sobota, 11 października 2025
Strona główna » KoszWózki. Hitchcock byłby dumny – Scyzory Kielce wróciły na mistrzowski tron! 

KoszWózki. Hitchcock byłby dumny – Scyzory Kielce wróciły na mistrzowski tron! 

0 komentarzy
Orto-Medico Scyzory Kielce – Mustang Konin, taki finał był oczywisty jeszcze przed startem sezonu, żadna inna siła nie jest w stanie wywrócić stolika spod znaku PLKnW. W samej serii finałowej mieliśmy najpierw wielkie zaskoczenie, a później spektakularną pogoń. Nie wszystkie tego typu historie kończą się happy-endem.

Jeśli nie interesuje cię część sportowa, omiń dwa kolejne akapity i wróć do czytania od rozdziału „Dworzec w Koninie„.

Wiem, że brzmi zachęcająco!

Słychać wycie, czyli znakomicie!

Idę na mecz w Koninie przez sąsiadujący z halą park. Nagle przestraszone gęsi zrywają się do lotu – to zaczyna wyć syrena strażacka, znak rozpoznawczy Mustanga. Na niewielkim obiekcie gorąco, nie ma jednak się co dziwić. Trybuny wypełnia niemal 250 fanów, w tym goście z Kielc, a stawką spotkania jest mistrzostwo Polski 2024/2025.  

Serię finałową PLKnW rozgrywa się systemem mecz i rewanż, liczy się więc każdy mały punkt, każdy kosz.

U siebie Orto-Medico Scyzory Kielce sprawiły niemała niespodziankę, pokonując odwiecznych rywali aż 76:56. Dziwiła przede wszystkim skala zwycięstwa koszykarzy z miasta noży, którzy przecież z Mustangami przegrali w tym sezonie zarówno starcie o Puchar, jak i SuperPuchar kraju. Tymczasem w kluczowym starciu duet Filip Moćko – Szymon Gładysz rzucił zaledwie dwa oczka mniej niż cały utytułowany skład gości, a X-faktorem okazał się Karol Szulc (18 pkt), sprowadzony w tym sezonie po latach skutecznej gry w Hiszpanii. 

– Myślę, że nikt się nie spodziewał takiego wyniku i zaskoczyliśmy wszystkich aż taką zaliczką. Solidnie przepracowaliśmy ostatnie miesiące sezonu, zwiększyliśmy liczbę treningów, skupiliśmy się na załataniu luk w naszej grze i mamy efekt – mówił nam po pierwszym meczu Filip Moćko, trener Scyzorów. 

– Kompletnie poza meczem. Mięśnie, głowy – w ogóle nas w Kielcach nie było – dodawał Dominik Mosler, trener Konina. 

Nigdy nie lekceważ serca Mistrza. Szczególnie w baskecie na wózkach. 

Jazda z powrotem

Reprezentant Polski, Kamil Kornacki, wjechał w mecz rewanżowy jak po swoje, biorąc udział w zdobyciu każdego z pierwszych dziesięciu punktów Mustanga. Po pierwszej kwarcie gospodarze byli już tylko -12, a gdy równo z gwizdkiem ogłaszającym przerwę trafił Skucas, do odrobienia zostało osiem oczek.

W przerwie meczu czuć było, że zarówno miejscowi fani, jak i koszykarze uwierzyli w zwycięstwo. Trzecia kwarta wygrana 22:17 sprawiła, że zaledwie jedno posiadanie dzieliło zmagające się o mistrzostwo kluby. Kielce w ostatniej odsłonie zagrały jednak na zupełnie innej koncentracji, realizując doskonale założenia taktyczne, a wiele pomógł wprowadzony na parkiet Mariusz Minda.

Zwiększająca się zdobycz Scyzorów stopniowo gasiła entuzjazm kibiców, a zwycięstwo gospodarzy 71:66 nikogo nie cieszyło. Oczywiście poza zawodnikami z Kielc, którzy utonęli w uściskach przyjaciół i fanów, wśród rozbryzgującego się wszędzie szampana. Kapitan Szymon Gładysz wpierw odebrał puchar od PZKosz, po czym odciął siatkę, kończąc symbolicznie sezon 2024/2025.

Na dworcu w Koninie 

Czekać na Flixbusa przypadło mi w okolicznej Da Grasso, w której czwórka Włochów zajadała pizzę. Dla mnie widok tak absurdalny, jak dla większości fanów basketu bieganego śledzenie informacji o niszowych wózkach.

Przybysze z Italii wyszli jednak z sieciówki zadowoleni, jak i ja wychodzę po trzecim już sezonie spędzonym pod znakiem #JazdyNaKosza.

Zachęcam do wsiadania do wagonu, zanim odjedzie. 

U nas bez zmian

Na początek twojej przygody z wózkami sprzedam ci stuprocentowy zakład na kolejny rok – w finale znów spotkają się Mustangi ze Scyzorami. To jak Barcelona i Real czy PO i PiS. Najwięksi rywale, ale czym byliby bez siebie nawzajem?

Fakt jest taki, że talent zgromadzony w Kielcach i Koninie wykracza skalą poza resztę ligi, a w świecie koszykówki na wózkach nie zatrudnisz dyrektora sportowego, który znienacka ściągnie z Francji czy Chorwacji twojego przyszłego MVP. Jedynym znaczącym zagranicznym nazwiskiem w PLKnW był Litwin Vytautas Skuczas, sprowadzony w miejsce Dominika Moslera, który trenując Mustanga, grał jednocześnie dla Dynama Sassari.

Skauting? Jak mówił mi w 2022 roku Filip Moćko: 

– Sam chodzę jako pseudo-skaut po ulicach Kielc i próbuję wyłapać przyszłego zawodnika z dysfunkcją ruchu. Może to czasem zabawnie wyglądać jak obsesyjnie wypatruję kandydatów do gry, głównie wśród amputantów – mówił.

Jedyne zmiany jakie widzę, to potencjalny wyjazd za granicę naszych talentów z reprezentacji U23 – Adriana Jankowskiego (Mustang) i Filipa Jabłońskiego (Scyzory). Umiejętności już mają, a po pieniądze trzeba jechać do Hiszpanii, Niemiec, Turcji czy Francji, gdyż polska liga pozostaje ligą amatorską. 

Czy wiesz, że…?

Takim rozdziałem kończą się wątpliwej jakości encyklopedie, które dzieci dostają na koniec roku i wystawiają prędko na OLX. Ale, spróbujmy i tak:

1. Mosler, ubiegłoroczny MVP ligi, zdecydował się jeszcze rok pograć poza Polską i przeniósł swoje talenty do Dinama Sassari, wielokrotnie zostając najlepszym graczem swojej ekipy we włoskiej Serie A. Jednocześnie pełnił obowiązki pierwszego trenera Mustanga. Zdarzyło mu się w 24 godziny zrobić double-double na boisku w Sardynii i zdobyć Super Puchar w Sosnowcu. 

2. Filip i Szymon Moćko, niczym bracia Tachibana, grają razem w wyjściowej piątce swojej drużyny, tyle, że nie w japońskiej bajce o Tsubasie, tylko w barwach Mistrza Polski. 

3. Liczba fauli technicznych i niesportowych w trakcie meczu koszykówki na wózkach jest z pewnością porównywalna do basketu bieganego. Tu nie ma miękkiej gry i klepania się po plecach. Sędziowie mają wiele trudnej pracy do wykonania, muszą przede wszystkim czuć specyfikę tej rywalizacji. Brawa dla nich!

4. Szczęk metalu podczas uderzeń jest w wózkach tym, czym zapach palonego metanolu w speedwayu. Czymś niepowtarzalnie ujmującym.  

4. Górnik był sensacją w PLK, w koszwózkach wybrnął obronną ręka z początkowych problemów, w czym szczególnie pomogło dołączenie do zespołu Witolda Malisiaka, który z Bartoszem Przewłockim stworzył punktujące duo Dolnego Śląska. 

5. IKS 2017 Poznań po dwóch latach oczekiwań wygrał pierwszy mecz na najwyższym poziomie rozgrywek w kraju, a w dodatku nie zatrzymał się tylko na jednej wiktorii. To się nazywa upór.

6. Fundacja For Heroes Kraków ma już tylu wiernych kibiców ubieranych się w barwy klubowe, że niebawem nie zmieszczą się na tradycyjnym wspólnym pomeczowym zdjęciu. Ubrania niedostępne przez Internet, czas iść na halę Cracovii, szczególnie, że Herosi pierwszy raz awansowali w tym roku do fazy play-off.

7. IKS GTM Konstancin nie liczy godzin i lat i bez większych problemów sięga znów po brązowe medale. W ich relacjach meczowych zawsze piszę – najskuteczniejsze było trio Tyburowski, Pawełko, Garbacz. Zmieniam tylko kolejność nazwisk, w zależności od ilości zdobytych punktów.

8. Polacy za granicą to temat na osobny tekst. Nasz King James, Mateusz Filipski – Mistrz Turcji z Galatasaray. Mateusz Stan, Jeremy Sochan basketu na wózkach – mistrz Wielkiej Brytanii z Instagramem wypełnionym treningami o nieludzkich godzinach. Piotr Łuszyński – wicemistrz Włoch, od złota dzielił go jeden rzut oddany po dwóch dogrywkach. Legenda Serie A. Marek Wesołowski – wicemistrz Niemiec, Andrzej Macek – miejsca 3-4 we Francji, wicemistrz EuroCup2. Marcin Balcerowski i Krzysiek Kozaryna – odpowiednio miejsca 4 i 5 w najmocniejszej lidze hiszpańskiej. Adrian Łabędzki wprost z Górnika na miejsce 5-6 we Francji ze średnią ponad 13 punktów na mecz. 

9. Dla mniej zorientowanych w świecie koszwózków – Marcin Balcerowski i Olek Balcerowski to nie jest przypadkowa zbieżność nazwisk.

Mam marzenie

Na przyszłoroczny SuperPuchar Polski w Sosnowcu przyjdzie więcej niż dwóch dziennikarzy i ponad setka kibiców. Wiem, że tak będzie. Bo zwyczajnie warto!