Strona główna » Koniec drugiej epoki Łączyńskiego we Włocławku – w kolejnym sezonie legenda Anwilu zagra w Arce
PLK

Koniec drugiej epoki Łączyńskiego we Włocławku – w kolejnym sezonie legenda Anwilu zagra w Arce

0 komentarzy
Świetny sezon, ósmy we Włocławku i jeden z indywidualnie najlepszych w karierze został zakończony jednym wielki „a co by było gdyby”. Kolejnego eksperymentu pt. „Kamil Łączyński prowadzi Anwil do mistrzostwa” raczej już nie zobaczymy – w kolejnych rozgrywkach doświadczony rozgrywający będzie zawodnikiem budowanej przez Mantasa Cesnauskisa Arki Gdynia.

Pierwsze cztery lata Kamila Łączyńskiego (2015-19) we Włocławku były bardziej udane. To wówczas Anwil zdobył dwa z trzech tytułów mistrzowskich (2018, 2019), sięgając także po Superpuchar (2017). Jeden z najlepszych polskich rozgrywających XXI wieku sięgnął wówczas także po nagrodę MVP finału playoff (2018).

Co kibice Anwilu zapamiętają z drugiej czterolatki „Łączki” (2022-25). Przede wszystkim zdobycie FIBA Europe Cup wiosną 2023. Jasne, tamta drużyna prowadzona przez Przemysława Frasunkiewicza będzie zawsze kojarzona głównie z Victorem Sandersem, a MVP finałowego dwumeczu z Cholet został Phillip Greene, ale to właśnie Łączyński w swoim stylu odcisnął piętno na dramatycznym, rewanżowym meczu we Francji – zdobył tylko 4 punkty i 5 asyst, oddając ledwie 3 rzuty z gry, ale w trakcie niemal 30 minut gry miał najlepszy plus/minus we włocławskim zespole.

Dorobek ligowy Anwilu z tych czterech lat? Wielkie rozczarowanie. Jedyny brązowy medal zdobyty na początku w 2022 roku to za mało – ten okres w historii klubu zawsze będzie pamiętany jako klęska. Kolejne bolesne porażki w ćwierćfinałach mogły zostać zmazane w kończącym się sezonie, ale odpowiedzi na pytanie „co osiągnąłby w playoff 2025 Anwil ze zdrowym Łączyńskim?” nigdy nie poznamy.

Szefowie klubu z Włocławka nie byli w trakcie trwania sezonu skłonni przedłużyć umowy z Łączyńskim, a fatalna końcówka rozgrywek, w której zawodnika z gry wykluczyła kontuzja ostatecznie przesądziła o tym, że 36-latek – nie mogąc liczyć na intratną propozycję ze swojego dotychczasowego klubu – zaczął poszukiwania nowego pracodawcy.

Znalazł go bardzo szybko. Z naszych informacji wynika, że ustalił już warunki nowej umowy z Arką i – o ile nie stanie się nic szokująco niespodziewanego – to właśnie w zespole z Trójmiasta będzie kontynuował karierę (informację o rozmowach z Łączyńskiego z klubem z Gdyni jako pierwszy podał serwis zkrainynba).

Od nowego sezonu trenerem Arki będzie Mantas Cesnauskis, a w drużynie tej będzie występował także inny polski koszykarz, który w przeszłości zdobywał tytuł MVP finału playoff – Jakub Garbacz. Czy po fatalnych poprzednich rozgrywkach, w których zespół zbudowany za duże jak na warunki PLK pieniądze prowadziło aż trzech trenerów, ale ten do ostatniej kolejki musiał drżeć o ligowy byt, Arka wróci do ligowej czołówki?

W dwóch jedynych sezonach Kamila Łączyńskiego w ciągu minionej dekady poza Włocławkiem jego drużyny zajęły miejsca siódme (Śląsk w przerwanych przez pandemię rozgrywkach 2019/20) i szóste (Start Lublin w sezonie 2020/21).

W minionym sezonie w 33 meczach ligowych w barwach Anwilu Łączyński zdobywał dla niego średnio 7.7 punktu i 6.1 asysty.