Strona główna » Liga Mistrzów: Jak dobry jest Jerrick Harding? Przyszły reprezentant Polski na drodze Legii!

Liga Mistrzów: Jak dobry jest Jerrick Harding? Przyszły reprezentant Polski na drodze Legii!

0 komentarzy
Wtorkowym meczem w Wilnie z miejscowym BC Rytas Legia rozpocznie we wtorek walkę o przebrnięcie pierwszej fazy grupowej Ligi Mistrzów FIBA. Sztuka wyjścia z grupy nie udała się żadnemu z siedmiu poprzednich mistrzów naszego kraju. Czy zespół z Warszawy może przerwać fatalną passę? Jak w starciu z nim wypadnie czekający na debiut w naszej kadrze król strzelców hiszpańskiej ekstraklasy Jerrick Harding?

Podobnie jak w poprzednich sezonach, zwycięzca czterozespołowej grupy – obok Legii i litewskiego Rytas, także grecki Promitheas i niemiecki Heidelberg – zagwarantuje sobie udział w drugiej fazie grupowej, natomiast zespoły sklasyfikowane na 2. i 3. miejscu zagrają w barażach o udział w fazie Top 16.

Awans do tego grona byłby dużym sukcesem mistrza Polski. Wszyscy trzej rywale Legii w grupie A rozgrywek są przedstawicielami lig uznawanych za lepsze niż polska Orlen Basket Liga i dysponują wyższymi budżetami.

Pierwszy rywal Legii, czyli wicemistrz Litwy wydaje się najbardziej klasowym spośród nich. Latem jeden z właścicieli klubu Darius Gudelis zdradził, że budżet klubu w sezonie 2025/26 przekroczy 5 milionów euro. Dyrektor sportowy Rytas Arturas Jomantas określił grę w finale ligi litewskiej i powtórzenie europejskiego wyniki sprzed roku (czyli awansu do czołowej szesnastki BCL) jako tegoroczne cele drużyny.

Tak naprawdę – moglibyśmy się spodziewać nawet bardziej ambitnych założeń, skoro koszykarze Rytas od ośmiu sezonów nie odpadli wcześniej niż w finale litewskiej LKL, a w ostatnich czterech sezonach dołożyli aż dwa do wcześniejszych pięciu mistrzostw Litwy (2021/22 i 2023/24).

Do Ligi Mistrzów FIBA Rytas przenieśli się z rozgrywek EuroCup od sezonu 2020/21 i choć trzykrotnie grali w fazie Top 16, nie udało im się jednak w tym okresie awansować ani razu do ćwierćfinału. Największe sukcesy klubu, znanego wcześniej jeszcze jako Lietuvos Rytas, to wygranie Pucharu ULEB (poprzednika obecnego EuroCup) w 2005 i 2009. 

Historia pojedynków polskich drużyn z ekipą Wilna jest długa. W europejskich pucharach i rozgrywkach regionalnych było to aż 26 spotkań. W ostatniej dekadzie z tym klubem mierzył się jedynie wrocławski Śląsk – w poprzednim sezonie, ulegając Litwinom różnicą 10 i 23 punktów w ramach rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Łączny bilans również nie napawa optymizmem: Rytas wygrali 19 z 26 meczów z polskimi drużynami.

Wtorkowy mecz będzie podwójnie ważny dla Jayvona Gravesa – gracza mającego być w tym sezonie liderem Legii, który poprzedni sezon spędził właśnie w wileńskim klubie. W drużynie trenera Zibenasa Graves nie był pierwszoplanową postacią. W meczach LKL zdobywał tylko nieco powyżej 7 pkt. na mecz i grał średnio mniej niż 17 minut.

Drużyny Legii i Rytas udanie rozpoczęły sezony ligowe. Legia być może zanotowała mini-falstart w turnieju o Superpuchar, ale już w pierwszym starciu ligowym rozniosła wicemistrza Polski z Lublina, wygrywając aż 90:68. Rytas odnieśli komplet trzech zwycięstw, choć trzeba uczciwie przyznać, że żaden z trzech dotychczasowych rywali wicemistrza Litwy (Nevezis, Gargzdu, Juventus) nie rzucił zespołowi z Wilna wielkiego wyzwania.

Podobnie jak w poprzednich latach, tak i w tym sezonie znaczącą część siły rażenia Rytas zapewniają gracze lokalni. W dotychczasowych trzech ligowych meczach zagrało tylko dwóch Amerykanów, a trzeci z nich był kontuzjowany.

Jak donoszą klubowe media, Jordan Walker (G, 180/26) – młody combo, który w zeszłym sezonie debiutował w Europie w barwach Promitheas Patras, w meczu przeciwko mistrzom Polski może w końcu zaliczyć debiut w sezonie. Pod jego nieobecność duża część odpowiedzialności za grę obwodową wicemistrzów Litwy spoczywała na Jerricku Hardingu (G, 185/27). Od niedawna posiadacz polskiego paszportu i potencjalnie przyszły reprezentant Polski musiał wejść w zeszłoroczne buty RJ Cole’a (obecnie w Venezii) i wspomnianego Gravesa i na razie wywiązywał się z tej roli.

Zestaw graczy obwodowych w klubie z Wilna dopełniają przede wszystkim świetnie znany w Polsce Martynas Paliukenas (G, 191/32) i Ignas Sargiunas (G/F, 196/26). Paliukenas spędził w polskiej lidze sześć sezonów – 2015/16 i 2016/17 w Starogardzie Gdańskim, 2017/18 i 2018/19 w Szczecinie, 2019/20 ponownie w Polpharmie i częściowo w Treflu oraz w 2020/21 kontynuując grę w Sopocie. Obwodowy dwukrotnie ogłaszany był najlepszym defensorem PLK – w 2018 i 2019 roku.

Jego kariera niespodziewanie nabrała rozpędu w dość późnym jak na koszykarza wieku. Dwa lata temu zadebiutował w litewskiej kadrze narodowej, a w poprzednim sezonie po transferze do Rytas zagrał pierwszy raz w pucharach na poziomie Ligi Mistrzów.

Ważnym graczem na początku sezonu jest też Sargiunas – debiutant w kadrze na ostatnim Eurobasketcie (śr. 16 min. i 4.4 pkt.), a w zeszłym sezonie rezerwowy na kilkanaście minut w meczach klubu z Wilna w lidze litewskiej i BCL. Pod nieobecność Walkera, tercet HardingPaliukenasSargiunas uzupełniali jedynie młodzi: Nikas Stuknys (PG, 201/20) i Gantas Kriżanauskas (G, 194/19).

Najważniejszą postacią w formacji skrzydłowych w zespole z Wilna jest Gytis Radzevicius (SF, 197/30) – gracz lokalny, wychowanek wileńskich klubów, zawodnik Rytas od pięciu sezonów, drugi najlepszy strzelec poprzedniego sezonu w klubie oraz reprezentant Litwy (uczestnik ostatniego EuroBasketu, śr. 5 pkt., 3 zb.). Na skrzydłach powinniśmy zobaczyć też Simonasa Lukosiusa (G/F, 202/23) wracającego do Europy po czterech latach w NCAA (wcześniej grał w Niemczech) i jedynego poza Amerykanami obcokrajowca w Wilnie – Niemca Kaya Bruhnke (F, 204/24), który dwa lata temu po kilku sezonach gry w Bayreuth dosyć niespodziewanie wylądował na Litwie, w klubie z Możejek.

Najważniejszymi match-upami w starciu Legii w Wilnie mogą być jednak te podkoszowe. Tu Rytas ma kim straszyć: Jacob Wiley (F/C, 203/31), Gytis Masiulis (F/C, 206/27) i Arturas Gudaitis (C, 211/32) na pewno rzucą wyzwanie Matthiasowi Tassowi i Shane’owi Hunterowi.

Amerykanin Wiley, jednocześnie reprezentant Macedonii Płn., to były gracz Euroligi (Gran Canaria i Panathinaikos) i NBA (5 meczów dla Nets w sezonie 2017/18, rekordy 4 pkt. i 8 zb.) i całkiem uznane nazwisko w Europie. Ostatnie dwa sezony na naszym kontynencie spędził w Granadzie, gdzie nie był gwiazdą, ale w najlepszej lidze na naszym kontynencie prezentował się solidnie.

Wspomniani podkoszowi Litwini to duet z poprzedniego sezonu w Rytas, reprezentanci kraju (Gudaitis był na Eurobaskecie 2017) i byli gracze euroligowi – Masiulis w barwach Żalgirisu, Gudaitis – Żalgirisu, Mediolanu, Zenita i Panathinaikosu. Gytis to oczywiście syn obecnego szkoleniowca Żalgirisu Tomasa Masiulisa, który spędził w drużynach Prokomu Sopot sześć lat (2002-2008).

Trenerem aktualnego wicemistrza Litwy jest 41-letni Giedrius Zibenas, który po kilku latach stażowania jako asystent swoją karierę na pozycji head coacha rozpoczynał kilka lat temu w egzotycznej… Indonezji, a od czterech lat jest pierwszym trenerem Rytas, gdzie zdobył już dwa wspomniane wcześniej mistrzostwa.

Warto wspomnieć też fakt, że Zibenas dekadę temu był asystentem w naszej lidze – w sezonie 2015/16 pomagał Donaldasowi Kairysowi w Czarnych Słupsku. Tego samego szkoleniowca zastępował też w połowie sezonu 2020/21 w Rytas.

W trzech pierwszych meczach sezonu podstawową rotację rywala Legii tworzyło dziewięciu lub ośmiu (w jednym meczu nie zagrał Masiulis) graczy, a pięciu z nich notowało średnio dwucyfrowe zdobycze punktowe: Harding (śr. 18 pkt. i 3 as.), Wiley (14 pkt., 6 zb.), Gudaitis (12 pkt., 9 zb.), Sargiunas (12 pkt., 4 zb.) i Radzeviucius (10 pkt., 6 zb.).

Oprócz pojedynków z podkoszowymi, gracze Legii będą musieli mieć się na baczności broniąc super-strzelców z Wilna. Harding w poprzednim sezonie hiszpańskiej ACB osiągnął zawrotną średnią 20 punktów na mecz, natomiast Radzevicius w poprzednim sezonie ligi litewskiej trafiał niebywałe 54 proc. zza łuku (średnio aż 4 trójki w meczu). Amerykanin z polskim paszportem i reprezentant Litwy to zresztą najlepiej opłacani gracze najbliższego rywala Legii – obaj w sezonie 2025/26 zainkasować mogą nawet do ok. 300 tys. euro, czyli kwoty, jakich w naszej lidze się nie płaci.

Pojedynek Rytas i Legii nie będzie pierwszym polsko-litewskim starciem tego sezonu. Świetny przykład warszawskiemu zespołowi dali przed tygodniem koszykarze Śląska, pokonując Neptunasa Kłajpeda w meczu EuroCup. Trzeba jednak mieć świadomość, że poziom trudności dla stołecznej ekipy wzrasta. Klub z Wilna dysponuje dwukrotnie wyższym budżetem niż rywal Śląska, a do tego wie jak wygrywać w Europie, tym bardziej, że oprócz sztabu trenerskiego w Wilnie pozostało pięciu zawodników z poprzedniego sezonu.

Optymistyczna wiadomość? Legia ewentualnego awansu z grupy w Wilnie przegrać nie może, a najważniejsze przynajmniej w teorii wyzwanie europejskiej kampanii będzie ją czekać w meczach z ekipami z Grecji i Niemiec.

Wtorkowe starcie w Twinsbet Arena rozpocznie się o godz. 19. Transmisję będziemy mogli oglądać na TVP Sport.