Strona główna » RAPORT. Polacy poza PLK: Harding już za chwilę będzie błyszczał także w reprezentacji Polski!

RAPORT. Polacy poza PLK: Harding już za chwilę będzie błyszczał także w reprezentacji Polski!

0 komentarzy
Gdzie nie spojrzeć, tam dobre wiadomości! Polscy trenerzy i, przede wszystkim, koszykarze kontynuujący kariery poza PLK notują w większości świetny początek sezonu 2025/26. W dniu rozpoczęcia zgrupowania kadry Igora Milicicia przed pierwszymi meczami eliminacji MŚ 2027 warto bliżej przyjrzeć się dokonaniom polskich koszykarzy.

Drugi odcinek z cyklu Damiana Puchalskiego „Polacy poza PLK” w obecnym sezonie obejmuje ostatnie cztery tygodnie – od końcówki października aż do dziś. Na liście zawodników i trenerów doszło do kilku zmian. Potwierdziły się informacje o zainteresowaniu Arisu Saloniki trenerem Igorem Miliciciem, a jego najstarszy syn po zwolnieniu z kontraktu w 76ers trafił do drużyny G League – Delaware Blue Coats.

Kontraktu w Europie doczekał się też kuszony przez polskie kluby Michał Sokołowski (F, 196/33) – od niedawana gracz tureckiego Pinaru Karisyaka.


NA TRENERSKIEJ ŁAWCE

Przemysław Frasunkiewicz – Rostock Seawolves (Niemcy / FIBA Europe Cup)

Drużyna z Rostocku miała całkiem udany poprzedni miesiąc, choć ze spotkań ligowych można było wycisnąć jeszcze więcej. W Bundeslidze prędzej spodziewalibyśmy się zwycięstw nad średnio albo słabo spisującymi się drużynami z Brunszwiku i Vechty niż nad drużyną z czołówki – Wuzrburgiem. Doliczając „planowe” zwycięstwo nad Oldenburgiem, zespół polskiego trenera w ostatnim miesiącu zanotował bilans 2-2 i w tabeli BBL jest mniej więcej tam, gdzie kończył poprzedni sezon – w walce o fazę play-in (bilans 3-4 i punkt straty do czołowej dziesiątki).

W meczach FIBA Europe Cup porażka w Porto nie pokrzyżowała planów niemieckiej drużynie i kolejne trzy wygrane z Tartu, Antwerpią i rewanż z Portugalczykami, przypieczętowały pewny awans z 1. miejsca z bilansem 5-1 do drugiej fazy rozgrywek. W niej ekipa trenera Frasunkiewicza zagra dwukrotnie z Treflem Sopot. Pierwszy z tych meczów już za kilkanaście dni.

Igor Milicić – Aris (Grecja / EuroCup)

O możliwości współpracy pomiędzy zasłużonym greckim klubem i trenerem naszej kadry informowaliśmy tuż przed formalnym ogłoszeniem kontraktu, a po dwóch dotkliwych porażkach – pucharowej z Hapoelem i ligowej w derbach z PAOK – przed meczem ze Śląskiem przytaczaliśmy wywiad klubowych mediów z polskim trenerem o konieczności zmian w zespole.

Igor Milicić wzmocnił ekipę z Salonik na razie na dwóch pozycjach, dorzucając do składu silnego skrzydłowego – Francuza Amine Noua i starego znajomego z Anwilu, dotąd gracza euroligowego klubu z Dubaju, Danilo Andjusicia. Serb zdążył zagrać tylko w ostatnim meczu, za to od trzech spotkań nieobecny jest Bryn Forbes – oficjalnie z powodu kontuzji.

Po dwóch wspomnianych bolesnych porażkach na samym początku misji Milicicia w Salonikach, zespół wyraźnie odżył – porażki po walce z Bahcesehirem i Panathinaikosem ujmy nie przynoszą, za to zwycięstwa kolejno ze Śląskiem, Mykonos, Neptunasem i drużyną z Patras pozwoliły przesunąć się w górę tabel na obu frontach.

W greckiej GBL bilans 3-5 daje miejsce tuż za czołową ósemką (nawiasem mówiąc, w Grecji zrezygnowano w tym sezonie z play-in). W EuroCup Aris wygrał 4 z ośmiu meczów i wraz Cluj, Wenecją i Śląskiem (ten sam bilans), a także Neptunasem i Manresą (punkt mniej) jest w gronie zespołów walczących o fazę pucharową.


POLACY W TOPOWYCH LIGACH

Jeremy Sochan (F, 203/22) – San Antonio Spurs (NBA)

Zaczął sezon później niż koledzy, opuszczając pierwsze 6 spotkań Spurs. Pierwszy mecz na początku listopada był najbardziej póki co udanym w czwartym sezonie Polaka na parkietach NBA. W meczu przeciwko Lakers Sochan rzucił 16 pkt. z bardzo dobrą skutecznością (6/7 z gry, 3/4 z linii).

Potem było znacznie mniej imponująco, a w połowie miesiąca Jeremy zaliczył trzy mecze, w których zdobył łącznie zaledwie 9 pkt. i w których zagrał w sumie nieco ponad 29 minut – najmniej w całej karierze w obrębie trzech meczów.

Sytuację związaną z czasem gry Polaka poprawił pech jego kolegi z drużyny – kilka tygodni przerwy Victora Wembanyamy otwiera dodatkowe 30-35 minut dla wysokich San Antonio w każdym meczu, co już odbiło się na Sochanie. Ostatnie jego cztery występy to znów ponad 20 minut gry w każdym meczu, oraz 11, 8, 8 i 7 zdobytych punktów.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pomiędzy Mitchem Johnsonem i Sochanem nie ma tak dobrej nici porozumienia, jak na linii Gregg Popovich – Socham. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że pierwszy raz w czteroletniej karierze Polaka w NBA, jego zespół liczy się w Konferencji Zachodniej. Aktualnie Spurs są trzecią defensywą NBA i z bilansem 11-5 są w ligowej czołówce. 

Igor Milicić jr (F, 208/23) – Delaware Blue Coats (G League)

Po odesłaniu z 76ers skrzydłowy związał się z filialną drużyną ekipy z Filadelfii – Delaware Blue Coats.

Mistrzowie G League sprzed trzech sezonów póki co wygrali tylko jeden z pięciu meczów. Milicić zagrał w czterech, dwukrotnie jako starter. Zdobywał śr. 6 pkt. i miał 5 zb. na mecz, a jego najlepszym występem był pierwszy w sezonie – 10 pkt. przeciwko Westchester.

Należy mieć na uwadze fakt, że mecze G League rządzą się swoimi prawami i dwucyfrowa zdobycz Polaka była… najgorszą spośród wszystkich dziewięciu graczy Delaware, którzy tamtego wieczora pojawili się na boisku. Uściślając: aktualnymi kolegami z drużyny Milcicia są gracze z większą lub mniejszą przeszłością w NBA, m.in. Emoni Bates, MarJon Beauchamp, Malcolm Hill, Jared McCain czy Johni Broome, a na kontraktach typu two-way, jeszcze bez gry w G League – choćby Dominick Barlow, czy Marcus Bagley, licząc graczy z podobnych pozycji, co Milicić jr.

Mateusz Ponitka (G/F, 198/32) – Bahcesehir (Turcja / EuroCup)

Kapitan reprezentacji Polski gra w świetnej drużynie – to pewne. Bahcesehir w tym sezonie przegrał zaledwie 3 mecze z rozegranych siedemnastu, jest współliderem grupy A EuroCup (6-2) i wiceliderem tureckiej BSL ex aequo z Fenerbahce (8-1).

W ostatnim miesiącu drużyna Polaka wygrywała m.in. z euroligowym Efesem (starcie z Jordanem Loydem), więc tym bardziej należy docenić fakt, że jedną z tych trzech porażek w sezonie zespół ze Stambułu poniósł we Wrocławiu.

Ponitka w trzech listopadowych meczach ligi tureckiej odpoczywał z uwagi na limity zagranicznych graczy, w pucharach zaliczył stuprocentową frekwencję, a w starciach z „podtekstami” – przeciwko ekipie Śląska i Arisu – zagrał jedne z lepszych meczów sezonu, zdobywając odpowiednio 11 i 13 pkt. Przeciwko Grekom prowadzonym przez trenera Milicicia miał też 4 asysty – rekord sezonu.

Michał Sokołowski (F, 196/33) – Pinar (Turcja)

Reprezentant Polski długo szukał klubu poza PLK i w końcu znalazł taki, w którym… niewiele działa. W ekipie z Karsiyaki w dziewięciu meczach tureckiej BSL zagrało już niemal dwudziestu zawodników, nie wygrała ona meczu już od 5. października i notuje serię siedmiu porażek z rzędu, zajmując z bilansem 1-8 przedostatnie miejsce w tabeli ligi tureckiej.

Tuż przed przylotem „Sokoła” do Izmiru, klub zrobił roszadę na ławce trenerskiej – Faruka Besoka zastąpił Candost Volkan. O tym jak pozbawiony hierarchii był zespół Pinaru, niech świadczy fakt, że reprezentant Polski, o którym powiemy wiele dobrego, ale nie to, że jest typem ofensywnego lidera zespołu, w dwóch pierwszych meczach drużyny z marszu zdobył w sumie 31 pkt, wykonał 15 rzutów z gry, wychodząc w pierwszych piątkach w obu, w dodatku grając na „czwórce”, obok zawodników z pozycji 2/3 – Charlesa Manninga i Camerona Younga.

Sytuacja w Pinarze sprawia wrażenie mocno rozwojowej, jeśli chodzi o personalia w zespole.

Teo Milicić (PG, 192/17) – Ulm (Niemcy / EuroCup) / Orange Academy (3. liga Niemiec)

Przed sezonem to Joela Ćwika mieliśmy za tego młodzieńca z polskim paszportem, który ma duże szanse pokazania się w pierwszej drużynie wicemistrza Niemiec. Jako pierwszy debiut zaliczył faktycznie Ćwik, ale to najmłodszy z braci Miliciciów w listopadzie szturmem wdarł się w szeregi pierwszej drużyny: rozegrał 6 meczów i każde kończył z punktami. Zagrał po 14 minut w pucharowych występach przeciwko Bourg i Buducnosti. Zdobył 6 pkt. przeciwko Czarnogórcom, miał 5 decydujących podań przeciwko ekipie z Francji. W niedzielnym przegranym meczu ligowym w 12 minut Milicić zdążył popełnić 5 fauli przeciwko euroligowym graczom Bayernu.

Oczywiście jego sytuacja w klubie z Ulm wynika nie tylko z dużego talentu Teo, ale też z braków kadrowych drużyny trenera Ty Harrelsona. W niedzielnym meczu przeciwko Bayernowi znowu zabrakło Nelsona Weidemanna czy Thomasa Klepeisza, a wcześniej z zespołem pożegnał się Bryce Brown. W tym momencie Milicić jest czwartym w kolejce do gry obwodowym graczem Ratiopharmu. Oczywiście, pozostaje to nie bez wpływu na wyniki: bilans 3-4 w Bundeslidze jest poniżej aspiracji klubu. W EuroCup 4 zwycięstwa i 4 porażki pozwalają trzymać się w póki co bezpiecznym środku stawki grupy B.

Łukasz Kolenda (G, 195/26) – Rostock Seawolves (Niemcy / FIBA Europe Cup)

O wynikach tej drużyny pisaliśmy szerzej w akapicie poświęconym trenerowi Frasunkiewiczowi, natomiast warto odnotować, że Łukasz Kolenda – wbrew opiniom niedowiarków o rychłym powrocie do PLK – radzi sobie naprawdę dobrze i w Bundeslidze, i na poziomie FIBA Europe Cup. W Bundeslidze Polak jest drugim najlepszym strzelcem Seawolves ze średnią przekraczającą 14 pkt. na mecz (D’Shawn Schwartz notuje nieco ponad 15 pkt.), a w trzech z czterech ostatnich gier był najlepszym strzelcem drużyny. Szczególnie imponujący był występ Kolendy w wygranym pucharowym meczu z belgijską Antwerpią, w którym Polak trafił wszystkie 6 rzutów z gry (w tym 4 z dystansu) i wszystkie 4 próby z linii rzutów wolnych.

Kolendę należy docenić nie tylko za zdobycze punktowe, ale i za skuteczność. Poza 8/32 z dystansu w pucharach, Polak notuje 70 proc. za 2 w FIBA Europe Cup (14/20 w sześciu meczach), a w Bundeslidze 54 proc. za 2 i świetne 17/34, czyli 50 proc. z dystansu.

Aleksander Balcerowski (C, 218/25) – Unicaja (Hiszpania/Liga Mistrzów FIBA)

Nasz podstawowy reprezentacyjny center kontynuuje świetne występy z pierwszego miesiąca rozgrywek, po którym pisaliśmy, że „to musi być ten sezon, w którym udowodni możliwość grania na poziomie czołówki ACB”. Kolejny miesiąc grania, to kolejno: 13 punktów przeciwko Gironie, 12 z Andorrą, 4 w niedokończonym przez kontuzję kostki (na szczęście niegroźną ) meczu z Zaragozą i 15 przeciwko Manresie, a także 13 z Oostendą i 18 przeciwko Mersin w Lidze Mistrzów.

W meczu z Gironą Olek miał też 10 zbiórek (double-double), a z Zaragozą 3 asysty. W sezonie ligowym Balcerowski wciąż jest najlepszym strzelcem drużyny – śr. 12.5 pkt., trafił 32/48 rzutów z gry, czyli doskonałe 66.7 proc.

W ostatnim miesiącu drużyna z Malagi przegrała tylko jeden mecz – ulegając wysoko Andorze. Bilans 5-3 daje jej miejsce w górnej połówce ligi ACB. Z kolei bezbłędne 4-0 w Lidze Mistrzów to niemal pewność gry w kolejnej fazie bez konieczności grania serii play-in.

Dominik Olejniczak (C, 213/29) – Tortona (Włochy)

Ubolewamy, że Olejniczak trafił do zespołu niegrającego w europejskich pucharach – ma przez to tylko jedną szansę w tygodniu na prezentowanie świetnej formy w podkoszowej walce. Jego zespół jest jedną z rewelacji Serie A (bilans 6-3 i piąte miejsce w tabeli), a polski center w ostatnim miesiącu w czterech meczach trzykrotnie osiągał co najmniej 15 punktów (18 z Napoli, 16 przeciwko Varese i 15 z Udine), oczywiście na znakomitej skuteczności, jak na gracza operującego blisko obręczy przystało.

W przedostatnim występie do 15 pkt. przeciwko Udine Domonik dołożył także 10 zb. zaliczając pierwsze double-double na włoskiej ziemi. W niedzielę był blisko takiego wyniku w przegranym meczu z drużyną z Wenecji (8 pkt., 8 zb.). Statystyki Olejniczaka z całego sezonu to linijka na poziomie 11/7 i świetne 68 proc. z gry (47/69).

Polak jest 7. najlepszym zbierającym Serie A, przy czym pierwsza siódemka mieści się w przedziale 1.5 zb. na mecz (Oumar Ballo lideruje ze śr. 8.9).

Aleksander Dziewa (F/C, 207/28) – Benfica (Portugalia / Liga Mistrzów FIBA)

Skoro Benfica wygrywa 109:80 z Porto – jedną z drużyn aspirujących do detronizacji mistrza Portugalii – by po czterech dniach przegnać 69:99 ze Spartakiem Subotica w Lidze Mistrzów, nasuwa się jeden wniosek – liga portugalska dla zespołu Polaka nie stanowi wyzwania, a Liga Mistrzów to raczej za wysokie progi w tym sezonie.

W Europie w teorii jeszcze nie wszystko zostało stracone – zwycięstwo z Le Mans na początku listopada (18 pkt. Dziewy było najlepszym wynikiem zespołu) utrzymało jeszcze zespół na powierzchni, ale do awansu do fazy play-in mistrz Portugalii potrzebuje cudu – warunkiem koniecznym (aczkolwiek niewystarczającym) będzie m.in. wygrana w wyjazdowym meczu z Gran Canarią.

W Portugalii Benfica z bilansem 6-0 jest jedyną niepokonaną ekipą. Dziewa poza wspominanym meczem z Francuzami dobrze prezentował się w wygranych meczach na lokalnym podwórku – 17 pkt. przeciwko Guimaraes, 17 pkt., 7 zb. w przytaczanym meczu z Porto. Średnie sezonowe Polaka to niecałe 13 pkt. na mecz w lidze portugalskiej (drugi strzelec drużyny za Justicem Sueingiem) i 11 pkt. na mecz w BCL – (drugi strzelec za Geno Crandallem). Do poprawki rzuty z dystansu – Dziewa może nie nadużywa ich w liczbach sabotujących zespół, ale 24 proc. przy ponad dwóch próbach na mecz nie może być powodem do zadowolenia. 

Szymon Wójcik (F/C, 208/26) – Falco (Węgry / FIBA Europe Cup)

Polski podkoszowy w zespole hegemona ligi węgierskiej miał zdecydowanie lepszy start sezonu niż listopad. Dość powiedzieć, że w każdym z pierwszych pięciu meczów w nowej drużyny osiągał dwucyfrowe liczby punktów, a w kolejnych jedenastu meczach ta sztuka udała mu się zaledwie dwukrotnie.

W ostatnim miesiącu poza 15 punktami w meczu ligowym z Szedeak (5/5 z gry i 3/3 z linii) Wójcik był mało widoczny w ataku węgierskiej ekipy i grał mniej – raczej po kilkanaście niż dwadzieścia kilka minut w meczach.

W Szombathely póki co wciąż jest jednak startową czwórką. Mistrz Węgier w drugiej rundzie grupowej FIBA Europe Cup zmierzą się m.in. z Treflem. Awansował do niej z 2. miejsca w grupie z bilansem 4-2 po decydujących wyjazdowych zwycięstwach z Bakken i Anorthosisem. W lidze węgierskiej drużyna Polaka nie przegrała od połowy października (bilans 8-1), ale bezbłędny wciąż jest Szolnok.


GRACZE NATURALIZOWANI

Jordan Loyd (G, 193/32) – Efes (Turcja / Euroliga)

W drużynach łączących grę na poziomie ligi tureckiej i Euroligi tylko od największych gwiazd można wymagać regularności na wysokim poziomie. Loyd w ciągu ostatnich czterech tygodni zagrał aż 10 spotkań i występy naturalizowanego w Polsce Amerykanina były różne – od 2 pkt. w prestiżowym meczu z liderem tureckiej BSL Besiktasem, po 25 pkt. w starciu z Bahcesehirem (5/9 za 3), które mogłoby być „polskim” meczem w Turcji, gdyby nie fakt, że Mateusza Ponitki w nim zabrakło.

Efes w lidze tureckiej na razie jest pod kreską (bilans 6-3), ale dla zespołów euroligowych liga turecka zaczyna się właściwie wiosną. W Eurolidze po dwóch ostatnich zwycięstwach z Bayernem oraz Barceloną i podreperowaniu bilansu do 5-7, Efes utrzymał się blisko czołowej dziesiątki, która kwalifikuje się do fazy play-in. 

Luke Petrasek (PF, 206/30) – Bilbao (Hiszpania / FIBA Europe Cup)

W niedzielę w derbach Kraju Basków klub naturalizowanego Amerykanina uległ Baskonii, a skrzydłowy miał 12 pkt. Był to najlepszy indywidualny występ Petraska w Bilbao od 2. kolejki ligowej i meczu przeciwko Burgos. Znacznie lepiej były gracz Anwilu radzi sobie w pucharach, gdzie w łatwo wygrywanych meczach miał 19 pkt. (w 14 minut!) przeciwko Gruzinom, czy 18 oczek w meczu z czeskim Brnem.

Statystyki sezonowe Petraska to śr. 8 pkt. w ACB i ponad 12 w FIBA Europe Cup, gdzie zespół z Bilbao wygrał grupę z bilansem 5-1 i zagra w kolejnej fazie. Liga hiszpańska to inny poziom trudności – tu klub z Bilbao po trzech porażkach w ostatnich czterech meczach (z Manresą, Realem i Baskonią, a więc drużynami Euroligi i EuroCup) ma bilans 3-5 i jest o punkt za czołową ósemką i o 2 punkty przed strefą spadkową.

Jerrick Harding (PG, 185/27) – Rytas (Litwa / Liga Mistrzów FIBA)

Już w najbliższym tygodniu powinniśmy zobaczyć debiut Hardinga w reprezentacji Polski. Pomimo tego, że pod koniec października nie wiedzieliśmy czy kontuzja z pierwszego pucharowego meczu przeciwko Legii nie pokrzyżuje planów zawodnika i sztabu kadry w tej materii, dziś wizja gry w Hardinga w polskiej kadrze jawi się elektryzująco – jego ostatnie występy były znakomite!

W sześciu meczach ligowych i pucharowych ostatniego miesiąca Amerykanin z polskim paszportem tylko raz zanotował mniej niż 18 punktów, ale 7 oczek przeciwko Jonavie rzucił podczas… sześciominutowego pobytu na parkiecie.

W czwartej kwarcie rewanżowego meczu przeciwko Legii Harding był nie do powstrzymania (22 pkt. w całym spotkaniu). Dwa tygodnie wcześniej w pojedynkę rozstrzelał Heidelberg (30 pkt., 11/14 z gry, w tym 5/6 zza łuku). W meczach pucharowych Harding zdobywa w sezonie więcej niż punkt na minutę (24.0 pkt. w 23.0 min.), co w Europie jest statystyką spektakularną.

Rytas z bilansem 4-1 już po pięciu kolejkach BCL awansowali do fazy top 16 bez konieczności grania serii play-in, a w litewskiej LKL w ostatnim miesiącu ponieśli drugą porażkę w sezonie – przeciwko Żalgirisowi (75:79). Bilans 8-2 daje pozycję wicelidera ligi litewskiej, która w dalszej części sezonu raczej nie powinna być zagrożona.


MNIEJ ZNANE LIGI

Mikael Laihonen (PF, 202/31) – Korihait (Finlandia)

Zespół Fina z polskim paszportem w lidze fińskiej ma bilans 5-6, dający ex aequo siódme miejsce w stawce dwunastu zespołów. Po sześciu porażkach z rzędu (od bilansu 3-0 do 3-6) przełamanie przyszło tydzień temu, a w ostatni weekend drużyna z miasta o wdzięcznej nazwie Uusikaupunki wygrała po raz piąty w sezonie. Laihonen gra sporo, ale od 4. kolejki jest zawsze rezerwowym. Przeciwko Lahti i liderowi z Salo zdobywał po 14 pkt.

Dardan Berisha (G, 190/37) – Peja (Kosowo / liga regionalna ENBL)

Szkoda że Berisha nie wystąpił w meczu ligi ENBL przeciwko Dzikom, rozgrywanym w hali Koło, w której spędził spory kawałek swojej kariery. Jego zespół jest wiceliderem ligi kosowskiej (bilans 6-1), ale po porażce w Warszawie nieco oddalił się awans do playoffów ENBL (1-3). Sam Berisha ostatnio nie błyszczał – tylko w jednym z czterech meczów przekraczał 10 pkt. (13 przeciwko liderowi ligi Kosowa – Bashkimi) i trafił w nich zaledwie 5 na 21 prób z dystansu. Październik był dla byłego reprezentanta Polski zdecydowanie bardziej udany.

Kuba Wojciechowski (C, 214/35) – przenosi się z Brindisi (2. liga) do Fabriano (3. liga)

W połowie listopada skończył mu się dwumiesięczny kontrakt w ekipie celującej w playoffy, a kto wie – może i w awans do Serie A? W Brindisi Wojciechowski nie zaistniał. Poza pierwszym meczem sezonu w dziewięciu następnych występach nigdy nie trafił więcej niż jednego rzutu z gry i nie grał dłużej niż kilka minut. Jego średnie statystyki to ok. 6 min. w meczu, 1.2 pkt. i 0.8 zb.

Angaż w Fabriano na trzecim poziomie ligowym, na którym w zeszłym sezonie notował statystyki oscylujące wokół double-double, ogłoszono w piątek. Koszykarze Fabriano w Serie B wygrali tylko dwa z jedenastu meczów i są w stawce zespołów zamykających tabelę swojej grupy.

Mathieu Wojciechowski (F, 200/33) – Roanne (2. liga Francji)

Raczej nie imponował w ostatnich kolejkach. Jego najlepszy z ostatnich meczów to ten przeciwko Evreux na początku listopada (11 pkt., 4 zb., 3 as.). Poza pierwszym meczem Mathieu zawsze był rezerwowym, w większości grał po kilkanaście minut, a ekipa z Roanne z bilansem 8-4 jest w ścisłej czołówce tabeli francuskiej Pro B.

Joel Ćwik (G/F, 196/19) i Zoran Milicić (G, 194/19) – Ulm (Niemcy / EuroCup) / Orange Academy (3. liga Niemiec)

W przeciwieństwie do Teo Milicicia nie dostają szans w pierwszym zespole klubu z Ulm, choć Ćwik w październiku zaliczył dziewięciosekundowy debiut w Bundeslidze. Ćwik w rezerwach Ulm jest podstawowym graczem na pozycjach 2/3 (ok. dwadzieścia kilka minut w meczu), starszy z braci Miliciciów jest rezerwowym obwodowym na kilkanaście minut na parkiecie.

W ostatnim miesiącu obaj zaliczyli po jednym meczu z dwucyfrowymi zdobyczami na trzecim poziomie rozgrywek w Niemczech – 14 pkt. Ćwika i 11 Milicicia. Orange Academy wygrali 7 z dziesięciu meczów w sezonie i są w czołówce swojej grupy.

Piotr Stelmach (F/C, 205/41) – Hibernians (Malta)

Na Malcie rozegrano dopiero dwie ligowe kolejki, mistrz kraju wygrał oba mecze, a polski weteran miał w nich 15 i 11 pkt., oraz 7 i 4 zb.

W poprzednim sezonie na europejskich parkietach grali także Mark Mboya Kotieno (C, 206/25) – w Koeln (3. liga Niemiec) i zadomowiony na Islandii Maciej Bagiński (SF, 193/30), ale ich plany na sezon 2025/26 nie są nam znane.


GRAJĄ W NCAA

Ruszyły rozgrywki ligi akademickiej. Kilka pierwszych tygodni to mecze pozakonferencyjne, których terminarz każda z drużyn ustala sobie wedle własnego uznania, planu przygotowań do ważniejszych części sezonu, biorąc również pod uwagę poziom sportowy – własny i rywali. Wyniki tych spotkań liczą się do ogólnego bilansu sezonu, ale nie decydują o rozstawieniu drużyn w konferencyjnych playoffach. Mogą przydać się za to drużynom z mocniejszych konferencji do zaproszeń do marcowego głównego turnieju NCAA. Uniwersytetom Polaków to jednak raczej nie grozi.

Anthony Wrzeszcz (G, 193/21) – New Mexico State (NCAA, konferencja CUSA)

Zagrał wszystkie 4 mecze drużyny, wszystkie 4 wygrane, w tym dwa z zespołami spoza 1. Dywizji NCAA. Najlepsze jego występy to 16 i 15 pkt. Zwraca uwagę świetna skuteczność z dystansu (10/19).

Przemysław Hartman (F, 202/18) – Louisiana-Monroe (NCAA, konferencja Sun Belt)

Debiutant dwukrotnie przekroczył 10 punktów w meczu, rekord sezonu zaliczając w pierwszym występie za oceanem (16 pkt., 5 zb. przeciwko Northern Illinois). Ekipa UL Monroe wygrała jednak tylko 1 mecz z siedmiu rozegranych, w dodatku z drużyną Rust – z niższego poziomu, zrzeszoną w organizacji NAIA.

Silas Sunday (C, 213/21) – Hofstra (NCAA, konferencja Coastal Athletic Association)

Notuje najlepszy sezon w akademickiej karierze. W trzech poprzednich osiągał śr. po 2-3 pkt. i zbierał ok. 3 piłki z tablic (w ostatnim sezonie 4.0). Bieżące rozgrywki to średnia linijka 5/5, do tego śr. 1.6 as. W dwóch pierwszych meczach sezonu podkoszowy zdobywał po 10 pkt., co przez wcześniejsze 3 lata w NCAA zdarzyło mu się zaledwie kilka razy. Drużyna Polaka z nigeryjskimi korzeniami i irlandzkim paszportem wygrała dwa z pięciu meczów.

Kacper Kłaczek (F, 204/23) – Elon (NCAA, konferencja Coastal Athletic Association)

Weteran w NCAA latem zmienił uczelnię i podobnie jak Silas notuje najlepszy sezon w karierze: śr. 11 pkt., 7 zb., ponad 3 as. oraz – jak zawsze – przechwyty i bloki. Pochodzący ze Śląska skrzydłowy swój najlepszy mecz w uniwersyteckiej karierze zaliczył w drugim meczu sezonu: 25 pkt., 13 zb. i 3 as. przeciwko UNC Greensboro. Drużyna uniwersytetu Elon ma bilans 3-2.

Piotr Wińkowski (C, 208/22) – San Diego (NCAA, konferencja West Coast)

Zagrał w pięciu meczach, w trzech wychodził jako starter, ale czy to z ławki, czy w pierwszej piątce, grał po kilka lub kilkanaście minut, zdobywając na ogół kilka punktów (dwukrotnie po 6 – to rekord). Krótki czas gry nie przeszkodził byłemu graczowi Astorii w zaliczeniu 10 bloków w zaledwie 54 minuty spędzone na parkiecie.

Janusz Ratowski (C, 210/20) – Stetson (NCAA, konferencja Atlantic Sun)

Kolejny z debiutantów rzeczywiście doczekał się debiutu (cały poprzedni sezon był poza meczowym składem Texas A&M). Podobnie jak Wińkowski spędzał na parkiecie po kilkanaście minut i notował po kilka punktów w meczu (śr. 5, maksymalnie 7). W meczu przeciwko Fort Lauderdale z USCAA (organizacji zrzeszającej małe koledże poniżej struktury NCAA) zanotował również 8 zbiórek.

Aleksander Pachucki (G, 196/21) – Bucknell (konferencja Patriot League)

W debiutanckim sezonie w Fordham zagrał tylko 4 mecze, w Bucknell ma już 6. W ostatnich trzech występach notował 5, 8 i 5 pkt. w kilkanaście minut na parkiecie. Jego drużyna wysoko przegrywała. Bilans sezonu to 2-4.

Iwo Baganc (F, 203/19) – Southern Illinois-Edwardsville (NCAA, konferencja Ohio Valley)

Zadebiutował w NCAA po roku przygotowań w Meksyku. W debiucie przeciwko drużynie z USCAA miał 7 pkt. (3/3 z gry), potem przeciwko zespołom 1. Dywizji NCAA zagrał tylko dwie minuty. Cougars mają bilans 4-3.

Antoni Siewruk (F, 206/20) – New Hampshire (NCAA, konferencja America East Conference)

W swoim drugim sezonie za oceanem gra sporo mniej niż jako freshman – w sumie 7 pkt. w 19 minut zagranych łącznie w pięciu meczach.

Na kolejny raport zapraszamy pod koniec grudnia.