero później szukania nowego trenera – nie zrozumiem tej decyzji. Nie w stosunku do trenera, który w poprzednim sezonie, prowadząc ten sam zespół, udowodnił, że wie na czym polega koszykówka.
Kibice Legii najbardziej mogą cieszyć się z rosnącej formy Andrzeja Pluty jr. Dwa kolejne mecze na 23 punkty, a także 8 asyst w Dąbrowie – o to chodzi! Jawun Evans został przez szefów klubu zastąpiony Samem Sessonsem, ale może w międzyczasie na dobre pozycję tego gracza, który wspólnie z Kameronem McGustym będzie decydował o obliczu zespołu obejmuje właśnie Pluta? Oby!
WKS Śląsk Wrocław – GTK Gliwice 105:83
Nie chcę zbyt mocno studzić optymizmu, który po tym meczu na pewno choć trochę czuć we Wrocławiu, ale wynik końcowy to bardziej efekt słabości gości niż świetnego meczu Śląska.
Nie można jednak zapominać, że wrocławianie po raz pierwszy w tym sezonie zagrali w pełnym składzie i zrobili to, co do nich należało – wygrali pewnie. Debiutujący Justin Robinson następcą DJ Coopera nie będzie, ale zrobił na mnie dobre wrażenie. Nie będzie jak poprzednik zaliczał po kilkanaście efektownych asyst, ale też nie będzie – jak w tym meczu – kończył występów z 4 punktami. Dajmy mu trochę czasu na wkomponowanie się w zespół. Jeszcze jedno jest w jego przypadku pewnie – może i brakuje mu wzrostu, ale na pewno nie siły. Będzie bronił lepiej niż Cooper!
Brak czasu gry dla Kenana Blacksheara i jedynie minutowe „ogryzki” dla Błażeja Kulikowskiego i Adriana Buguckiego znaczą tylko o tym jak silną rotacją dysponuje obecnie trener Śląska. Ten zespół, wbrew wszystkim problemom, które go trapiły, znajduje się obecnie w całkiem niezłym punkcie. Na półmetku rozgrywek jest w końcu zdrowy, za chwilę jedzie bić się o Puchar Polski – a przecież ma już też z tego sezonu Superpuchar – a do drużyny zajmującej trzecie miejsce w tabeli traci tylko dwa punkty.
Najbliższe tygodnie powinny przynieść odpowiedź na pytanie jak dobrym trenerem jest Aleksandar Joncevski. Ma sporo gliny, przekonamy się co z niej ulepi.
GTK słabnie w tym sezonie z każdym tygodniem. Jego szefowie z ulgą mogą spoglądać na kolejne porażki MKS.
Anwil Włocławek – Orlen Zastal Zielona Góra 66:76
Gdy Kamil Łączyński padł na parkiet w czwartej kwarcie naprawdę się wystraszyłem. Przede wszystkim – o jego zdrowie, to naprawdę słabo wyglądało. Obawiałem się, że wykrakałem, bo przecież przed tygodniem przestrzegałem, że korzystając z Łączyńskiego przez 37 minut tak, jak w meczu w Lublinie Anwil jedzie po skraju przepaści. Na szczęście skończyło się na strachu! Szefowie klubu z Włocławka powinni w podzięce jak najprędzej udać się z pielgrzymką dziękczynną do Częstochowy.
I, przede wszystkim, dać Łączyńskiemu nieco odpocząć, to nie jest robot!
„Budowę dobrej drużyny powinno się zaczynać od pozyskania rozgrywającego i środkowego”. Koszykówka się zmienia, przyspiesza, ale ta stara prawda wciąż ma się nieźle. Mecz we Włocławku był jej doskonałym potwierdzeniem. Zastal przed nim dorzucił do składu dwóch graczy na te pozycje – Ty Nicholsa i Veljko Brkicia. Efekt? Momentalnie odniósł największy sukces w sezonie. Ten drugi gracz zrobił naprawdę solidne wrażenie. Wirtuozem koszykówki nie jest, ale dobrze zastawia, potrafi zrobić użytek z rozmiarów, gdy otrzyma podanie w tempo i chyba nawet lubi bronić. Z nim i Nicholsem Zastal nagle wygląda jak kandydat do walki o grę przynajmniej w fazie playin. Nawet bez Waltera Hodge’a!
Anwil? Co tu się powtarzać? Potrzebuje dobrego rozgrywajacego „na już”. Najlepiej – „fizola”. Ten zespół jest liderem PLK, jasne, ale pod względem konstrukcji zestawu graczy obwodowych, jeśli chodzi o ich możliwości atletyczne jednak odstaje od drużyn, które będą mu rzucać wyzwania nie tylko w drugiej rundzie sezonu, ale także w playoff.
Anwil potrzebuje swojego Nicka Johnsona!
PGE Start Lublin – Arriva Twarde Pierniki 79:71
Słaby to był mecz. Start kompletnie nie wyglądał w nim na drużynę z Top4.
Jednego jednak odmówić drużynie z Lublina nie można – wygrała w miarę pewnie, bazując głównie na tym, co na początku sezonu było jej największa słabością, czyli na defensywie. Duet Myles – Ertel, który przecież wiele razy w tym sezonie zdobywał tony punktów, z Lublina wyjechał z dorobkiem 9 i skutecznością z gry na poziomie 4/18. Nie wzięła się znikąd!
Było wcześniej już słowo o mniej lub bardziej wyświechtanych zasadach obowiazujących w koszykówce, czy nawet – w tym przypadku – szerzej: w sporcie. Jedna z najprawdziwszych mówi o tym, że dobre drużyny najłatwiej poznać po tym, że potrafią wygrywać mecze, nie notując w nich zawałów nawet wtedy, gdy grają naprawdę słabo. Start wyglądał w tym meczu bardzo blado, trafił tylko 4/21 z 3, a i tak wygrał – dość pewnie.
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski – Dziki Warszawa 94:67
Gdy Nikola Radicević podpisywał kontrakt z Dzikami wszyscy dookoła podkreślali, że to fajny rozgrywający, ale też koszykarz ułomny, który łowcą punktów nie będzie. Serb chyba jest innego zdania, bo w dwóch pierwszych meczach w PLK odpalił 14 trójek. Trafił jedną. Ciekaw jestem jak długo Krzysztof Szablowski będzie nad jego kolejnymi próbami zza łuku przechodził do porządku dziennego. Przecież koledzy z drużyny widzą co się dzieje. To nie jest tak, że jak masz 3/30 za 3 i trener mówi „rzucaj dalej”, to w zespole wszystko jest OK. Ale dajmy jeszcze Radiceviciowi chwilę czasu, może się przełamie? Na pewno pod względem organizacji gry jest dobrym koszykarzem. Nawet jeśli w Ostrowie nie było tego kompletnie widać – zrobić EVAL na poziomie -9 to trzeba umieć.
Z każdym kolejnym meczem w wykonaniu Damiana Kuliga utwierdzam się w przekonaniu, że on w tym sezonie stanie się jeszcze lepszy! Gdybym miał w tym momencie wybierać jednego Polaka do swojej drużyny, budując ją od zera z myślą o sukcesach w playoff, postawiłbym na Kuliga. Przed Michałem Michalakiem i wszystkimi innymi koszykarzami z naszej kadry. Kulig jest wyjątkowy. Tak wszechstronny gracz mogący zagrać na obu pozycjach podkoszowych to w realiach PLK prawdziwy skarb. Niezależnie od posiadanego paszportu.
Odnoszę wrażenie, że po powrocie Aigarsa Skele więcej luzu w swoim zachowaniu łapie także trener Stali Andrzej Urban. To także dobry prognostyk dla kibiców w Ostrowie. W piątek ten zespół zagra bardzo ważny mecz w Słupsku. W tym sezonie w halach rywali Stal gra fatalnie, ale jeden mecz, jedno zwycięstwo w starciu o tak dużym ciężarze gatunkowym czasami zmienia wszystko.
PGE Spójnia Stargard – Energa Icon Sea Czarni Słupsk 83:96
Jestem tego mecz w Słupsku szalenie ciekawy także dlatego, że Czarni Robertsa Stelmahersa też grają coraz lepiej, a po zwycięstwie ze Spójnią staną przed szansę, by po raz pierwszy w sezonie mieć więcej zwycięstw niż porażek. W Stargardzie w końcu dobry mecz rozegrał Loren Jackson, a kolejny świetny Alex Stein. Gdy obaj wchodzą na tak wysokie obroty, stanowią na pewno jeden z lepszych duetów obwodowych w PLK. Ich starcie z duetem Skele – Adas Juskevicius zapowiada się rewelacyjnie!
Spójnia? Czy powinna zmienić trenera? Czy Andrej Urlep musi odejść? Mam duży szacunek do tego trenera, ale muszę przyznać jedno – po prostu nie lubię w tym sezonie oglądać meczów jego zespołu. Toporna koszykówka polegająca na długim holowaniu piłki, indywidualnych akcjach i wymuszaniu przewinień. Aż chce się wyłączyć telewizor!
W niedzielnym meczu, szczególnie w drugiej połowie, duet Trey Davis – Luther Muhammad przypominał mi ten, który tworzą Tyler Cheese i Teyvon Myers, pewnie prowadząc MKS do I ligi.
King Szczecin – Górnik Zamek Książ Wałbrzych 90:81
I za to kochamy koszykówkę! W piłce nożnej jak przegrywasz tuż przed przerwą 0:5, nie masz szansy na zwycięstwo. King w starciu z Górnikiem przegrywał 24 punktami i wygrał – po raz drugi w tym sezonie w podobnej sytuacji. To pokazuje, że ta drużyna ma charakter.
Stawiam, że w przerwie Arkadiusz Miłoszewski powiedział swoim podopiecznym, że muszą się wziąć do roboty, bo to nie jest mecz o godzinie 13 i skończyły mu się pomysły na tłumaczenia po porażce. Cieszył mnie także widok zaangażowanego Andrzeja Mazurczaka, który krążył przy końcu ławki rezerwowych, mobilizując kolegów. Może po prostu powinien zostać w drugiej cześci sezonu oficjalnie jednym z asystentów trener Kinga?
Jeśli zespół ze Szczecina pozyska dobrego środkowego, a przecież takiego szuka od dłuższego czasu, będzie znów jednym z głównych kandydatów nie tylko do tego, by pierwszą rundę playoff rozpoczynać na swoim parkiecie, ale by później bić się o finał, złoto.
Dla Górnika to na pewno bolesna porażka, bo przecież na pewno choćby w przerwie meczu nie tylko wierni i obecni w Szczecinie kibice z Wałbrzycha widzieli swoją drużynę oczyma wyobraźni na trzecim miejscu w tabeli tuż za plecami Anwilu i Trefla.
3 komentarze
… i widzą nadal bo taka jest tabela… Wygrane bezpośrednie w drugiej części… ale umówmy się Górnik nie miał prawa tego przegrać… nie wyszli na trzecią kwartę… może dwa dni wolnego zrobiło swoje…boli wygrana porażka. ale spikojnie… może teraz po meczu ze śląskiem dalej będą bronić… a tam zawsze przez cały mecz… bo trybuny płoną… I się do tego przyzwyczają… Zdobywając dużo więcej w ataku…. Bardziej się przyzwyczają niż przeciwnik się do tego przygotuje….
Jak zaczną grać na luzie… W Wałbtzychu… To buada każdemu… a w rewanżach mają dziewięć meczy u siebie… do tego mogą na luzie się wzmocnić…kasa pozwala na to.
… przepraszam za literówki( biada każdemu… Duże palce mały telefon)
Super się czyta te felietony, chyba najlepsza pozycja nie tylko w koszykówce ale i całym polskim sporcie, brawo autor !