Bogdan Bogdanović to koszykarz, który w europejskiej koszykówce zdobył przed przeprowadzką za ocean wszystko i przez lata uchodził za gracza potrafiącego przesądzać losy meczów decydujących o najważniejszych trofeach. Nieprzypadkowo w 2017 roku był mistrzem Euroligi, a rok później występował w NBA w meczu wschodzących gwiazd.
Ale od tego czasu upłynęło już długim siedem lat i serbski snajper gwiazdą NBA ostatecznie nie został. W Miami zoabczyliśmy jednak tym razem takiego Bogdanovicia, jakiego wiedzieliśmy oczyma wyobraźni, gdy rozpoczynał on karierę w NBA.
To była piękna dominacja!
Serb trafił 11 z 16 rzutów z gry i był tego wieczora po prostu znakomity.
– Nadchodzi decydujący moment sezonu, więc czas szykować formę – mówił po meczu, w którym ustanowił swój rekord punktowy rozgrywek.
Nie byłoby jednak bardzo pewnego zwycięstwa gości z LA bez nie mniej znakomitej gry Ivicy Zubaca. Chorwat zjawiał się w NBA przed laty z dużo mniejszymi oczekiwaniami od Bogdanovicia, ale obecnie jest tak naprawdę cenniejszym graczem od niego. Wielu uważa go za jednego z najlepszych podkoszowych defensorów w NBA.
Nie bez podstaw! Zu także w Miami imponował. Zdobył 26 punktów i miał 14 zbiórek. Zubac ma na koncie 10 kolejnych double-double. Jest szóstym graczem, który osiągnął ten wynik w tym sezonie, dołączając do Domantasa Sabonisa, Giannisa Antetokounmpo, Karla-Anthony’ego Townsa, Nikoli Jokicia i Victora Wembanyamy.
Są kibice Clippers, którzy oczekują, że to właśnie Chorwat otrzyma nagrodę dla najlepszego obrońcy NBA i nie ma się im szczególnie co dziwić – na pewno jest w gronie najpoważniejszych kandydatów.
James Harden zdobył 24 punkty, 11 asyst i 8 zbiórek dla Clippers, którzy wygrali po raz czwarty w pięciu meczach i zbliżyli się na 1,5 meczu do Golden State w walce o 6. miejsce na Zachodzie, które gwarantuje udział w play-off.
Tyler Herro zdobył 31 punktów, a Andrew Wiggins dodał 22 dla Heat, którzy tracą 2,5 meczu do Atlanty w wyścigu o 7. miejsce i najkorzystniejszą pozycję w play-in na Wschodzie.
Clippers ponownie musieli radzić sobie bez trenera Tyronna Lue, który opuścił trzy mecze z rzędu z powodu bólu pleców. Funkcję trenera pełnił ponownie asystent trenera Brian Shaw.
Uwagę podczas tego meczu zwracał na siebie także Pelle Larsson, syn byłego reprezentanta Szwecji w koszykówce. Grał odważnie, skutecznie i nie po raz pierwszy w tym sezonie dał znać, że jest koszykarzem, który może zostać w NBA na lata.