piątek, 31 października 2025
Strona główna » Anwil domem spokojnej starości? Totalna krytyka jest przedwczesna 
PLK

Anwil domem spokojnej starości? Totalna krytyka jest przedwczesna 

0 komentarzy
Kamil Łączyński, Krzysztof Sulima, a także – prawdopodobnie – Karol Gruszecki. W sumie tercet Polaków, który w kolejnym sezonie najpewniej zagra Anwilu będzie miał 104 lata. Wielu kibiców klubu z Włocławka słysząc to, załamuje ręce, ale może to wcale jednak nie jest dla Anwilu taki… zły scenariusz?

Anwil jest blisko sfinalizowania umowy z Karolem Gruszeckim. To byłby drugi transfer klubu z Włocławka tego lata – wcześniej umowę parafował Krzysztof Sulima. Póki co konsultantowi ds. sportowych klubu z Włocławka Bronisławowi Wawrzyńczukowi do spółki z trenerem Ernakiem do gry udało się namówić jedynie tych dwóch weteranów. Jeśli do nich dołożymy mającego ważny kontrakt, świętującego wiosną 35. urodziny Kamila Łączyńskiego, otrzymujemy zestaw trzech wyjątkowo doświadczonych, rodzimych graczy. 

Oczywiście w drużynie jest jeszcze Luke Petrasek, który ma 29 lat i polskie obywatelstw. Wygląda na to, że to chyba właśnie na nim zamknie się żelazna, polska rotacja Anwilu. Średnia wieku – wciąż ponad 33 lata. 

To naturalne, że obecna sytuacja Anwilu rodzi kluczowe pytanie:

– jak z tak ubogą polską rotacją można bić się choćby o finał, albo choćby realnie walczyć o medal?

Faktem jest, że wszyscy rywale z czołówki PLK na papierze pod względem składu osobowego polskich graczy wyglądają obecnie od Anwilu mocniej.

Jednak spójrzmy na to z drugiej strony – na jakim rynku lepiej czuje się duet Wawrzyńczuk – Ernak? Gdzie są w stanie zdziałać więcej: na polskim, czy na zagranicznym? Odpowiedź jest banalnie prosta – sprowadzając dobrych obcokrajowców.

Nie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem, że nowy trener Anwilu – zresztą naprawdę późno zakontraktowany – nie znając naszej ligi, oraz konsultant (GM), który jeszcze wcześniej w Polsce w tej roli też nie pracował, nie zdołali przekonać do gry we Włocławku najgorętszych polskich wolnych agentów. 

Model składu Anwilu na sezon 2024/25 będzie więc pewnie nieco inny. Jeszcze większe środki zostaną przesunięte na płace koszykarzy zagranicznych. Kibice z Włocławka mogą mieć spore nadzieje, że duet decydentów, budowniczych składu, sprowadzi naprawdę ciekawych zawodników. W końcu obaj pracowali ostatnio przy zespołach ze zdecydowanie wyższej półki. 

Jeśli Anwilowi rzeczywiście uda się zakontraktować obcokrajowców z dobrego europejskiego poziomu, to ich uzupełnienie polskimi weteranami może mieć wiele sensu. Gracze z tak dużym bagażem doświadczeń powinni szybko i dość elastycznie dopasować się do wymagań trenera Ernaka. Dodatkowo aklimatyzacja obcokrajowców i samego szkoleniowca w warunkach ligowych powinna stać się łagodniejsza. 

Czy Anwilowi będzie brakowało jakości w polskim składzie? Być może, choć samo posiadanie w zespole Petraska daje spory komfort. Może Amerykanin z polskim paszportem nie błyszczał w playoff w ostatnich dwóch sezonach, lecz mimo wszystko spokojnie może kończyć mecze zespołu z Włocławka, a i zapewne któryś z weteranów będzie też miał swój czas. 

Jasne, to obecnie przypomina nieco patrzenie na zastaną sytuację przez różowe okulary, bo razem z doświadczeniem włocławscy weterani do zespołu mogą wnieść także problemy. Głównie defensywne. Ale rynek Polaków jest jaki jest – pewnych rzeczy się nie przeskoczy.

Jedno jest pewne – najważniejsze podpisy tego lata jeszcze przed Anwilem. To one zdeterminują siłę zespołu. Z totalną krytyką skrytą pod hasłem „Anwil domem spokojnej starości” po pozyskaniu Sulimy i Gruszeckiego bym jednak wstrzymał.

Przynajmniej do czasu ogłoszenia transferów graczy, którzy mają uzupełnić Petraska w pierwszej piątce.