czwartek, 16 października 2025
Strona główna » Karolak: Gwiazda MKS, trenerskie MMA, granat Kożana i pociąg, z którego chce się wysiąść

Karolak: Gwiazda MKS, trenerskie MMA, granat Kożana i pociąg, z którego chce się wysiąść

0 komentarzy
Jak wysoki jest sportowy sufit Luthera Muhammada? Dlaczego trener Anwilu już teraz, na samym początku sezonu, musi sięgać w rozmowach z koszykarzami po argumenty typu „jak nic w naszej grze się diametralnie nie zmieni, to dla mnie – i być może dla niektórych z was – niebawem w tej szatni miejsca zabraknie”. Któremu trenerowi z awanturującego się duetu Valeiko – Kamiński dziwiłem się bardziej? Kompletnie nie rozumiem GTK Gliwice.

Stal Ostrów Wielkopolski – MKS Dąbrowa Górnicza 77:91

Po pierwszej kolejce sugerowałem, że Luther Muhammad to potencjalny świetny lider drużyny, ale nie takiej ze ścisłej czołówki PLK. Może w trakcie sezonu przyjdzie mi zmienić zdanie? 

To wciąż młody chłopak. Ma 26 lat, wszystko co koszykarsko najlepsze powinno być przed nim. W Ostrowie grał na poziomie koszykarza, który może być wymieniany w gronie kandydatów do MVP, a jego zespół – przynajmniej póki co – w świeżo rozpoczętym sezonie należy z bilansem 2-0 do ścisłej czołówki PLK. 

O tym, że Luther jest najpewniej najlepszym koszykarzem PLK, jeśli chodzi o umiejętność zdobywania punktów z półdystansu wiedzieliśmy już po jego poprzednim sezonie. W Ostrowie ujrzeliśmy jednak Muhammada jeszcze lepszego. Gdy jesteś obrońcą i robisz krok w tył, a on ci trafia prosto w twarz trójkę – jesteś właściwie bezradny. 

Muhammad grał w Ostrowie zaskakująco dobrze także po bronionej stronie parkietu, a moją uwagę zwrócił jeszcze jeden fakt. Nie mówi się o tym graczu jako o świetnym podającym, tymczasem… Patrzę w statystyki Muhammada z późnej wiosny tego roku, gdy przez chwilę grał w Nowej Zelandii i widzę 6.4 asysty na mecz. Wow. Tego koszykarza naprawdę warto obserwować! W poprzednim sezonie w Stargardzie miał wokół siebie słabą, momentami dysfunkcjonalną drużynę. MKS wygląda na zespół zbudowany z głową i może w tym sezonie solidnie namieszać!

Stal? Nie wypada jej oceniać na tak wczesnym etapie sezonu. Wygrane sparingi nieco zaciemniły obraz. Brak normalnego okresu przygotowawczego musiał być widoczny. 

Anwil Włocławek – AMW Arka Gdynia 98:108

Czy ten mecz w większym stopniu świadczył o sile Arki, czy też o słabości Anwilu? Stanowczo nie sposób na tak wczesnym etapie sezonu to oceniać, ale nieznacznie stawiam bardziej na to drugie. 

Nie znaczy to jednak, że Arki nie doceniam. Wręcz przeciwnie! Zasada „Kto Kamila Łączyńskiego ma, ten w PLK często wygrywa” działa, a nie zapominajmy też, że obok chwalonego powszechnie (i słusznie!) Courtneya Rameya ekipa z Gdyni ma w tym sezonie jeszcze dwie świetnie spisujące się postaci. Jarosław Zyskowski jr i Jakub Garbacz nieprzypadkowo znajdują się w Top 10 najlepszych strzelców PLK. Obok „Łączki” obaj odżyli. Widać, że poprzednie nieszczególnie udane sezony spowodowały, że do rozpoczętego podeszli jak do misji „a teraz wam wszystkim pokażę na co mnie jeszcze stać”. 

Z tym kwartetem weteranów Arkę stać na wiele. 

Anwil? Fatalnie się oglądało ten zespół, bo de facto nie był w stanie podjąć ostrej walki. Anwil był miękki – żeby nie użyć bardziej dosadnych sformułowań. Część z jego koszykarzy przeszła obok meczu. 

Problem mentalny graczy? Tak, ale przede wszystkim to problem trenera, który pracuje z tym zespołem od początku przygotowań. Nie wiem jakie słowa padły po tym meczu w szatni Anwilu, ale gdybym był Grzegorzem Kożanem, wrzuciłbym do niej najpierw granat, później odczekał chwilę aż kurz opadnie, a po wejściu zakomunikował „panowie, albo coś w naszej grze się diametralnie zmieni, albo dla mnie – i być może dla niektórych z was – niebawem w tej szatni miejsca zabraknie”.

Miasto Szkła Krosno – PGE Start Lublin 81:82

Sam mecz był ciekawy. Tak naprawdę nie moglibyśmy mówić o niesprawiedliwości, gdyby dwa punkty zostały na Podkarpaciu. Najciekawsze miało miejsce po końcowej syrenie. 

Czy dziwię się trenerowi Valeice, że był oburzony tym, iż Wojciech Kamiński przy prowadzeniu swojej drużyny 0,6 sek. przed końcem poprosił o time-out? Tak. Mecz się wciąż toczył i fakt, że trener Startu chciał przenieść akcję na połowę rywala nie powinien nikogo dziwić. 

Czy dziwię się trenerowi Kamińskiemu, że po meczu z nieukrywaną agresją ruszył w stronę gestykulującego Edmundsa Valeiki i musieli go powstrzymywać sędziowie? Tak. Przecież chwilę wcześniej wygrał mecz. Wystarczyło się tylko do swojego vis-a-vis uśmiechnąć. 

Nie wiem czy walka wręcz dwóch trenerów drużyn PLK dobrze przysłużyłaby się lidze, ale mimo wszystko – dobrze, że ostatecznie do niej nie doszło. 

Górnik Zamek Książ Wałbrzych – Śląsk Wrocław 85:83

To nie był mecz, lecz prawdziwe meczycho! Oglądałem wszystkie spotkania minionej kolejki w całości, ale ten z Wałbrzycha 1,5 razy. 

Końcówka była niesamowita. Śląsk pokazał w niej moc, ale oglądając jego ostatnie trzy mecze nie sposób nie czuć rozczarowania. Chyba przede wszystkim grą Kadre Graya. Powiedzmy sobie szczerze, póki co to przede wszystkim on i Stefan Djordjević nie spełniają oczekiwań. Kuba Nizioł gra natomiast świetnie, Błażej Kulikowski też robi swoje, ale WKS wciąż czegoś brakuje. 

Zazwyczaj jest tak, że jeśli twój lider, najlepiej opłacany gracz prezentuje się słabo, to zespół ma problem. Djordjević i Gray mają obok Issufa Sanona pewne miejsce w Top 3 najlepiej opłacanych graczy Śląska i można od nich oczekiwać więcej. 

Górnik wciąż nie jest zespołem, który już zbudował swoją nową tożsamość, więc te dwa zwycięstwa na start sezonu są dla Andrzeja Adamka tym cenniejsze. Wszyscy zachwycają się, i słusznie, grą Taurasa Jogeli, ale pamiętajmy też, że Darek Wyka zakończył derby Dolnego Śląska z double-double (12 pkt, 10 zbiórek), a gdy rywale próbowali grać z nim 1 na 1 napotykali na duży problem. 

Dziki Warszawa – Trefl Sopot 80:86

Jeśli spojrzeć na skuteczność 13/24 Trefla w rzutach za 3 punkty, a także wygraną przez gości aż 46:31 walkę o zbiórki można zastanawiać się tylko nad jednym – jakim cudem Dziki przegrały ten mecz zaledwie 6 punktami? 

Sporo mówi się na początku nowego sezonu o świetnej grze duetu Mikołaj WitlińskiJakub Schenk, ale dla mnie póki co najważniejszym graczem Trefla jest Paul Scruggs. Pięknie haruje po obu stronach boiska, a w porównaniu do swojego poprzedniego, mistrzowskiego sezonu z barwach Trefla na pewno stał się koszykarzem lepszym, bardziej uniwersalnym i stanowiącym większe zagrożenie w ataku. To był świetny transfer Trefla!

W Dzikach zaskoczyła mnie – oprócz tego bombardowania za 3 (aż 42 rzuty!) – mała rola, którą odegrał w tym meczu Bennett Vander Plas. 13 minut, zaledwie 1 rzut z gry? Dziwne. Może po prostu pod względem zdrowotnym coś było nie tak? 

Arriva Lotto Twarde Pierniki – Legia Warszawa 67:82

Nie będę się znęcał dłużej nad Miha Lapornikiem – pisałem o jego małej produktywności sporo już po pierwszej kolejce. Muszę jednak zauważyć, że po dwóch meczach w PLK doświadczony Słoweniec ma skuteczność rzutów z gry poniże 20 procent. Mecz z Legią zakończył z minusowym wskaźnikiem EVAL, o co przecież nie jest znowu aż tak łatwo. 

Legia najważniejszy mecz ma przed sobą w środę w Lidze Mistrzów. W Toruniu się nieszczególnie zmęczyła. Andrzej Pluta wydaje się być już na takim etapie kariery, że nie musi przejmować się tego typu występami jak ten w Toruniu, gdy ma tylko 2 punkty i 5 asyst. Legia wygląda na zespół świetnie przygotowany do walki. 

Gorąco wierzę, że w środę w wypełnionej po brzegi kibicami hali Torwaru wygra także mecz Champions League!

Energa Czarni Słupsk – King Szczecin 101:76

Duża niespodzianka, na pewno nikt nie spodziewał się po pierwszej kolejce tak wyraźnego zwycięstwa gospodarzy. 

Aigars Skele grał jak za najlepszych lat, gdy był uważany powszechnie za jednego z trzech-pięciu najlepszych graczy PLK. Kontrola tempa gry, duża skuteczność, odrobina więcej szybkości oraz zdecydowania niż na inaugurację Łotysza i ujrzeliśmy odmienionych Czarnych. Bardzo podobała mi się także gra Szymona Tomczaka. Zawsze będzie mu brakować trochę centymetrów, by wskoczyć na wyższy sportowy poziom, ale udowadnia, że w naszej ekstraklasie może być solidną podkoszową personą na lata. 

King? W nowym sezonie zawodzi przede wszystkim Przemysław Żołnierewicz. I nie chodzi tu tylko o brak skuteczności i to 1/11 z gry po dwóch meczach. Wydaje się nieco ospały, wolniejszy niż zwykle. Jestem tym zaskoczony, bo to przecież gracz, który świetnie prezentował się podczas EuroBasketu. Jakby ktoś wyssał z. Niego energię. Pewnie tylko chwilowy kryzys. 

Tauron GTK Gliwice – Zastal Zielona Góra 62:86

Użyłbym sformułowania „mecz się odbył, a wygrała go drużyna lepsza”, ale – mocniejsze słowa cisną się na usta, gdy patrzy się na zespół, który latem zbudował w Gliwicach Boris Balibrea. Jeśli ta ekipa ma być podsumowaniem efektu zniesienia przepisu o obowiązkowym Polaku na boisku to ja dziękuję, opuszczam ten pociąg już po dwóch meczach. 

Fajnie, że zawodnik Thamba grał kiedyś w NCAA razem z naszych Sochanem, ale jak patrzę na jego grę, to widzę gościa ze sporą nadwagę, który w związku z nią ledwo biega po parkiecie. Aż chce się wyłączyć odbiornik!

Swego czasu naprawdę miałem nadzieję, że rozwijana w Gliwicach akademia szkolenia młodych koszykarzy pod okiem trenera Klozińskiego ma sens i będzie z czasem dostarczać do pierwszego zespołu utalentowanych graczy. Pozostało po niej tylko wspomnienie. Stawiam, że w Gliwicach nieprzypadkowo nie ma już trener Klozińskiego, a jest Thamba. Coś tam w pewnym momencie poszło nie tak, nastąpiło tąpnięcie. Albo i Thamb-nięcie!

Sam przed laty, będąc jeszcze trenerem, powtarzałem zawodnikom przed każdym meczem „panowie, nie wychodzimy na boisko po to, żeby sobie pograć, wychodzimy, żeby wygrać”. 

GTK sprawa wrażenie klubu, który w PLK jest tylko po to, by sobie pograć.