Strona główna » Bahamy przegrały z Czarnogórą, ale uwaga: pozory mogą mocno mylić!

Bahamy przegrały z Czarnogórą, ale uwaga: pozory mogą mocno mylić!

1 komentarz
Reprezentacja Bahamów przegrała z Czarnogórą 80:93 podczas rozpoczętego we wtorek Pucharu Akropolis w Atenach. Wynik pierwszych rywali Polaków na turnieju przedolimpijskim w Walencji jest jednak trochę mylący. Dopóki w pierwszej połowie grali w najsilniejszym składzie, z Deandre Aytonem na pozycji środkowego, to prowadzili 43:35.

Przygotowania do zaplanowanego na 3 lipca meczu z Bahamami Igor Milicić i jego asystenci zapewne rozpoczęli już wiele miesięcy temu. Zapewne od analizy występów reprezentacji Bahamów podczas rozegranego w sierpniu ubiegłego roku turnieju prekwalifikacyjnego strefy Ameryki. To tam po raz pierwszy w jej składzie pojawili się znani z parkietów NBA: Eric Gordon, Buddy Hield i przede wszystkim Deandre Ayton.

Dwaj pierwsi, doświadczeni łowcy punktów, są oczywiście istotni dla zespołu i groźni dla rywali, ale najważniejszy jest jednak center Portland Trail Blazers. W środowym meczu przeciwko Czarnogórze także gra opierała się na nim, zarówno w ataku, jak i w obronie. Był to jednak tylko i aż sparing, zatem do końca nie można być pewnym, co było ćwiczeniem wariantów na mecze Polskę i Finlandię, z którą Bahamy rozpoczną rywalizację w Walencji, a co mogło być zasłoną dymną.

Ayton grał tak, jak często prezentuje się na parkietach NBA – zbyt delikatnie. Mało było jego walki na low post, mało również, co zaskakujące, akcji dwójkowych z rozgrywającym. Dużo za to gry izolacyjnej w pasie środkowym przeciwko Nikoli Vuceviciowi. Czy to była zasłona dymna, czy może próba przećwiczenia wariantu, w którym Ayton gra przodem do kosza przeciwko Aleksandrowi Balcerowskiemu? Na pewno Ayton w takiej grze był skuteczny. W ciągu 17 minut zdobył 11 punktów, trafił nawet jedną trójkę po akcji typu „pop”.

Słabszy dzień mieli za to Gordon i Hield. Ten pierwszy spudłował wszystkie swoje pięć rzutów w ciągu 10 minut, drugi trafił ich zaledwie 3 z 11 (2×3). 

Trener Bahamów, Chris DeMarco, to na co dzień asystent Steve’a Kerra w Golden State Warriors. Na kilka dni przed wyjazdem do Hiszpanii w jego kadrze wciąż znajduje się aż 19 koszykarzy, przez co reprezentacja z Karaibów momentami wyglądała trochę, jak zespoły NBA na początku preseason. Gdy jednak  w pierwszej połowie meczu z Czarnogórą wystąpiła długimi minutami w potencjalnie najsilniejszym składzie, to tę część gry wygrała 43:35. Problemy zaczęły się dopiero po zmianie stron, gdy całe 20 minut na ławce rezerwowych przesiedział Ayton, a początek 3. kwarty Bahamy przegrały aż 3:18.

Czego i kogo zatem można się obawiać poza tercetem z NBA, w ramach naszych zdecydowanie przedwczesnych wniosków po jednym meczu sparingowym? Kategorycznie przeciwko rywalom z Karaibów należy unikać strat piłki, gdyż wtedy mecz szybko zamieni się w pokaz wsadów w ich wykonaniu, z czym na pewno nie wygramy.

Oprócz trójki znanej z parkietów NBA, w zespole Bahamów jest sporo talentu wśród innych, mniej znanych zawodników, głównie obwodowych. Zaskakująco groźnie w środę wyglądał Franco Miller Jr (20 pkt w 26 minut), który ma za sobą zupełnie przeciętną karierę w przeciętnej uczelni Florida Gulf Coast (6.5 pkt w ostatnim sezonie). Nieprzeciętne referencje ma za to AJ Storr, który dla silnego przecież uniwersytetu Wisconsin rzucał jako drugoroczniak aż 16.7 pkt, a swoje możliwości indywidualne kilkukrotnie pokazał przeciwko Czarnogórze. Niezwykle szybkim rozgrywającym jest Lourawls Nairn. Nie imponuje za to warunkami fizycznymi, ale twardo walczył, gdy rywale z Bałkanów starali się go atakować na low post.

Gra pozycyjna Bahamów wyglądała mocno topornie, dużo było zupełnie nieudanych rzutów po koźle, po indywidualnych akcjach. Można zatem założyć, że im bardziej reprezentacji Polski uda się spowolnić grę, tym nasze szanse będą rosły. Ta indywidualna gra naszych przyszłych rywali miała jednak dziwny efekt, gdyż 1. połowę zakończyli oni bez żadnej popełnionej straty.

Sztab trenerski naszej reprezentacji na pewno wszystko to wyłapał po wielokroć lepiej, ale rzuciła nam się w oczy jeszcze jedna kwestia w defensywie. Bahamy są bardzo zdeterminowane, by nie pozwolić wyciągnąć rywalom Aytona spod kosza, nawet kosztem oddania rzutów z dystansu, czy to niskiego gracza na piłce, czy wysokiego po akcji na „pop”. To na pewno szansa zarówno dla AJ Slaughtera, jak i Aleksandra Balcerowskiego… o ile oczywiście te założenia nie ulegną diametralnej zmianie na mecz z Biało-Czerwonymi.

Być może wszystkie je będzie można wyrzucić do kosza już w czwartek, gdy w swoim drugim występie w Pireusie Bahamy zagrają przeciwko reprezentacji Grecji. Polska zmierzy się z nimi 3 lipca w Walencji, dzień po tym, gdy rywalizację w naszej grupie rozpocznie mecz właśnie ekipy z Karaibów przeciwko Finlandii.

Dla formalności – Czarnogóra wygrała w środę 93:80, a najlepszymi jej strzelcami byli najbardziej znani gracze – Marko Simonović zdobył 20 pkt, a po 15 dołożyli NIkola Vucević i Kendrick Perry.

Pełne statystyki z meczu meczu Bahamy – Czarnogóra

1 komentarz

Andrzej 27 czerwca, 2024 - 14:51 - 14:51

Ayton jest morderca z mid range. Grał tego bardzo duzo w Blazers i bardzo skutecznie.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet