Strona główna » Anwil buduje zespół z węgierskich cegieł – ale jego nowy gracz trafia już całkiem często!
PLK

Anwil buduje zespół z węgierskich cegieł – ale jego nowy gracz trafia już całkiem często!

0 komentarzy
Rozpoczynając karierę w NCAA dzięki dużym możliwościom atletycznym uchodził za kandydata do gry w NBA, ale wiosną 26. urodziny świętował jako koszykarz średniaka ligi węgierskiej. Czy Isaiah Mucius w kolejnym sezonie okaże się odkryciem Anwilu i jednym z jego ważniejszym graczy w planowanej we Włocławku walce o mistrzostwo Polski?

Amerykanie w rankingach potrafią zawrzeć wszystko. Ten coroczny przygotowywany przez ESPN Top100 obejmujący listą najzdolniejszych koszykarzy, których mogą pozyskać drużyny NCAA to jednak nie żart. Nowy koszykarz Anwilu Isaiah Mucius pojawił się w nim w 2018 roku – na 74. miejscu.

W czołówce byli gracze, którzy później zarobili dzięki grze w NBA setki milionów dolarów (RJ Barrett – 1, Zion Williamson – 2, Naz Reid – 12, Darius Garland – 16,), a w czołowej setce zabrakło miejsca choćby dla obecnego mistrza NBA Lu Dorta.

Mucius w 2018 roku do znanej, choć nie odnoszącej w ostatnich latach sukcesów sportowych – zaledwie jedno zwycięstwo w March Madness w ciągu ostatnich 20 lat! – uczelni Wake Forest. Zanim na dobre popadła ona w sportowy marazm, dała NBA choćby Tima Duncana i Chrisa Paula, czy Jeffa Teague’a.

Mucius w barwach Demon Deacons spędził cztery lata, stając się dzięki energetycznemu stylowi gry i bycia jednym z ulubieńców kibiców. Znacząco poprawił w tym czasie umiejętności strzeleckie, które zawsze były traktowane przy jego osobie jako największy znak zapytania.

W ostatnim sezonie gry w lidze akademickiej trafiał już solidne 36 proc. rzutów za 3 (przy niemal sześciu próbach na mecz) i ponad 80. proc. rzutów wolnych (dwa lata wcześniej – zaledwie 50 proc.). Po tym jak w 2022 roku nie został wybrany w drafcie, trzy kolejne sezony spędził już na poziomie profesjonalnym – pierwszy w G League i Nowej Zelandii, a drugi w Szwecji i Izraelu.

Dopiero w poprzednim odnalazł stabilizację. W barwach średniaka ligi węgierskiej Sopron KC Szeged zdobywał średnio w każdym meczu 13.9 pkt, notując także 4.3 zbiórki. Jego drużyna zajęła siódme miejsce. Teraz Mucius zwrócił na siebie uwagę Anwilu i w niedzielę został oficjalnie ogłoszony trzeciem obcokrajowcem pozyskanym przez włocławian przed sezonem 2025/26.

– Isaiah to kolejny tweener w naszym składzie. Można powiedzieć, że jest jak człowiek-pająk – ma długie ręce i nogi, jest elastyczny oraz atletyczny. Co ważne, mimo swojego wzrostu świetnie radzi sobie z piłką w rękach. Jego dużym atutem jest umiejętność gry izolacyjnej z pozycji „cztery”. Oprócz tego jest bardzo groźny w sytuacjach typu off-screen czy pick&pop. To wielowymiarowy zawodnik – twierdzi trener włocławian Grzegorz Kożan.

Faktycznie, Musiusa ciążko przypisać jednoznacznie do jednej z pozycji – na czwórce mimo 203 cm wzrostu ze względu w PLK może mieć problemy z walce fizycznej. Brak kilogramów może być jednak w stanie tuszować swoim naturalnym atletyzmem, choć najważniejsza w jego przypadku może pozostać skuteczność rzutów z dystansu.

– W Anwilu tworzymy zawodnikom komfortowe warunki do pracy i rozwoju. Dzięki temu udaje nam się nakłonić do gry takich ciekawych oraz obiecujących koszykarzy jak Isaiah Mucius. To gracz, który zdecydowanie jest na fali wznoszącej. Z radością będziemy obserwować jego rozwój. Myślę, że kibicom przypadną do gustu szczególnie jego dynamiczne, widowiskowe akcje ofensywne – reklamuje najnowszy nabytek swojego klubu prezes Anwilu Łukasz Pszczółkowki.

Jeśli Mucius będzie na poziomie PLK trafiał rzuty za 3 ze skutecznością podobną jak w poprzednim sezonie na Węgrzech (już 41.2 proc przy prawie 5 próbach na mecz), może okazać się ciekawym nabytkiem. Swoim stylem gry z Erikiem Locketem, czyli starszym o cztery lata drugim letnim, nabytkiem Anwilu z ligi węgierskiej walczyć o miano ulubieńca włocławskich kibiców.

W poprzednim sezonie obaj rywalizowali w ćwierćfinale playoff. Górą był zespół Locketta.

Wracając do rankingu Top100 ESPN z 2018 roku, na ówczesnej liście w okolicach miejsca zajmowanego wówczas przez nowego gracza Anwilu zabrakło wprawdzie Dorta, ale możemy odnaleźć nazwiska kilku postaci dobrze nam znanych z boisk PLK:

– 59. miejsce zajmował Courtney Ramey, który ostatnio walczył w finale playoff naszej ligi w roli jednego z liderów Startu Lublin

– na 64. pozycji był Luther Muhammad, w poprzednim sezonie lider PGE Spójni, który w kolejnych rozgrywkach wróci do PLK jako gwiazda MKS Dąbrowa Górnicza

– jako 83. najlepszy gracz z „klasy 2018” klasyfikowany był Manny Bates, środkowy z początku poprzedniego sezonu, o którym w Słupsku nikt wolałby już nie pamiętać