Zmniejszony budżet na graczy, odejście po trzech sezonach Żana Tabaka i późne – a wręcz najpóźniejsze w PLK – podpisanie kontraktu z nowym trenerem. Mijające lato wcale nie zapowiadało tego, co kibice sopockiej drużyny obejrzeli w jej wykonaniu w październiku. Trefl wygrał wszystkie siedem rozegranych meczów – cztery w Orlen Basket Lidze i trzy w FIBA Europe Cup.
– Wygrane są oczywiście ważne, w spocie zawsze lepiej zwyciężać niż przegrywać, ale podchodzimy do nich spokojnie. Nie zachwycamy się tą serią, tak jak nie będziemy się załamywać ewentualnymi porażkami, które zapewne się prędzej czy później pojawią. Jestem jednak zadowolony z tego, jak rozwijamy się jako zespół, jak gracze przyswajają nowe elementy. To nie jest takie oczywiste, gdyż z uwagi na łączenie gry w PLK i FIBA Europe Cup mamy mało czasu na treningi – mówi nam trener Mikko Larkas.
– Mamy dobrą atmosferę w zespole, zawodnicy wzajemnie się wspierają i mobilizują do tego, byśmy stawali się lepsi po każdym treningu i meczu. W teorii łatwiej jest znaleźć mankamenty do poprawienia po przegranych meczach, ale my nawet teraz szukamy elementów, w których wciąż możemy być z czasem jeszcze lepsi – dodaje Fin, który po raz pierwszy w karierze prowadzi zespół na parkietach Orlen Basket Ligi.
Intensywność, tempo i ofensywne zbiórki
Co rzuca się w oczy, oglądając grę Trefla Sopot pod dowództwem nowego szkoleniowca? Na pewno intensywność w grze, wysokie tempo i obrona na całym parkiecie. To wszystko jest możliwe dzięki szerokiej rotacji i krótkim, kilkuminutowym pobytom zawodników na parkiecie. Tak było też w środę, podczas wygranego aż 93:58 meczu z estońskim BC Kalev/Cramo w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Już po pięciu minutach pierwszej kwarty na parkiecie nie było żadnego z graczy wyjściowej piątki Trefla, a aż trzech z nich zdążyło się na niego wrócić jeszcze przed końcem tej części gry.
– W nowoczesnej koszykówce niemożliwe są regularne występy zawodników po 30-35 minut w meczu. Gdy raz nam się taki mecz zdarzył z uwagi na braki w składzie, od razu było trudniej z regeneracją, która jest niezwykle istotna przy dwóch meczach w tygodniu, które mamy w kalendarzu przez sześć tygodni z rzędu. Podobnie napięty terminarz chcemy mieć także potem, gdyż zależy nam na jak najdłuższych występach w Europie – zapowiada trener Larkas.
– Krótkie i częste pobyty zawodników na parkiecie mają moim zdaniem także inne plusy. Dzięki temu koszykarze w trakcie jednego meczu rozgrywają po… kilka swoich spotkań. Jeżeli pierwszy twój epizod nie był udany, to odpocznij i bądź gotowy – za kilka minut masz kolejną szansę by się poprawić. To szczególnie ważne dla młodych graczy, którzy nie czują się odsunięci, gdy normalnie po 1-2 błędach siadają na ławce i na kolejną szansę musieliby czekać do kolejnego meczu – tłumaczy fiński szkoleniowiec.
Innym elementem w grze Trefla, który rzuca się w oczy jest mocne nastawienie na walkę o ofensywne zbiórki. Zdarzają się momenty, gdy nawet cała piątka trójmiejskiej drużyny próbuje walczyć o piłkę pod koszem rywala, a gdy się to nie uda – wszyscy gracze ekipy z Sopotu starają się wykorzystywać swoje agresywne ustawienie na parkiecie do opóźnienia kontrataku.
W środowym meczu FIBA Europe Cup sopocianie zanotowali 14 zbiórek w ataku. Wysoko – na 2. miejscu, jeśli chodzi o procent zdobytych zbiórek pod koszem rywali – są w tej klasyfikacji również w Orlen Basket Lidze.
Poniżej przedstawiamy akcję, w której zbiórki akurat nie było, ale wynikające z walki o nią rozstawienie koszykarzy pomogło po chwili Treflowi wykonać przechwyt pod koszem rywali i zdobyć łatwe punkty.
Polskich liderów dwóch
Tak udanego początku sezonu w wykonaniu Trefla na pewno nie byłoby bez świetnej gry polskiego duetu liderów drużyny: Jakuba Schenka i Mikołaja Witlińskiego. Obaj latem podpisali nowe, wieloletnie kontrakty z klubem i ich pozostanie na pewno ułatwiło też wejście w nowe otoczenie trenerowi Larkasowi.
– Po pierwsze, to obaj są znakomitymi koszykarzami. Pomagają nam jednak nie tylko na parkiecie, ale także poza nim. Mają dużą wiedzę o graczach i zespołach z polskiej ligi, dlatego korzystamy z ich sugestii również w kwestiach przedmeczowego skautingu. Moi asystenci robią to znakomicie, ale Kuba i Mikołaj dają nam w tym elemencie jeszcze coś ekstra – chwali swój polski duet szkoleniowiec Trefla.
– Jakub i Mikołaj są świetnymi liderami, choć robią to w innym stylu. „Willy” nie jest aż tak gadatliwy, ale jego intensywność meczowa i treningowa jest imponująca. Na pewno zaraża tym pozytywnie innych graczy, szczególnie rywalizujących z nim wysokich. Z kolei Kuba jest nie tylko naszym rozgrywającym, ale i wokalnym liderem. Widzę, że zdaje sobie też mocno sprawę z tego, że po raz pierwszy w karierze jest kapitanem i spoczywa na nim jeszcze większa odpowiedzialność niż w poprzednich latach – dodaje Larkas.
Szybkość zabija
Szkoleniowca sopockiej drużyny zapytaliśmy się również o pierwsze wrażenia z rywalizacji w polskiej lidze, choćby pod kątem pojedynków trenerskich.
– Na tak wczesnym wciąż etapie sezonu pod kątem taktycznym ciężko jest jeszcze coś definitywnie powiedzieć. Za nami dopiero cztery kolejki, trenerzy cały czas są na etapie poznawania drużyn i szukania najlepszych rozwiązań. Jednak na pewno w meczu z Górnikiem było widać inny styl gry naszych rywali. Bronili naszych strzelców pod zasłoną, by spowolnić tempo meczu. W typowy dla PLK sposób byli też bardzo fizyczni, dużo chcieli grać na kontakcie – zauważa fiński szkoleniowiec.
– Bardzo rzuca się w oczy, jak często mecze na polskich parkietach przypominają zapasy. Poziom atletyzmu oczywiście nie dorównuje Francji, w której ostatnio pracowałem i która pod tym względem najbardziej idzie w kierunku NBA. Ale poziom fizyczności i kontaktu między zawodnikami jest już moim zdaniem w PLK wyższy. W spotkaniu z Górnikiem odpowiadaliśmy na to po swojemu – szybkością. Zresztą slogan z tym związany – „szybkość zabija!” – napisałem zawodnikom na przedmeczowej tablicy. Jeżeli rywale chcą nas złapać, proponując walkę w kontakcie, najpierw muszą nas dogonić – dodaje Larkas.
Prosto, ale skutecznie
Pomimo tak imponującej serii zwycięstw trener sopocian wierzy, że jego zespół może grać jeszcze lepiej, chociaż zdaje sobie jednocześnie sprawę, że także rywale nie będą próżnowali i skala wyzwań przed jego zespołem będzie rosła.
– Uważam, że cały czas mamy rezerwy – zarówno w ataku, jak i w obronie. W tym momencie nasz system jest stosunkowo prosty, mało robimy też korekt pod kątem rywali. To na pewno będzie ulegało zmianie w dalszej części sezonu, szczególnie gdy pojawi się więcej czasu na treningi. Na razie nowości zespół przyswaja niemalże w biegu, często w trakcie samych spotkań – zauważa fiński szkoleniowiec.
– Główne elementy w naszej grze mają jednak pozostać niezmienne. Chcemy dzielić się piłką, angażować w ofensywie wielu graczy, grać intensywnie w obronie i mocno walczyć na tablicach. Jestem bardzo zadowolony, że mam w drużynie tylu graczy, którzy lubią podawać i grać zespołowo. Mam nadzieję, że także w dalszej części sezonu będzie to cechą charakterystyczną naszego zespołu – zakończył trener niepokonanego w październiku Trefla.
Trefl jest obok broniącej tytułu mistrzowskiego Legii jedynym niepokonanym zespołem PLK w sezonie 2025/26. W niedzielę sopocka drużyna będzie zdecydowanym faworytem meczu z GTK Gliwice. Początek walki o godz. 15. Transmisję będziecie mogli obejrzeć tutaj: