Pamiętajcie! Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Spójnia zostaje w Pekao 1. lidze
Apetyt na błyskawiczny powrót do PLK mimo sportowego spadku w poprzednim sezonie w Stargardzie się wczoraj skończył.
W czwartek minął termin, do którego handlująca w ostatnich tygodniach otrzymaną od ligi licencją uprawniającą do gry w Orlen Basket Lidze w sezonie 2025/26 Stal Ostrów Wielkopolski miała – na wezwanie władz PLK – przedstawiać dokumenty potwierdzające gotowość do gry.
Nie mamy pojęcia jakie dokumenty przesłali do siedziby PLK szefowie spółki zarządzającej drużyną z Ostrowa Wielkopolskiego, ale faktem jest, że ze Stargardu już wczoraj napływały wiadomości typu „zostajemy w 1. lidze”.
Czyli nie będzie odkupienia licencji od Stali.
Czyli nie będzie wykupienia dzikiej karty od PLK.
Dzisiaj spodziewamy się publikacji przez klub ze Stargardu specjalnego komunikatu w tej sprawie. Jeszcze przed południem.
Co dalej w Ostrowie?
Nie wiemy.
Skoro jednak trudno spodziewać się, by władze miasta ot tak zrobiły sobie z gęby cholewę i miały teraz spłacić długi spółki, jednocześnie zapewniając też drużynie finansowanie na kolejny sezon, najbardziej prawdopodobne scenariusze są trzy:
– to jedynie przedłużanie agonii, która może doprowadzić do tego, że PLK będzie czekał sezon w nieparzystym składzie (brrr)
– w momencie gdy klub został przyparty do muru, powiększyła się liczba małych sponsorów, gotowych wykładać 150-200 tys. zł rocznie – którzy przecież wiosną byli nawet na spotkaniu w siedzibie PLK, zapewniając o gotowości wspierania Stali – i to na ich bazie zostanie zbudowany budżet
– Paweł Matuszewski w ostatniej chwili postanowił wrócić do gry
W przypadku klubu z Ostrowa w PLK żadnego scenariusza nie sposób wykluczyć. Także takiego, na którego trop nie wpadliśmy.
Swego czasu przypominaliśmy kulisy tego, jak Stal otrzymała licencję 10 lat temu. Przypomnijmy fragment tekstu sprzed ponad dwóch lat, bo – choć czwartek to nie poniedziałek, a nie wierzymy też, by tym razem do będącego obecnie prezesem PZKosz. Grzegorza Bachańskiego dzwonił Marcin Gebel – pewne aspekty ówczesnej sytuacji mogły się przecież powtórzyć.
„Miejska legenda, uparcie kolportowana mimo upływu lat, mówi, że nie byłoby obecnej Stali, gdyby latem 2015 roku Marcin Gebel nie dodzwonił się do ówczesnego prezesa PZKosz. Grzegorza Bachańskiego.
– Jak to wyglądało naprawdę? – śmieje się, słysząc to pytanie Gebel, obecnie dziennikarz lokalnej telewizji Proart. – Stal wywalczyła awans do ekstraklasy, lecz miała problem z przedstawieniem niezbędnej do uzyskania licencji dokumentacji. Trochę to trwało, a pan Matuszewski zaczął się niepokoić. Mieliśmy w tamtym czasie dobry kontakt. Powiedziałem: to może ja spróbuję się dodzwonić do prezesa Bachańskiego? Okazało się, że ten był na urlopie.
„Marcinek, co potrzeba, bo ja na Mazurach jestem? Pogoda niczego sobie, komary trochę uprzykrzają życie, ale sympatycznie jest. No, ale opowiadaj, co u ciebie”? – usłyszałem w słuchawce.
– „Prezes, sprawa jest! Ponoć pan Matuszewski nie może się dodzwonić” – alarmowałem.
– „A tak tak, wiem, znam sprawę. Przekaż, że jestem w poniedziałek w Warszawie i jeśli wszystkie dokumenty się zgadzają, to będą grać w lidze. Już moja w tym głowa”.
– Tym sposobem pan Matuszewski okrzyknął mnie głównym architektem powrotu Stali do ekstraklasy. Choć wszyscy wiedzieliśmy, że niewiele miało to wspólnego z rzeczywistością. Bo w tamtym okresie właśnie Bartek Karasiński z Grzegorzem Glubiakiem (inny miejscowy dziennikarz – przyp. red.) wykonali robotę, która sprawiła, że zespół do dziś z powodzeniem gra na tym poziomie rozgrywkowym – kończy rozprawianie się z własną legendą Gebel.„
Trener Stali Andrzej Urban będzie przebywał przez kilka najbliższych tygodni z reprezentacją Polski i budowa znośnego zespołu koszykówki w Ostrowie jawi się obecnie jako misja trudna do wykonania, ale – w sporcie pieniądze działają cuda, a mówmy o mieście ze społeczeństwem wyjątkowo ofiarnym i kochającym basket.
Trzymamy kciuki, by Stal z najostrzejszego zakrętu w ciągu ostatniej dekady wyszła choćby i w ostatniej chwili na prostą i stała się w końcu – cztery lata po zdobyciu mistrzostwa Polski – klubem w pełni poważnym.
Kibice w Ostrowie na taki zasługują.
Dlaczego Toddrick Gotcher wybrał Texas Tech?
Z cyklu „odpowiadamy na pytania napływające do redakcji”.
Pytanie: Jak to możliwe, że autor zwycięskiego rzutu decydującego o zdobyciu Pucharu Polski zakończył karierę już w wieku 32 lat? Przecież Toddrick Gotcher mógłby jeszcze pograć 2-3 sezony na niezłym poziomie.
Odpowiedź: Toddrick Gotcher postanowił zawiesić buty na kołku i zostać asystentem trenera Texas Tech, gdyż dzięki temu na jego konto będą wpływały większe środki finansowe.
Uzasadnienie: Jakby ktoś nie wiedział: Gotcher jest legendą Texas Tech. Rozegrał w barwach tej uczelni 136 meczów. Nikt nigdy nie zagrał wiecej. Skoro otrzymał ofertę współpracy od obecnego trenera Granta McCaslanda, po prostu nie mógł jej odrzucić.

Nie tylko dlatego, że jego kariera trenerska może potrwać 22-33 lata, a nie – jak koszykarska – 2 lub 3. Także dlatego, że najprawdopodobniej już na jej początku może liczyć na sporą podwyżkę.
Jesteście ciekawi ile zarabia sztab szkoleniowy drużyny NCAA? Jeśli chodzi o Texas Tech w poprzednim sezonie lista płac prezentowała się następująco:
Grant McCasland (trener główny): 3 900 000 USD
Kellen Buffington (generalny menedżer): 300 000 USD
Achoki Miokobu (asystent trenera): 300 000 USD
Matthew Braeuer (asystent trenera): 300 000 USD
Jeff Linder (asystent trenera): 300 000 USD
Luke Barnwell (asystent trenera): 225 000 USD
W PLK najprawdopodobniej żaden koszykarz nie zarobi w kolejnym sezonie 225 tys. dol.
Gotcher w poprzednim mógł nie być nawet w Top30 najlepiej opłacanych graczy, ale wykonał jeden z Top30 najbardziej pamiętnych rzutów w PLK w XXI wieku.