Średnia liczba kibiców zasiadających na meczach naszej ligi w sezonie 2024/25 wyniosła 1956 osób – oznacza to zauważalny progres w stosunku do poprzedniego sezonu, gdy średnia frekwencja po trzydziestu kolejkach wynosiła 1865 widzów na mecz.
Na wzrost w dużej mierze składa się zamiana zawsze-prawie-pełnej hali w Łańcucie (śr. 1080 widzów), na zawsze-prawie-pełną halę w Wałbrzychu (śr. 2042 widzów). Beniaminek ligi dodał lidze śr. około 60 widzów na mecz w porównaniu do zeszłorocznego spadkowicza. Reszta przyrostu (dodatkowe 30 kilka osób na meczu) to zasługa pozostałych klubów, które częściej poprawiały frekwencję, niż notowały jej spadki.
Kluby Orlen Basket Ligi w kontekście zapełnienia trybun w halach możemy podzielić na kilka grup.
Wyróżnia się przede wszystkich pierwsza czwórka: Anwil Włocławek wygrywający klasyfikację drugi rok z rzędu (choć z mniejszą przewagą niż przed rokiem), Zastal Zielona Góra, Śląsk Wrocław i Stal Ostrów Wielkopolski. Wszystkie ww. kluby dysponują co najmniej sporymi obiektami i we wszystkich frekwencja nie schodziła poniżej dobrego poziomu.
Dość powiedzieć, że w Hali Mistrzów najmniej widzów pojawiło się w ostatnią środę, na meczu ze Startem Lublin, który mnie miał dla włocławian bez większego znaczenia, a i tak na trybunach policzono 2700 widzów.
W Ostrowie tylko raz zanotowano ok. 2500 widzów, w większości przypadków ostrowska hala wypełniała się w komplecie, albo niemal w komplecie.
Na szczególną uwagę zasługuje druga najlepsza frekwencja w lidze Zastalu, co jak na zespół walczący o utrzymanie jest wynikiem imponującym – szczególnie z zestawieniem z zeszłorocznymi frekwencjami. Zielonogórscy kibice poprawili wynik o ponad 900 widzów na mecz, czyli o niemalże 40 proc.
Co ciekawe i budujące, znacząco poprawił się też Śląsk, chociaż i tak wielokrotny mistrz Polski „cierpi” w rankingu przez rozgrywanie części meczów w hali Orbita – zdecydowanie najmniejszej spośród domowych obiektów czołowej czwórki zestawienia.
Drugą grupę stanowią kluby dysponujące co najmniej sporymi obiektami, wykazujące niezłe frekwencje, ale zazwyczaj mające problemy z zapełnieniem swoich hal. Trefl Sopot, grający część swoich meczów również w mniejszej Hali 100-lecia Sopotu, odnotował największy spadek frekwencji w całej lidze. Tak naprawdę był on jednak tylko pozorny – spowodowany głównie brakiem specjalnego Meczu Kaszubskiego, który w zeszłym sezonie wywindował sopocką frekwencję na poziom ponad 2600 widzów na mecz.
Mało imponujące frekwencje notował w tym sezonie wicemistrz Polski King Szczecin (spadek o ponad 10 proc.), a średnie – żeby nie powiedzieć słabe – Arka Gdynia, Twarde Pierniki Toruń i Start Lublin. Drużyny z Gdyni i Torunia swoje wyniki na poziomie 1700 i 1600 widzów na mecz zawdzięczają w sporej mierze pojedynczym meczom (np. przeciwko Anwilowi, czy derbom Trójmiasta).
Kolejna grupa drużyn, to te, dla których domowe hale często bywają za ciasne, a frekwencja na ogół oscyluje wokół maksymalnej pojemności obiektów. Mówimy tu o:
– Górniku Wałbrzych – 8-10 meczów bardzo blisko kompletu, pozostałe z wypełnieniem ok. 90 proc. hali
– Czarnych Słupsk – z najniższym wynikiem 1922 widzów przy 2000 pojemności Hali Gryfia
– Legii Warszawa, która komplet zanotowała w prawie połowie domowych spotkań, a w pozostałych miała 70-85 proc. zapełnienia hali.
Pozostałe kluby z różnych powodów frekwencją, a przynajmniej liczbami bezwzględnymi – nie zachwyciły. Smutną historię spadku (napędzanego wynikiem 3-12 na własnym parkiecie) Spójni Stargard do 1. Ligi oglądało śr. nieco ponad 1200 widzów na mecz. MKS Dąbrowa Górnicza zanotował największy procentowy spadek frekwencji (z ok. 1200 do 800 z niewielkim okładem), a warszawskie Dziki i gliwickie GTK wyglądają nieźle w kontekście wykorzystania krzesełek (śr. – odpowiednio – 83 i 86 proc.), ale tracą na tym, że ich obiekty są kameralne i mieszczą niewiele ponad 1000 widzów.
Zestawienie średnich frekwencji, mediany – czyli wartości poniżej i powyżej której w danej hali było po tyle samo meczów, a także porównania do zeszłorocznych wyników przenalizować możemy na poniższych wykresach.

Analityczne oko dostrzeże w powyższych danych zauważalnie niższe mediany frekwencji na meczach w Sopocie i Wrocławiu, spowodowane największą w lidze zmiennością frekwencji z meczu na mecz. W mniejszej ze swoich hal Trefla oglądało czasem 1400-1500 widzów, podczas gdy frekwencja w ERGO ARENIE na derbach Trójmiasta przekroczyła 4000. Z kolei we wrocławskiej Hali Orbita frekwencja często ledwie przekraczała 2000 oglądających mecze, by na hitowych starciach w Hali Stulecia dobijać do 5000.
Lista Top10 najlepszych frekwencyjnie meczów sezonu regularnego 2024/25 wygląda następująco:
1. Zastal – Górnik – 4999 widzów
2. Śląsk – Legia – 4879 widzów
3. Śląsk – Anwil – 4678 widzów
4. Śląsk – Trefl – 4629 widzów
5. Zastal – Dziki – 4098 widzów
6. Twarde Pierniki – Anwil – 4037 widzów
7. Trefl – Arka – 4013 widzów
8. Śląsk – Stal – 3912 widzów
9. Śląsk – Górnik – 3876 widzów
10. Zastal – Śląsk – 3845 widzów
Ciekawostką jest także średnia frekwencja z punktu widzenia drużyny wyjazdowej. Oczywiście, nie może to być zestawienie w stu procentach miarodajne – niektóre z drużyn gościły w mniejszych halach w Sopocie i Wrocławiu, a inne w większych, ale warto je przytoczyć.
W poprzednich latach niekwestionowanym liderem był w nim Anwil – kibice gospodarzy (często wraz z tłumami włocławskich sympatyków) właśnie na meczach tej drużyny w roli gości wypełniali hale w największym stopniu. Co ciekawe w sezonie 2024/25 największą średnią uzyskały jednak hale do których zawitały drużyny… Kinga Szczecin i Arka Gdynia – śr. ponad 2500 widzów, czyli po prawie 600 więcej niż wynosi ligowa średnia.
Na drugim biegunie znalazły się drużyny z Torunia, Lublina i Zielonej Góry, które w roli gości oglądano najmniej chętnie (średnio poniżej 1800 widzów). Oczywiście uczulamy tu na pewnego rodzaju uproszczenie – na ten aspekt wpływ może mieć choćby nadreprezentacja wyjazdowych meczów tych drużyn w środku tygodnia, w stosunku do innych ekip etc.
Oficjalna średnia ligi pukająca do bariery 2000 widzów na mecz to naprawdę wynik niezły, a przynajmniej taki, którego nie sposób uznawać za istotną bolączkę Orlen Basket Ligi. Koszykarskie hale w tym sezonie przyciągały mniej więcej tylu kibiców na mecz, ile hale Polskiej Ligi Siatkówki przed rokiem i tylko o ok. 300 kibiców na mecz mniej niż w obecnym, rekordowym sezonie Plus Ligi – uchodzącej na najlepszą ligę siatkówki na świecie, w której frekwencja ponad 2000 widzów jest powodem do dumy (i pozytywnego PR) jej organizatorów.
11 komentarzy
Kibice wrocławscy zasługują na dodatkowy puchar od redakcji. Przychodząc tak licznie nigdy nie wiedzieli kto w drużynie jeszcze jest i kto ją poprowadzi.
chyba tylko ciebie i paru tutejszych osłów to obchodzi a kibice wasze jęki mają gdzies i chodzą na mecze, jak co roku
Tam chodzą na mecze w tym Wloclawku bo to jedyna atrakcja, nawet internetu nie mają.
Znów ta kurwa Kugelmass się odzywa. Wpis matoła.
Znów ta kurwa Kugel… się odzywa. Wpis matoła.
jestem ostro jebnięty i to ja jestem Kugelmassem, wy cioty
W tym roku trochę sensowniej opracowaliście ten ranking chociaż nadal uważam , że podstawą kalkulacji powinno być procentowe zapełnienie hal a ilości kibiców na meczach to tylko ciekawostka. Hal Górnika, Dzików czy Czarnych nie da się cudowną pompką rozdąć ale oglądanie transmisji z nich to prawdziwa frajda, widać że one żyją . Cóż kibicowi kosza po meczu w hali, która mieści np. 5 tys. widzów kiedy oglądanie spotkania np. z Lublina , zresztą nie tylko, pozostawia smutne wrażenie pustki i beznadziei.
„hala Orbita – zdecydowanie najmniejszej spośród domowych obiektów czołowej czwórki zestawienia.”…
No NIE Damian. Nie zdecydowanie najmniejsza.
Ostrów Arena ma ok 3100 miejsc a Orbita ok 3000.
Gdyby wrocławska ściera wpuściła kibiców WIELKIEGO GÓRNIKA na Halę Ludową w zeszłym tygodniu, to bankowo byłby rekord sezonu i 5000 bez problemu. Niestety – lekki wrocławski obyczaj się obsrał i w efekcie smutny był widok w TV całych pustych sektorów na prestiżowym meczu derbowym. To właśnie w taki sposób kretyni zarządzający tym burdelem zabijają krajową koszykówkę – zamiast jej promocji w postaci epickiego meczu z niezapomnianą atmosferą była szara ligowa klepanina, gdzie śląsk spektakularnie wydmuchał swoich kibiców, bo nie koniecznie chciał wygrać…
Nie wiem skąd masz te statystyki na temat Górnika Wałbrzych,ale chyba są dość zaniżone. Od przynajmniej 5 misiecy nie idzie kupic biletów na abilet bo wyprzedają się w ciągu kilku minut.
Trefl Sopot, Mistrz Polski, a frekwencja w dół. Niestety nie można tak wielu meczów grać w Hali 100-lecia, gdzie maksymalnie wchodzi 2000 widzów, toalety jak w szkole, żadnej gastronomii, nie ma gdzie zaparkować.
Grając w takich obiektach nie pomożemy lidze. Drużyny piłkarskie mogą być faworyzowane i mieć stadiony kiedy chcą i pierwszeństwo terminów, a Ergo Arena ma pierwszeństwo dla koncertów, a nie sportu.