Strona główna » Przed “Świętą wojną” – dlaczego to może być Anwil?
PLK

Przed “Świętą wojną” – dlaczego to może być Anwil?

0 komentarz
Śląsk wygrał już z Legią w Warszawie, ale czy na pewno będzie faworytem także w piątek we Włocławku? Przyglądając się dokładnie składom i taktyce zespołów, można zobaczyć, że Anwil będzie miał dużo argumentów w starciu z odwiecznym rywalem z Wrocławia.

Zdaniem bukmacherów faworytem piątkowego starcia Anwil – Śląsk są mistrzowie Polski, choć spodziewałem się szczerze mówiąc kursów odwrotnych. Ja bowiem, pomimo większego potencjału kadrowego po stronie ekipy z Wrocławia (w mojej ocenie), też stawiam w tym meczu na Anwil. A dlaczego? 

Trójki się pojawią

Anwil jeszcze w tym sezonie nie błysnął skutecznością z dystansu – włocławianie w obu dotychczasowych spotkaniach trafili po 9 razy zza łuku przy takiej sobie skuteczności, ale strzelców doborowych kilku w składzie na pewno znajdziemy.

Trener Przemysław Frasunkiewicz tak złożył zespół, że tylko Josip  Sobin nie grozi rzutem z dalszej odległości – pokuszę się o stwierdzenie, że Anwil tego lata nawet delikatnie ulepszył shooting względem poprzedniego sezonu. Uważam, że w tym zakresie włocławianie mają znacząco przewagę nad rywalami. 

Śląsk z kolei trójek oddaje wcale nie tak dużo (przede wszystkim ich lider szuka dla siebie okazji bliżej kosza) i samemu w obronie stara się w pierwszej kolejności zamurować pomalowane, ryzykując przy tym rzuty z obwodu rywali. 

Trener Andrej Urlep pokazał już to w poprzednim sezonie – ryzykował z odchodzeniem od rywali będących na dystansie i na końcu zdało to egzamin. Dla włocławian kluczowe będą więc pierwsze rzuty – Bostica, Petraska czy Greene’a. 

Jeśli Śląsk pozwoli wejść dobrze w mecz strzelcom z Włocławka, wrocławianie mogą nie być w stanie skutecznie na to odpowiedzieć – tak jak to miało miejsce przeciwko Stali w meczu o Superpuchar Polski. 

Pod zasłoną 

Skoro już zahaczyliśmy o obronę proponowaną przez trenera Urlepa – Słoweniec przy większości pick and rolli woli stosować obronę z przejściem obwodowego pod zasłoną, tak by uniemożliwić wjazd rywalowi na kosz. Także podczas meczu w Warszawie kilka razy zwracał uwagę swoim graczom, aby właśnie w ten sposób bronili takie akcje. 

Chodzenie pod zasłoną to okazja na rzuty po koźle zza zasłony – to szansa Anwilu, szansa, którą włocławianie wykorzystali w poprzednim sezonie. Przeciwko Śląskowi kapitalny mecz zagrał Kyndall Dykes, który właśnie trafiał mnóstwo otwartych rzutów po koźle i poprowadził tym samym włocławian do zwycięstwa w Hali Mistrzów.

Teraz takiego gracza w ekipie z Włocławka chyba trzeba szukać w Philu Greene’ie, dla którego może to być swego rodzaju test – jak dużo może dać zespołowi i czy jest w stanie w jakimś stopniu liderować/przejmować mecze? 

Obrona na Martinie

Chodzenie pod zasłoną – tu jesteśmy i się jeszcze na chwilę zatrzymajmy, bo Anwil prawdopodobnie będzie robił to samo w przypadku Jeremiah Martina. Lider Śląska i nasz MVP drugiego tygodnia w PLK (więcej TUTAJ>>) to prawdopodobnie najszybszy gracz w lidze, którego wjazdy na kosz i rzuty z półdystansu zamordowały Legię.

Martin jednak im dalej od kosza, tym mniejsze zagrożenie dla obrony – licząc mecz o Superpuchar oddał tylko 4 trójki w trzech spotkaniach i nie trafił żadnej (w Warszawie nie oddał żadnej).

Spodziewać się więc można, że Anwil będzie zapraszał Martina do rzucania, zostawiając mu miejsce. Dodatkowo włocławianie w Łańcucie pokazali, jak dobrze są w stanie odczytać grę rywali i przygotować się na ich lidera – Lee Moore zagrał mecz dość przeciętny i to głównie z uwagi na dobrą obronę chociażby Kamila Łączyńskiego, który inteligentnie odcinał go od piłki i ukierunkowywał w konkretne strefy parkietu.

Podkoszowa walka

To truizm, ale o wyniku tego meczu mogą zdecydować zbiórki. Śląsk rękami Dziewy czy Parachowskiego ściąga z tablic sporo zbiórek ofensywnych, które potem zamieniane są na punkty z ponowienia. Anwil może być jednak na to dość dobrze przygotowany. Josip Sobin to gracz, który najpierw zastawia, a potem myśli o zbiórce i w tych match upach akurat to może być istotne. 

Zespół z Włocławka ma kim zbierać z obwodu (Joesaar w tym względzie imponuje), więc kluczowym zadaniem może być po prostu wypchnięcie spod obręczy centrów Śląska, nawet nie do końca będąc przy tym zainteresowanym piłką. 

Spodziewam się także sporych minuty na pozycji numer 5 Luke’a Petraska, który wydaje się być naturalnym przeciwnikiem dla Aleksandra Dziewy. Reprezentant Polski jest na pewno dynamiczniejszy niż Sobin, rzuca także z dystansu i trener Przemysław Frasunkiewicz może ustawić Petraska przeciwko niemu, czyli znacznie mobilniejszego zawodnika, który całkiem nieźle blokuje rzuty. 

Ten pojedynek wydaje się być kluczowy – ośmielę się nawet stwierdzić, że ten, kto lepiej zagra, tego zespół wygra. 

***
Od redakcji:
W naszych stałych cyklach większe teksty Grzegorza Szybienieckiego o Anwilu ukazują się w środy. We wtorki Tomasz Lis pisze o Stali, a w czwartki Michał Tomasik o Legii.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet