„Oho, kolejny trener rodem z Włocławka będzie walczył z budową hierarchii w zespole” – pomyślałem trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, gdy Andy Cleaves trafił zza linii 6,75 metra, a zespół GTK Gliwice objął 15-punktowe (40:25) prowadzenie w meczu z MKS Dąbrowa Górnicza.
W dalszej części meczu gra Jakuba Musiała i Dominica Greena w ich debiucie w zespole prowadzonym przez Krzysztofa Szablowskiego wcale nie wyglądała lepiej, ale ten doświadczony szkoleniowiec doskonale sobie z tym problemem poradził. Jego drużyna pozostałą część meczu wygrała aż 63:32 i ostatecznie na luzie odniosła czwarte zwycięstwo w bieżącym sezonie.
Podłamanego porażką trenera Borisa Balibreę w ostatniej akcji dobił jeszcze Dominik Grudziński, który uznał, że dobrym pomysłem będzie odpuszczenie w narożniku Martina Peterki. Czeski podkoszowy podziękował mu za to swoją trzecią trójką w piątkowym meczu, a hiszpański trener kręcił głową jeszcze zanim piłka nawet trafiła do rąk strzelca.
Czy nowy MKS będzie lepszy?
Bez Marca Garcii, który odszedł do Górnika Wałbrzych, za to ze wspomnianym duetem Green & Musiał – tak w najbliższym czasie będzie wyglądał zespół z Dąbrowy Górniczej. Czy będzie to zmiana na lepsze? Po jednym meczu wiadomo niewiele, ale nie powstrzyma mnie to oczywiście przed próbą wróżenia z fusów.
MKS ma w tym momencie dziesiąty atak (109,6 oRTG) i ósmą obronę (109,8 dRTG) w PLK. Na pewno dwaj nowi gracze są w stanie pomóc po defensywnej stronie parkietu. Musiał to irytujący dla rywali koszykarski plaster, z kolei Green ma świetne warunki fizyczne do tego, by kryć zawodników z różnych pozycji, stać się ważną postacią w obronie typu „switch” i pomagać w walce na zbiórkach.
Ale czy atak będzie lepszy? Z sześciu graczy MKS na pozycję 1-3 tylko Aleksander Załucki jest zawodnikiem, który w miarę swobodnie czuje się długimi fragmentami bez piłki i jego gra może w większości opierać się na akcjach typu „catch & shoot”. Reszta koszykarzy piłki i rzutów albo potrzebuje, albo przynajmniej będzie jej wymagać z racji swojej pozycji w zespole.
Czy trener Szablowski będzie ich w stanie zmusić do współpracy i dzielenia się piłką? Czy może gra MKS będzie wyglądać bardziej w typie „twoja kolej, moja kolej„?
Skłonny do kompromisu wydaje się Luther Muhammad. Najlepszy strzelec MKS nie forsuje gry pod siebie tak bardzo, jak można było się obawiać przed sezonem, podaje do lepiej ustawionych partnerów i mocno pracuje w defensywie.
Jest to na pewno droga, która może zaprowadzić ekipę z Dąbrowy Górniczej do kolejnych zwycięstw.
Uwolnić Kubę Piślę!
Jesteś najczęściej rzucającym zespołem za trzy w Orlen Basket Lidze – w ten sposób kończysz aż 44 procent akcji rzutowych.
Masz też drugą najgorszą skuteczność w tym elemencie – zaledwie 26 procent.
Co zatem robisz, gdy masz do dyspozycji całkiem dobrego już i młodego strzelca, który w pierwszym meczu po powrocie po kontuzji trafia wszystkie trzy rzuty zza linii 6,75 metra i w ciągu 12 minut zdobywa 10 punktów?
W kolejnym meczu dajesz mu pięć minut gry i zero rzutów.
Mowa oczywiście o Kubie Piśli, czyli młodym, polskim zawodniku na dłuższym kontrakcie, który w przeciwieństwie do znacznej części rodzimych graczy w tym wieku ma naprawdę sporo talentu. Szczególnie w elemencie, który w 2025 roku jest w koszykówce tak bardzo istotny.
Chciałbym dowiedzieć się co w międzyczasie przeskrobał Piśla, że został przyspawany do ławki, w czasie gdy grę w basket kaleczyli w piątek choćby Rashun Davis (7/18 z gry w 32 minuty) czy Jarred Godfrey (2/8 z gry w 18 minut).
Dodawanie poprzez odejmowanie
„Addition by subtraction” to stara koszykarska prawda, która w wielu przypadkach jest w stanie pozytywnie wpłynąć na zespół.
W przypadku zespołu GTK zdecydowanie można się zastanowić, czy pożegnanie któregoś z wymienionej dwójki Amerykanów by drużynie nie pomogło.
Znacznie bardziej oczy krwawią oglądając grę Davisa. 7 na 18 z gry podstawowego „rozgrywającego” wygląda jeszcze gorzej, gdy uświadomimy sobie, że 2-3 rzuty były oddane po tym, gdy sam zawodnik kozłował przez całą akcję, a żaden z jego kolegów w jej trakcie piłki nawet nie powąchał.
Davis jest agresywny w defensywie, potrafi mijać pierwszą linię obrony rywali i gra z taką samą pasją w pierwszej, jak i ostatniej minucie meczu. W sytuacji, w której każda zmiana zawodnika w składzie swoje kosztuje, to są na pewno cechy, które wciąż można próbować z pożytkiem wykorzystać dla zespołu. Poza nim, Michaelem Oguinem i Kacprem Gordonem w składzie GTK nie ma też potencjalnych ballhandlerów.
Przynajmniej z perspektywy „uwolnienia Piśli” sensowniejsze wydaje się zatem pożegnanie z Jarredem Godfreyem – od pierwszego meczu z Anwilem widać, że mocno dubluje się on z Andym Cleavesem, a po dziewięciu spotkaniach widać również, że jest od niego wyraźnie gorszy.
Przynajmniej w tym elemencie, który miał być jego silną stroną. Godfrey oddaje średnio prawie osiem rzutów za trzy punkty w meczu i trafia je na zaledwie 22.5 procentowej skuteczności. Ouch.
Arka płynie według planu i unika pułapek
W sobotę ok. godziny 17 zwycięzca hitowego pojedynku Legii Warszawa z Treflem Sopot zrzuci z fotela lidera Orlen Basket Ligi zespół Arki Gdynia. Podopieczni Mantasa Cesnauskisa w czwartek wygrali już po raz siódmy w tym sezonie, a 18-punktowym zwycięstwem w Krośnie w dobrym stylu uniknęli meczu-pułapki.
Gospodarze grali przecież pod wodzą nowego szkoleniowca – Marosa Kovacika, a gdyński zespół ostatnie kilkanaście dni przygotowywał się bez Kamila Łączyńskiego, Jakuba Garbacza i Jarosława Zyskowskiego. Z tego też powodu szkoleniowiec trójmiejskiej drużyny dziękował podczas konferencji prasowej Kamilowi Sadowskiemu i jego graczom z Akademii, którzy pomogli w ostatnim czasie przeprowadzać treningi w pełnym składzie.
Trenerowi Cesnauskisowi w ostatnim czasie coraz więcej pomaga również Luke Barrett. Amerykański pierwszoroczniak od wygranych derbów Trójmiasta z Treflem Sopot wskoczył na wyższy poziom zaufania szkoleniowca i coraz częściej jego minuty kręcą się wokół dwudziestu na mecz.
Tak też było w Krośnie. Barrett zakończył spotkanie z dorobkiem 11 punktów i 6 zbiórek. Amerykanin coraz bardziej komfortowo czuje się jako drugi ballhandler, co pozwala mu występować jednocześnie z Garbaczem.
Ktoś zyskuje, czyli ktoś musi tracić – prawda? Tym kimś jest Mike Okauru, który szczególnie w ostatnich meczach okazuje się wyjątkowo nieefektywnym graczem.
Po dziewięciu meczach wskaźnik „plus/minus” można już traktować z pewną powagą, zatem „minus 32” podstawowego zawodnika zespołu, który całościowo jest „plus 41” daje niemało do myślenia, prawda?
Arka Gdynia jest drugim zespołem w lidze pod względem liczby oddawanych rzutów z półdystansu i najgorszym pod względem ich skuteczności (24 procent). Tu na pewno są zatem jeszcze ofensywne rezerwy, w tym momencie ósmego ataku w lidze (113,8 oRTG).
Wystarczy obejrzeć kilka minut jakiegokolwiek meczu tej drużyny, by wskazać głównego winnego tej sytuacji. Okauru w bieżącym sezonie trafił zaledwie 6 z 23 rzutów z półdystansu. Ale może przy bilansie 7-2 może jego plusy wciąż przesłaniają minusy?
W meczu w Krośnie, nie po raz pierwszy, zaimponował mi za to Ramey, choćby swoim zachowaniem w poniższej akcji, gdy przy 22-punktowym prowadzeniu swojego zespołu wciąż bardzo mocno pracował w obronie przeciwko Jacksonowi.