Strona główna » Zawał na linii mety! Polacy nie zagrają w Paryżu, a Slaughter już więcej w kadrze?

Zawał na linii mety! Polacy nie zagrają w Paryżu, a Slaughter już więcej w kadrze?

12 komentarzy
Przez ponad 30 minut meczu z Finlandią w Walencji Polacy byli zespołem wyraźnie lepszym, ale w samej końcówce kompletnie się pogubili i dali sobie wyrwać zwycięstwo. Ich olimpijski sen został nagle przerwany. – To mógł być mój ostatni występ w polskiej kadrze – komentował ze smutkiem w głosie AJ Slaughter, po tym jak spudłował rzut, który mógł dać nam zwycięstwo.

Polacy od pierwszych minut czwartkowego meczu w Walencji robili to, co powinno – starali się być w tym meczu agresorem, atakowali fizycznie rywali przy każdej nadarzającej się w ataku, szukając kontaktu z obrońcami. Biało-czerwoni tylko w samych pierwszych 11 minutach gry wymusili na rywalach 11 przewinień, które z czasem zaczęli zamieniać na punkty. Że nieszczególnie skwapliwie – tylko 14/21 z linii do przerwy – to już kompletnie inna sprawa.

Zespół Igora Milicicia momentami naprawdę dobrze bronił i do przerwy, choć pozbawieni w Walencji swojego lidera Lauriego Markkanena rywale trafili kilka naprawdę trudnych rzutów, przewaga Biało-Czerwonych wynosiła 9 punktów (47:38).

Świetnie grał tercet AJ Slaughter (11 punktów), Mateusz Ponitka (9 pkt) i Jeremy Sochan (10), a presję na rywalach wywierali też inni gracze, szczególnie MichałRobocopSokołowski. Tak naprawdę można było odnieść wrażenie, że przewaga Polaków była większa niż tablica wyników by to sugerowała.

Chwilę po przerwie po kolejnych punktach zdobytych przez Sochana przewaga Polaków urosła nawet do 15 punktów (59:44). Polacy wciąż starali się fizycznie tłamsić rywala. Swoją niemoc w tym turnieju, trafiając rzut za 3, przełamał nawet Andrzej Mazurczak. Rywale kilka razy zmniejszali przewagę do rozmiaru jednocyfrowej. Gdy tracili tylko 8-9 punktów, zaczynała się także wyraźnie rysować przewaga fińskich kibiców na trybunach hali w Walencji. Nasi koszykarze bardzo długo znajdywali jednak sposób, by pomóc pozostającym w mniejszości fanom koszykówki znad Wisły odzyskiwać dominację.

By ją jeszcze bardziej zaznaczyć, trener Milicić posłał do boju także Przemysława Żołnierewicza i – po raz pierwszy w tym turnieju – Jarosława Zyskowskiego. Atak Polaków funkcjonował naprawdę świetnie. Na początku czwartej kwarty mogli się pochwalić 60-procentową skutecznością rzutów z gry (21/35) i jeszcze nieco lepszą w rzutach z dystansu (11/18).

Co się stało później? Trudno wytłumaczyć. Nasz atak zatrzymał się niczym auto, któremu zaciera się silnik. Ofensywę zdominowały go na dłuższą chwilę indywidualne akcje – często należały do liderów, Ponitki, czy Sokołowskiego, ale coraz rzadziej przynosiły punkty. Z każdą minutę coraz trudniej było odzyskać rytm. Nastąpił szturm rywali. Po dwóch trójkach Aleksandra Madsena nagle zrobiło się tylko 80:78. Sytuację nieco uspokoił jeszcze rzutem z dystansu Sokołowski, lecz niespełna trzy minuty przed końcem nasza przewaga stopniała już tylko do punktu (83:82).

Niestety, w dramatycznej, chaotycznej końcówce minimalnie lepsi (89:88) okazali się Finowie. Rzut, który mógł odwrócić jeszcze losy meczu spudłował najskuteczniejszy tego dnia w zespole Slaughter (21 punktów, 7/11 z gry). Po końcowej syrenie Milicić miał ogromne pretensje do sędziów, zapewne argumentując, że Ponitka był faulowany przy próbie dobitki po ofensywnej zbiórce.

Sochan zakończył mecz z dorobkiem 20 punktów, 8 zbiórek oraz po 3 asyst i przechwytów. Niestety, na kolejny mecz o stawkę reprezentacji Polski będziemy musieli czekać bardzo długo. Ponad rok . Po raz kolejny zagramy dopiero inaugurując w Katowicach EuroBasket 2025.

Slaughter miał świadomość tego, że w tym turnieju może już dla Polski nie zagrać. PZKosz. będzie zapewne poszukiwał jego następcy, namawiając wciąż na grę w kadrze także Brandina Podziemskiego.

12 komentarzy

Tomek 4 lipca, 2024 - 23:28 - 23:28

Bez znaczenia, są słabsi od murzynow z Karaibów i od Hiszpanów więc i tak by odpadli w następnym meczu.

Odpowiedz
Andrew 4 lipca, 2024 - 23:34 - 23:34

Polacy wyszli w 4 kwarcie na stojąco bez ikry co bezwzględnie wykorzystała drużyna przeciwna. Gramy o awans na IO a pozwalamy by rywal odrobił+15 punktów i po ponad 30 minutach nakręcił się wychodząc na prowadzenie – nie nazwę tego inaczej niż frajerstwo. Rzuty wolne -tragedia, agresja Mateusza Ponitki z pokazywaną frustracją bez komentarza. Cóż.. nie będę krytykować już chłopaków,bo to strasznie zimny prysznic. Była szansa na otwarcie pięknego etapu a został niesmak. Niech przykład Finlandii pokaże innym jak walczyć do końca nawet jeśli nie wpadały im groźne rzuty za 3 i byli prawie zjedzeni – zanotowali niesamowity powrót, gdzie jedną kwartą udowodnili co jest ich atutem

Odpowiedz
przemo 5 lipca, 2024 - 00:00 - 00:00

Po tym turnieju chyba nikt nie będzie się domagał dłużej Mazurczaka w kadrze. Błędy w obronie które aż dziw że miał MVP PLK. Taktyka była na wymuszanie rzutów wolnych których nie trafialiśmy . W końcówce jakby zeszło powietrze , brak koncentracji – albo nadmierna pewność że mecz sam się wygra. Akcje po 3 timeotów w 4 kwarcie stracone.

Korekty w składzie są konieczne. Drugi center od pilnowania obręczy być musi. Uraz Olka i już problemy. Bogucki jest za słaby- może Olejniczak. Zbiórki w obronie tragedia. Mamy nadmiar graczy na pozycje 3-4. I powinniśmy mocniej rotować na tych pozycjach by zwiększyć intensywność gry. Dzięki temu Ponitka z Sokołem mieliby siły na ostatnie 5 minut. Trzymanie Sokoła po 30 minut to przesada. Teraz moment by znaleźć zastępcę AJ

Odpowiedz
tomek 5 lipca, 2024 - 07:59 - 07:59

Gra nie była pod Andyego, zwróć uwagę że miał tylko podawać do 3 i 2… i ustawiać się na kornerze – raczej błąd trenera i nieznajomośc zalet Andyego

Odpowiedz
Paweł 5 lipca, 2024 - 11:13 - 11:13

Kondycyjnie, szybkościowo jesteśmy po prostu słabi na tle innych reprezentacji (patrz nawet Macedonia Północna). Granie Ponitką, Sokołowskim czy nawet 36 letnim Slaughterem to jest ewidentny błąd trenera, który przeszacowuje chyba możliwości zawodników i słabo zarządza siłami swoich najlepszych graczy. Akcje kombinacyjne z milionem zasłon, gdzie praktyka pokazuje, że proste akcje wychodzą najlepiej, szczególnie bez klasowego rozgrywającego nie są dostosowane pod naszych zawodników.

Odpowiedz
Paweł 5 lipca, 2024 - 11:34 - 11:34

„Granie Ponitką, Sokołowskim czy nawet 36 letnim Slaughterem to jest ewidentny błąd trenera, który przeszacowuje chyba możliwości zawodników i słabo zarządza siłami swoich najlepszych graczy.” – Chodziło mi oczywiście o granie 30+minut często w długich odcinkach czasu bez zmiany.

Odpowiedz
Tomek 5 lipca, 2024 - 12:32 - 12:32

a kto ma grać jak dziadek Slaughter chowa do kieszeni te melepety z polskiej ligi? zrozumcie w końcu, że bycie gwiazdą polskiej ligi nic nie znaczy, tak samo jak w piłce nożnej. To są prowincjonalne rozgrywki w których grają dziady.

Odpowiedz
Wojtus 5 lipca, 2024 - 01:04 - 01:04

W TV kilka razy pokazano na trybunach czerwoną od słońca twarz Grzegorza Szklarczuka Gastarbeitera z Berlina

Odpowiedz
Autor widmo 5 lipca, 2024 - 01:07 - 01:07

powiedzmy sobie jasno frajerstwo do potęgi bo tak doświadczenie gracze jak Ponitka, Sokołowski czy Sochan nie powinni dać sobie tego wygrać, a Milicic niech nie płacze że sędziowe, upał czy nie wiem co komary może tylko nie przyjmie to na klatę że szansa uciekła. Nie wiemy jak by wyszło z Hiszpanią ale byłbay szansa może 1 na 100 ale jej nie ma w frajerski sposób a frustracje Ponitki i głupie faule to…. bez komentarza

Odpowiedz
Wujek z Gawrolina 5 lipca, 2024 - 01:09 - 01:09

Panie Tomasik trochę obiektywizmu, ja wiem że zorganizował pan wyjazd sobie darmowy itd ale wiecej pokory Może Pan Sobiech coś by twardego napisał a nie takie dydymałki
Pozdrawiam Wujcio

Odpowiedz
Nocny Marek 5 lipca, 2024 - 01:14 - 01:14

a tutaj mistrz dziennikarstwa JANCZARCZYK na polskimkoszu który opowiada u Chanasa jaki on jest świetny i tylko on pisze super artykuły samo mieso w wywiadach czy jakoś tak gadał wali tytułem
Było tak blisko! Awans polskich koszykarzy na igrzyska olimpijskie? Jeszcze nie w tym roku…
litości człowieku ogarnij się co za pokolenie

Odpowiedz
Tomecki 5 lipca, 2024 - 09:56 - 09:56

No, Janczarczyk pisać nie umie. Tytuły jak z Pudelka, a teksty zakończone pytaniem do czytelnika. I to ma być artykuł? Czytam, aby się czegoś dowiedzieć a tu się okazuje, że dziennikarz też nie wie i rżnie głupa. Gość myli artykuł z postem na fejsiku. A tak naprawdę połowa tekstów naszych pismaków wisi na tym, co im dowiezie Karol Wasiek na Twitterze.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet