Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
W niedziele, w Dąbrowie Górniczej swój gorący moment („on fire”) miał Lee Moore, który w czwartej kwarcie zdobył 21 punktów. Luke Petrasek najwyraźniej pozazdrościł, bo już w pierwszej części gry meczu z Kormendem zdobył 17 oczek trafiając przy tym 5 trójek. Amerykanin był kapitalnie kreowany przez kolegów, którzy jak tylko dostrzegli jego dyspozycje, pracowali na jego kolejne pozycje.
Anwil napędzany trafieniami Petraska zbudował sobie małą przewagę. Małą, bo Węgrzy także dość często trafiali i to z trudnych pozycji (27:21 po pierwszej kwarcie). Włocławianie z czasem jednak mocniej zaznaczyli swoją przewagę i dominację, jeśli chodzi o kulturę gry. Koszykarze z Włocławka chętnie dzielili się piłką, a większość rzutów była po podaniach, a nie po koźle. W taki sposób właśnie w sumie 4 (po dwie) trójki zaaplikowali rywalom Phil Greene i Michał Nowakowski.
Kormend starał się dotrzymać kroku Anwilowi jeśli chodzi o rzuty z dystansu – tutaj pochwalić trzeba Csaba Ferencza, który trafił dwa rzuty mając rękę obrońcy tuż przed sobą. W obronie jednak Węgrzy wyglądali słabo i pozwolili Anwilowi na aż 54 punkty w pierwszej połowie (13 asyst zespołu).
Przerwa nie spowodowała utraty impetu przez Anwil, wręcz przeciwnie – trzecią kwartę goście wygrali 27:8 i powoli stawało się jasne, że to włocławianie wygrają to spotkanie i tym samym awansują do kolejnej rundy. Każdy z graczy Anwilu miał swój mały moment – tym razem minuty dostał także Szymon Szewczyk, który zdobył 7 oczek.
Węgierskie obręcze podpasowały także Michałowi Nowakowskiemu, który z kolei uzbierał 19 punktów (w tym 3 trójki) i razem z Petraskiem został najlepszym strzelcem zespołu z Włocławka. Czwarta kwarta nic już nie zmieniła w obrazie gry – Anwil pewnie wygrał 94:67.
W tym samym czasie Karhu Basket ograło Sporting Lizbona, co oznacza, że włocławianie zajmują drugie miejsce w grupie.
Pełne statystyki z meczu Kormend – Anwil Wlocławek >>