Strona główna » Fakty czy plotki. Zyskowski do wzięcia!? Arka tylko czeka. Trop śladu filipińskiego
PLK

Fakty czy plotki. Zyskowski do wzięcia!? Arka tylko czeka. Trop śladu filipińskiego

0 komentarz
Właśnie zdobył mistrzostwo Polski, już czwarte w karierze i w ostatniej chwili wrócił do reprezentacji Polski. Ale czy wróci na kolejny sezon do Trefla? Z tego co słychać z okolic drużyny mistrzów Polski, ich trener Żan Tabak wcale nie jest wielkim fanem pozostawienia Jarosława Zyskowskiego na kolejny sezon. Chętnych na jego ewentualne przechwycenie nie brakuje.

Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.

Czy Żan Tabak to naprawdę niewdzięcznik?

Gdy wiosną 2022 roku Trefl Sopot postanowił zerwać z siebie niebezpiecznie rosnącą z roku na rok łatkę „całkiem przeciętny klubu PLK”, strategię odbudowy wielkości oparł na dwóch filarach:

– namówił do podpisania trzyletniego kontraktu Żana Tabaka

– namówił do podpisania trzyletniego kontraktu Jarosława Zyskowskiego

Zapominając o przykrej końcówce naznaczonego też plagą kontuzji poprzedniego sezonu, trzeba przyznać, że pomysł był w swojej prostocie genialny. Puchar Polski 2023, mistrzostwo kraju 2024 – te sukcesy mówią same za siebie!

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że trzeci rok współpracy Tabaka i Zyskowskiego w Sopocie – duetu, który wcześniej współpracował także w Zielonej Górze – został przesądzony już chwilę po zdobyciu przez Trefl mistrzostwa. W trakcie finału Zyskowski z gracza z końcówki ławki rezerwowych w przegranym meczu nr 1 przemienił się w koszykarza, który w wygranym meczu nr 7 spędził na parkiecie ponad 34 minuty, mniej jedynie od niezniszczalnego Paula Scruggsa.

Trzyletni kontrakt etatowego – wciąż! – reprezentanta Polski z Treflem z 2022 roku, gwarantujący mu ok. 1,5 mln złotych, zawierał zapis o opcji klubu po dwóch pierwszych sezonach. Jednym słowem – Trefl bez ponoszenia dodatkowych kosztów może obecnie zrezygnować z trzeciego sezonu usług koszykarza, który był jego kapitanem.

Czy zrezygnuje?

– To całkiem prawdopodobne. Oczywiście, ostateczna decyzja zależy od Żana Tabaka, ale z tego co słychać Chorwat jest sceptyczny, gdy pyta się go o to, czy Zyskowski jest wciąż wart tych kilkunastu tysięcy euro miesięcznie. Finał niewiele w tej kwestii zmienił – usłyszeliśmy kilka dni temu od jednej z osób całkiem nieźle zorientowanej w sytuacji.

– Tabak chadza własnymi ścieżkami, lecz nie sądzę, by zdobył się na taki ruch jak rezygnacja z trzeciego roku kontraktu Zyskowskiego. Nawet nie o to chodzi, że wciąż wierzy w możliwości „Zyzia” – bo tu faktycznie może być jakiś problem. Ale od tego kroku ostatecznie odstraszyć może go wizja ujrzenia Zyskowskiego w barwach innej drużyny podczas playoff 2025. Podobno strony są coraz bliżej porozumienia co do warunków – to z kolei informacje sprzed dwóch dni, z szeroko rozumianego „środowiska otaczającego klub mistrza Polski 2024” .

Decyzję o ewentualnej rezygnacji z trzeciego roku umowy Zyskowskiego Trefl może podjąć do północy ostatniego dnia czerwca 2024 roku. Czyli – dziś.

Bylibyśmy dość mocno zdziwieni, gdyby Trefl wysłał Zyskowskiego na nieszczególnie bogaty rynek „graczy do wzięcia”. Chętnych na jego usługi by w PLK nie zabrakło. Faworytem do ewentualnego pozyskania reprezentanta Polski mogłaby okazać się mająca ambicje powrotu do ligowej czołówki Arka Gdynia. Ale i klub z Kujaw, którego nazwa też rozpoczyna się od litery „A”, mógłby się skusić.

Przypomnijmy – Jarosław Zyskowski jr to już czterokrotny mistrz Polski. Połowę swoich złotych medali zdobył w barwach Anwilu.

Oczekując na wyjaśnienie tej sprawy, przypominamy, że Żan Tabak to jednak trener oryginalny. Mistrz NBA z 1995 roku w roli trenera w najlepszej lidze świata pracować by nie chciał.

Filipiński napęd PLK? Pomysł fajny, lecz nierealny

Sobotni, wygrany przez naszą reprezentację 82:80 mecz z Filipinami pokazał duży potencjał do wykorzystania, jeżeli chodzi o miłość kibiców naszych rywali do koszykówki. Skoro przebywa ich w naszym kraju kilkadziesiąt tysięcy, to dlaczego któryś z klubów Orlen Basket Ligi – szczególnie taki z brakiem kompletów widzów na meczach – nie miałby spróbować wykorzystać takiego potencjału marketingowego. Coś w stylu europejskich klubów piłkarskich, które „-naście” lat temu podpisywały kontrakty z japońskimi zawodnikami, gdy ci nie prezentowali jeszcze tak wysokiego poziomu, jak obecnie.

Pomysł może i zacny, ale będzie jednak niemożliwy trudny do realizacji. Powód? Oczywiście pieniądze.

Co prawda nie udało nam się usłyszeć żadnych konkretnych sum dotyczących pensji rodzimych zawodników – w rzeczywistości są one zwykle sporo wyższe niż te podawane w widełkach wynikających z tamtejszego Salary Cap – to agenci, którzy przeprowadzili transakcje na rynku filipińskim poinformowali nas, że obcokrajowcy występujący w Philippine Basketball Association (PBA) otrzymują od 20 do nawet 70 tysięcy dolarów. Za miesiąc (!) gry.

Można zatem założyć, że uwielbiani przez fanów gracze miejscowi też na zarobki u siebie w domu narzekać nie mogą. Przynajmniej ci z poziomu około-reprezentacyjnego.

Kilku z nich, jak choćby wyróżniający się w sobotę na parkiecie w Sosnowcu Dwight Ramos i Kai Sotto, występuje poza granicami swojego kraju – w Japonii. Tamtejsza liga jest wyjątkowo przyjaznym miejscem dla filipińskich koszykarzy, nie tylko z uwagi na geograficzne położenie. Chociaż generalnie Japonia jest krajem niechętnie patrzącym na imigrantów, to Filipińczyków przebywa tam już ponad 300 tysięcy. A koszykarska B League płaci swoim zawodnikom znakomicie – najlepsi mogą dostać nawet powyżej 100 tys. dolarów za miesiąc gry.

Zatrudnianie filipińskich zawodników z poziomu półki lub dwóch niżej, mija się z celem. Miejsc dla obcokrajowców jest przecież tylko pięć, trudno zatem wyobrazić sobie sytuację, by klub PLK pozwolił sobie na jednego „pasażera na gapę”. Jak zauważył Damian Puchalski na X, w ubiegłym sezonie przekonali się o tym Litwini z silnego przecież BC Wolves, gdy zatrudniony przez nich Juan Gomez de Llano wystąpił tylko w siedmiu spotkaniach i to średnio po zaledwie 5 minut. Co jednak wcale nie zatrzymało oczywiście machiny marketingowej skierowanej w stronę filipińskich fanów.

W kwestii tamtejszych graczy z poziomu około-reprezentacyjnego nie jesteśmy w stanie konkurować ani z PBA ani z Japonią, więc na pierwszego Filipińczyka na parkietach Orlen Basket Ligi przyjdzie nam zapewne chwilę poczekać.

Import z „drzewka„: Raymond Cowels już koszykarzem Legii

Plotka dnia: Raymond Cowels już porozumiał się z Legią w sprawie warunków rozwiązania kontraktu, który miał go obowiązywać aż do 2026 roku i jest blisko podpisania kontraktu w nowym klubie PLK – Starcie Lublin.

Czy to prawda: I tak, i nie!

Z tego co słyszymy Raymond Cowels – choć stołeczny klub jeszcze o tym oficjalnie nie poinformował, faktycznie porozumiał się z Legią w sprawie warunków rozwiązania kontraktu, który miał go obowiązywać aż do 2026 roku. Od wczoraj jest wolnym zawodnikiem. O tym, że opuści Legię informowaliśmy już ponad tydzień temu.

Bylibyśmy jednak zdziwieni, gdyby Cowels ostatecznie podpisał kontrakt właśnie ze Startem Lublin, choć trenerem tego klubu jest Wojciech Kamiński, który współpracował z tym graczem, prowadząc Legią Warszawa.

Oferta zatrudnienia amerykańskiego snajpera krąży po PLK. Od wczoraj już oficjalnie.

Jeśli chcesz zapoznać się ze wszystkimi aktualnymi składami drużyn PLK na sezon 2024/25 – wystarczy, że klikniesz TUTAJ.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet