sobota, 11 października 2025
Strona główna » Fakty czy plotki? Sokołowskich dwóch, żaden nie dla PLK. Nawet za miliony! Trefl jeszcze silniejszy

Fakty czy plotki? Sokołowskich dwóch, żaden nie dla PLK. Nawet za miliony! Trefl jeszcze silniejszy

0 komentarzy
Czy Michał Sokołowski zaczyna powoli żałować, że nie przyjął latem propozycji gwiazdorskiego kontraktu od Anwilu i nie został najlepiej opłacanym graczem PLK z roczną gażą wyrażaną siedmioma cyframi? Całkiem mocny Trefl ma nowego zawodnika i będzie jeszcze mocniejszy. Jego niedoszły trener też nie narzeka. Narzekać na brak klubów PLK zainteresowanych jego koszykarskimi usługami może natomiast Jakub Karolak.

Pamiętajcie! Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach. 

Czy „Sokół” tęskni za Anwilem?

W poszukiwaniu świeżych plotek wysłaliśmy garść zapytań po Europie. Szukaliśmy śladów nowej drużyny Michała Sokołowskiego. Mamy przecież już 9 października, a ten znakomity (średnio 31 min/mecz na EuroBaskecie!) reprezentant Polski pozostaje bez klubu.

Efekty? Słabe. Żadnych konkretnych przecieków. Zakładamy jednak, że gdzieś tam poza naszym radarem praca trwa i reprezentujący interesy „Sokoła” Sead Galijasević z potężnej agencji Wasserman – mającej w swojej „stajni” również choćby Mateusza Ponitkę – w pocie czoła szuka nowego klubu dla 32-letniego skrzydłowego.

Z każdym upływającym miesiącem i uciekającą pensją można się jednak zastanawiać, czy Sokołowski nie zaczyna żałować wypowiedzianego latem „nie” na propozycję Anwilu Włocławek.

Nieoficjalnie słyszeliśmy, że otrzymał on z tego klubu znakomitą – nie tylko jak na standardy Orlen Basket Ligi! – propozycję trzyletniej umowy. Zarabiałby dzięki niej około miliona złotych za każdy z sezonów. Przyjęcie jej uczyniłoby z Sokołowskiego zdecydowanie najlepiej zarabiającego gracza PLK. Nie wiemy dlaczego – choć można zakładać, że bardziej z racji niechęci powrotu do dziesiątej najlepszej ligi na Starym Kontynencie, niż z powodów finansowych – reprezentant Polski Anwilowi odmówił.

Tak samo uczynił również później, gdy możliwość jego angażu sondowała Legia Warszawa po kontuzji Race’a Thompsona. „Sokół” nie był jednak zainteresowany krótkoterminową umową na 8 tygodni, a mistrz Polski – przy zbudowanym już składzie na sezon 2025/26 – nie był w stanie spełnić jego wymagań finansowych przy rocznym kontrakcie.

Niedawno – po „Tak zwanym incydencie nocnym” z udziałem Dominica Greena – telefon do zawodnika wykonał także trener MKS Dąbrowa Górnicza Krzysztof Szablowski.

Sokołowski pozostał nieugięty i czeka. Wraz z nim na rozwój wypadków czekamy i my.

Mocny herbatnik w Treflu

Niezależnie od tego, czy nowy gracz sopockiej drużyny się w PLK sprawdzi, w przypadku Dylana Addae Wusu można już dzisiaj napisać, że jest „mocny”. Wszystko za za sprawą fizyczności 24-latka, który niewątpliwie będzie jednym z największych obwodowych „fizoli”, którzy w ostatnich latach przewinęli się przez naszą ligę.

Przy wzroście 193 cm podaje mu się aż 105 kilogramów. Wizualnie – zdecydowanie nie wygląda to na to, by ten gracz miał nadmiar tkanki tłuszczowej.

Addae-Wusu (gracz z numerem „0)” jest pierwszoroczniakiem w Europie. Ten urodzony na nowojorskim Bronksie koszykarz karierę uniwersytecką spędził u siebie w domu: najpierw trzy lata na uczelni St John’s, a potem dwa kolejne w Seton Hall, czyli drużynach z bardzo mocnej konferencji Big East. W ostatnim roku gry dla „Piratów” zdobywał średnio niecałe 10 punktów, notował również ponad 3 asysty i zbiórki w każdym spotkaniu.

Nowy nabytek Trefla nie jest wybitnym strzelcem obwodowym – ostatnie dwa sezony poniżej 30 proc. za trzy, wcześniej było nieco lepiej – ale na parkietach uniwersyteckich dużo pomagał jako ball-handler. Był naprawdę niezły w „touching the paint”, czyli cenionej przez trenerów umiejętności atakowania na koźle pola trzech sekund. Powinien się również dobrze odnaleźć w preferowanej przez trenera Mikko Larkasa agresywnej obronie na całym parkiecie.

Dla klubu dużym pozytywem jest na pewno również fakt, że Addae-Wusu ma za sobą pełen okres przygotowawczy. I to w nie byle jakim klubie! Spędził go bowiem w Maladze, klubie Olka Balcerowskliego. W sparingu przeciwko Realowi zdobył nawet 12 punktów. W drugiej połowie września podpisał krótkoterminowy kontrakt w hiszpańskiej drugiej lidze. Dla Grupo Alega Cantabria zagrał nawet jedno spotkanie ligowe – ponownie zdobył 12 punktów, ewidentnie lubi tę liczbę.

Trefl wykorzystał jednak zawartą w jego umowie opcję możliwego jej rozwiązania. Pamiętacie te buy-outy, gdy bogatsze kluby z silniejszych lig w trakcie sezonu zabierają wyróżniających się graczy PLK? Polskie kluby działają podobnie. Tylko na mniejszą skalę, czerpiąc choćby z II ligi hiszpańskiej.

Dla zainteresowanych finansami czytelników możemy dodać, że Addae Wusu raczej nie będzie graczem z czołówki listy płac w trójmiejskim klubie. W Top 3 w tej kategorii umieścilibyśmy Jakuba Schenka, Mikołaja Witlińskiego i Paula Scruggsa. Być może – niekoniecznie w takiej kolejności.

Pozdrowienia z Ohio

Dobry początek sezonu Trefla – tak na rynku transferowym, jak również na parkietach Orlen Basket ligi – uważnie śledzi inny „Sokołowski”, który tego lata mógł zawitać do PLK – Daniel Sokolovsky. Zaledwie 31-letni szkoleniowiec w lipcu był bliski podpisania umowy z trójmiejskim klubem, zanim uczynił to Fin Mikko Larkas.

W środowisku scoutingowo-menedżerskim to bardzo wysoko ceniony trener, który ostatnio pełnił rolę głównego asystenta w New Zealand Breakers. Był także jednym z asystentów w reprezentacji tego kraju, która zajęła 4. miejsce podczas tegorocznych mistrzostw Azji.

Zaledwie 31-letni rodowity nowojorczyk na początku lipca otrzymał od sopocian konkretną propozycję pracy i bardzo mocno rozważał jej przyjęcie. Szefowie Trefla byli nawet skłonni mocno pójść mu na rękę, choćby pod względem opóźnionego o tydzień, czy dwa przyjazdu w związku z wymienionym wcześniej czempionatem Azji. Sokolovsky, który na wiosnę przez moment był również na orbicie Dzików Warszawa, ostatecznie odmówił, chociaż niektórzy z jego znajomych przekonywali go, że może tym samym popełniać błąd.

Finalnie przeważyła chęć powrotu za ocean po ośmiu latach tułaczki po świecie, a także migocąca na horyzoncie możliwość podjęcia pracy w G-League. Ostatecznie od sierpnia Sokolovsky pracuje w filialnym klubie Cleveland Cavaliers – Charge, gdzie pełni rolę pierwszego asystenta. Swojej letniej decyzji na pewno nie żałuje.

Skład Trefla, a także jego wyniki i grę obserwuje z daleka, a akurat jego nie dziwią pomysły taktyczne fińskiego szkoleniowca sopocian. W zespole Breakers, Sokolovsky pomagał bowiem w pracy innemu Finowi, a kiedyś znakomitemu rozgrywającemu – Petteriemu Koponenowi.

Jak przed rozpoczęciem EuroBasketu w znakomitym wywiadzie z Łukaszem Ceglińskim przekonywał Rafał Juć – fińska szkoła koszykówki to nie tylko nazwa. To również pewne standardy egzekwowane przez szkoleniowców z tego kraju.

Rozwód i podział majątku w Lublinie

Poniedziałkowe oświadczenie Startu Lublin zakończyło prawniczo-medialną wojenkę pomiędzy aktualnym wicemistrzem Polski i Jakubem Karolakiem. Pewne kwestie poruszone przez tego 32-letniego strzelca w wywiadzie udzielonym Michałowi Tomasikowi mogą mieć ciąg dalszy, ale one nie dotyczą już samego zawodnika i jego relacji z klubem.

Można się za to zacząć zastanawiać – co dalej z Karolakiem? Wraca na rynek transferowy z listem czystości w ręku w momencie, w którym nie widać klubu, który na dzisiaj mógłby być nim zainteresowany. Naturalnym celem wydawała się Arka Gdynia, z którą zawodnik trenował w okresie przygotowawczym, ale z Trójmiasta doszły nas jednak słuchy, że klub jest zadowolony z obecnego składu i nie planuje w nim żadnych zmian. Trener Mantas Cesnauskis w osobach Jakuba Garbacza i Luke’a Barretta ma też zawodników podobnych stylem gry do Karolaka.

Inni? Po porażce z MKS Dąbrowa Górnicza, pierwsze pomruki niezadowolenia napłynęły ze Słupska, ale na razie nie przełożyły się one jeszcze na gotowość dokonania zmian w składzie. Dodatkowo, w roli polskiego strzelca obwodowego w składzie Czarnych mają już Dominika Wilczka, zatem i tam dla Karolaka niekoniecznie widzimy miejsce.

W ostateczności najkrótsza droga może prowadzić do Krosna lub Gliwic – dwóch drużyn, które personalnie wydają się w tym momencie najsłabsze w Orlen Basket Lidze. Krótką rotację ma również trener Andrzej Urban w Ostrowie Wielkopolskim, ale po zatrudnieniu Ante Brzovicia i Michała Pluty słychać było, że na razie na więcej ruchów Stali po prostu finansowo nie będzie stać.

Skoro jednak tuż po poprzedniej edycji „Faktach i Plotkach” w Ostrowie uregulowano pensje za wrzesień, to kto wie – może i na wzmocnienie składu niebawem znajdą się dodatkowe środki?