środa, 1 października 2025
Strona główna » Alarm w Warszawie! Szybkie – i przedwczesne? – wnioski po półfinałach Superpucharu Polski
PLK

Alarm w Warszawie! Szybkie – i przedwczesne? – wnioski po półfinałach Superpucharu Polski

0 komentarzy
Gdyby wydarzenia z sobotniego turnieju w Warszawie brać na poważnie – musielibyśmy się już teraz poważnie martwić o Legię przed zbliżającą się wielkimi krokami (to już tylko 10 dni!) walką w Lidze Mistrzów. Najnowsza historia walki o Superpuchar przypomina jednak, by do wyników podchodzić z lekkim dystansem. Fakt niezaprzeczalny? Start i Trefl w niedzielnym finale zmierzą się nieprzypadkowo!

Pisaliśmy o tym już zapowiadając turniej w Warszawie, ale przypomnijmy raz jeszcze:

Argument sugerujący, by wynikami turnieju o Superpuchar się nie przejmować: Kameron McGusty – późniejszy MVP sezonu zasadniczego, finału oraz król strzelców PLK – niemal równo rok temu w półfinale tego turnieju ze Śląskiem zdobył tylko 4 punkty, pudłując 10 z 11 rzutów z gry.

Argument sugerujący, że wynikami turnieju o Superpuchar mogą być istotnym zwiastunem wydarzeń z przyszłości? Gdy McGusty – mimo tego 1/11! – był rok temu na boisku w przegranym 70:77 meczu Legia okazała się lepsza od Śląska o 6 punktów. Starcie przegrała podczas 13 minut, które spędził jej późniejszy lider spędził na ławce.

Argument jasno wskazujący, że zdobycie Superpucharu niczego nie przesądza: rok temu z głównym przedsezonowym trofeum Radom opuścił Śląsk Wrocław, stając się później największym przegranym sezonu.

Wszystkie powyższe uwagi nie zmieniają faktu, że o pierwsze wnioski po dwóch pierwszych meczach o stawkę na boiskach PLK w sezonie 2025/26 pokusić się można.

Start Lublin jest wielki!

Trochę dziwne stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że latem wicemistrz Polski wymieniając swój skład filigranowego Macu Lecomte’a zamienił na chyba jeszcze niższego Elijaha Hawkinsa, ale sobotni wygrany 80:66 mecz z Górnikiem pokazał jak na dłoni, że właśnie fizyczność powinna być w kolejnym sezonie największym atutem zespołu prowadzonego przez Wojciecha Kamińskiego.

Wchodzący do z gry póki co z ławki Jordan Wright i pełniący rolę pierwszego strzelca drużyny Tevin Mack to gracze jak na swoje pozycje świetnie zbudowani i ewidentnie szukający gry w kontakcie. Hawkinsowi też chęci do atakowania kosza i eksplozywności nie brakuje, a środkowego Bryana Griffina mimo zaledwie 201 cm wzrostu wielokrotnie w tym sezonie zobaczymy w grze nad obręczami.

Nie ma większych wątpliwości, że gra Startu będzie w kolejnym sezonie zdominowana przez ten kwartet, a także wnoszącego do gry nieco spokoju Quincy Forda i być może dysponującego najlepszym rzutem z tego grona Treviana Tennysona.

Górnik bez Wyki jest mały

Zdobywca Pucharu Polski 2025 w meczu ze Startem w drugiej połowie nie podjął już właściwie walki o zwycięstwo. Oglądając ten mecz można było odnieść wrażenie, że dominacja drużyny z Lublina w walce pod tablicami była większa niż końcowy wynik walki o zbiórki (39:32 dla wicemistrza Polski) to wskazuje.

Adam Łapeta robił co mógł, ale zbliżając się do swoich 38. urodzin może już niewiele. Jego pojedynki z Romanem Szymańskim mogły być jednak dla niektórych bardziej wyrobionych koszykarsko obserwatorów prawdziwą ozdobą sobotniego meczu!

Barrett Benson oddał tylko dwa rzuty za 3, lecz typowym środkowym już chyba nie będzie, gdyż być nie chce. Kibice Górnika mają nadzieję, że Dariusz Wyka jak najszybciej wróci do gry po złamaniu żebra.

Problemy Górnika w sobotę nie kończyły się jednak na walce pod koszami.

Legii brakuje fizyczności

Zespół z Warszawy ratują właściwie tylko te uwagi z początku tekstu, by nie uważać meczów o Superpuchar na jakiś obowiązujący wyznacznik. Gdybyśmy mieli oceniać zespół mistrza Polski jedynie po półfinałowym starciu z Treflem, musielibyśmy bowiem w perspektywie walki w Lidze Mistrzów uruchomić syrenę alarmową.

Mistrz Polski po trzech kwartach rozstrzygniętego już wówczas właściwie meczu miał na koncie mniej zbiórek defensywnych niż Trefl tych w ataku. Bardzo blado w debiucie w meczu o stawkę przed swoimi kibicami wypadł Shane Hunter. Wypożyczony z Maccabi Tel Awiw środkowy w ciągu 16 minut uzbierał 6 punktów i 4 zbiórki, nie sprawiając wrażenia gracza fizycznie gotowego do walki po koszami w PLK. Przed meczem lekko dziwiliśmy się, że Heiko Rannula w pierwszej piątce postawił na Matthiasa Tassa (26 min, 4 punkty, 5 zbiórek). Po meczu – obserwując na boisku Huntera – dziwiliśmy się tej decyzji zdecydowanie mniej.

Jeśli słaba gra w półfinale Pucharu Polski ma być – jak w przypadku McGusty’ego – zwiastunem świetnego sezonu, to kibice Legii mogą być z tego jednego zadowoleni: Jayvon Graves (10 punktów, 3/8 z gry) też wypadł blado. Legia sprawiała w sobotę wrażenie drużyny Andrzeja Pluty juniora.

Gorsza informacja? Greaves miał też najgorszy wskaźnik plus/minus (-17) w swojej drużynie.

Duetowi Witliński – Schenk nie brakuje fizyczności

Tydzień wcześniej Trefl przegrał w Warszawie sparing z Dzikami różnicą 37 punktów, gdy nie w pełni sił był Jakub Schenk. W sobotę MVP finału PLK z 2024 roku był już sobą (15 punktów, 5 asyst, 7 wymuszonych fauli), a świetnie prezentował się także drugi z polskich filarów zespołu z Sopotu Mikołaj Witliński (16 punktów i 6 zbiórek w niespełna 20 minut).

Letnia decyzja Trefla „Schenk+Witliński=2028” z perspektywy sobotniego meczu wyglądała znakomicie.

We wspomnianym sparingu z Dzikami Trefl popełnił 29 strat. W trzech pierwszych kwartach z Legią zaledwie 5.

Inne spostrzeżenia dotyczące drużyny z Trójmiasta? Paul Scruggs (18 pkt, 6 zb.) wygląda na zawodnika, który – względem tego co pamiętamy z mistrzowskiego dla Trefla sezonu 2023/24 – będzie częściej decydował się na akcje z piłką z ręku, ale defensywnie nie zrobi wykona ani kroku w tył. Bardzo obiecująco zaprezentował się także Kenneth Goins, który może posiadać większość umiejętności Austona Barnesa i Dariuosa Motena, ale także – choćby ze względu na warunki fizyczne – okazać się od nich graczem jeszcze przydatniejszym.

Początek niedzielnego finału PGE Start – Energa Trefl o godz. 20. Transmisja w Polsacie Sport 2.