O środowym sparingu reprezentacji Polski nie możemy powiedzieć wiele poza suchym wynikiem, gdyż na życzenie gospodarzy odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Do końcowego wyniku możemy co najwyżej dodać wynik kolejnych kwart – 19:13, 18:18, 20:16, 22:20 – oraz podany przez sztab polskiej drużyny dorobek punktowy naszych zawodników: Michalak 12, Gielo 10, Sokołowski 8, Balcerowski 8, Olejniczak 8, Ponitka 7, Pluta 6, Żołnierewicz 5, Łączyński 3, Dziewa 0, Sochan 0, Sternicki 0.
Wszystkich, których martwi zero naszego jedynaka z NBA lekko uspokajamy – podobno Sochan dość szybko wpadł w kłopoty z nadmiarem fauli i ostatecznie grał w tym meczu krótko.
– Kolejny trening za nami. Serbowie to drużyna, która zmierza ku wysokim celom, medalom. Możemy wyciągnąć z tego spotkania dużo dobrego. Skuteczność jeszcze nieco szwankuje, ale na tym etapie to nie jest najważniejsze. Pokazaliśmy dużo zespołowości, mądrej obrony. Wyprowadziliśmy wiele dobrych ataków, które zakończyły się otwartymi rzutami. Z tego możemy być zadowoleni. Krok po kroku realizujemy to, co sobie założyliśmy. Każdego dnia pracujemy, by 28 sierpnia być w pełnej gotowości – skomentował mecz, którego postronne osoby nie widziały trener naszej kadry Igor Milicić.
Wcześniej podczas minionego weekendu we Włoszech Polacy przegrali 69:75 sparing z Senegalem i pokonali rzutem na taśmę 92:90 grającą bez podstawowych graczy Islandię. Na co naprawdę stać nieco ponad dwa tygodnie przed rozpoczęciem mistrzostw Europy naszą kadrę przekonamy się w najbliższą niedzielę. Tego dnia o godz. 15 w Spodku rozegramy mecz towarzyski z szykującą się do pierwszego po 12-letniej przerwie występu na EuroBaskecie Szwecją.
Dzień wcześniej obie drużyny zmierzą w sparingu zamkniętym dla publiczności. Serbowie dzień przed meczem z Biało-Czerwonymi zagrali w podobnie utajnionym meczu z Bośnią i Hercegowiną. Wygrali aż 126:89.