Strona główna » Polscy koszykarze dotrzymali obietnicy – nasza reprezentacja trzecią drużyną świata!

Polscy koszykarze dotrzymali obietnicy – nasza reprezentacja trzecią drużyną świata!

0 komentarzy
Nasi koszykarze zaznaczali, że do RPA na historyczne, pierwsze mistrzostwa świata 3×3 na wózkach lecą po medal. Swojej obietnicy dotrzymali i na podium stanęli – tym najniższym, ale jednak! Do walki o złoto zabrakło niewiele. Filipski, Macek, Mosler, Stan – poznaj lepiej naszą kadrę, aktualnych wicemistrzów Europy i trzeci zespół globu Warto!

Podwórko na gospodarstwie, Polska. W tle zaparkowane auto na brytyjskich blachach, ciągnik, kosiarka. Na budynku wisi kosz, który dziadek przy wsparciu sąsiada zainstalował dla ukochanego wnuka, Mateusza.

Babcia o światowej sławie

Praca nie była łatwa, wymagała rozstawienia prowizorycznego rusztowania i odpowiedniego sprzętu. Jednak opłaciła się w stu procentach.

Matt ma 20 lat. Urodził się i wychował w Wielkiej Brytanii, ale – jak sam mówi – serce zawsze miał w Polsce. Przed wyjazdem na Mistrzostwa Świata 3×3 ćwiczy rzuty z półdystansu u dziadków, po celnych rzutach piłkę podaje babcia, ciesząc się jak dziewczynka.

Filmik z tego treningu koszwózki wrzucają na swoje social media, ogląda go między innymi Josh Hobbs, komentator FIBA, który również pakuje się do pracy w RPA. 

Polska w meczu grupowym gra ze Słowenią, wyraźnie prowadzi, Stan otrzymuje podanie od Filipskiego, ustawia wózek, rzuca, a Hobbs mówi: “Matt Stan, właśnie takie rzuty ćwiczył wraz z babcią, ale… nie tym razem.” 

Babcia Stana to legendarna postać – pisze mi później Hobbs.

Świetna historia. 

Dziadek nie ustępuje małżonce, na filmiku ze słowami wsparcia, który rodziny przygotowały dla koszykarzy przed wylotem na turniej mówi: Mateuszku, trzymam nie kciuki, a całe ręce. Całe ręce!

Popłakałem się, zabiję cię, ale petarda

Oprócz familii Stana, pozdrowienia dla zawodników nagrali również Michał Sokołowski, Olek Balcerowski, Darek Wyka, Lila Banaszak, Grabo, Piotr Renkiel, Mateusz Szlachetka, Maciej Zieliński, Kamil Chanas, chłopcy z akademii Górnika Wałbrzych, trenerzy mentalni i fani koszykówki na wózkach z całego kraju. Nagrały też pozostałe rodziny reprezentantów. 

Powiedzieć, że Filipski to hardy gość, to jak nic nie powiedzieć. Już wjeżdżając na boisko budzi respekt wśród rywali. Rzutem, nieprzewidywalnością, ale i zaciętością na skraju bezczelności. Po tym jak wysłałem mu jego życzenia – niespodziankę, napisał tylko: 

Popłakałem się, zabiję Cię, ale petarda.

I ponoć nie były to jedyne łzy tego wieczoru, na kilka godzin przed rozpoczęciem fazy grupowej. 

Cześć mężu, cześć tato. Chciałybyśmy ci powiedzieć, że jesteśmy z ciebie turbo dumne, z tego co osiągnąłeś, dzięki swojemu uporowi, swojej ciężkiej pracy. Masz możliwość reprezentowania kraju na tak dużej imprezie jaką są mistrzostwa świata. Trzymamy kciuki, żebyście wrócili do nas, swoich rodzin, z medalami” – mówi żona Dominika Moslera, trzymając na kolanach małą córeczkę. 

Domin to gracz w stylu młodego Shaqa, z łapą tak wielką, że gubi się na niej wytatuowany herb Gieksy. Po przesłuchaniu filmiku napisał: teraz wszystko w naszych rękach

Powiedzieć, że w fazę grupową nasi wjechali z motywacją w oczach, to jak nic nie powiedzieć. Mieli w nich ogień!

Ogień w oczach, gasimy światło

21:10 vs Słowenia. 

21:4 vs RPA.

21:11 vs Malezja. 

18:11 vs Australia. 

Tylko w jednym meczu nie zgasiliśmy świateł przed czasem.

Zgodne z planem grupowe 4-0.

Polska z pierwszego miejsca w grupie trafia wprost do ćwierćfinału turnieju. Fenomenalne zawody rozgrywa póki co Andrzej Macek, zawodnik 1.5 punktowy. Gracze koszykówki na wózkach klasyfikowani są od 1 do 4.5 punktów. Jak podaje vademecum tej dyscypliny:  “Im niższa punktacja zawodnika tym większe ograniczenia funkcjonalne i wyższy stopień niepełnosprawności.” Innymi słowy, Macek musiał włożyć ogrom pracy, by stać się tak skutecznym koszykarzem, jakim jest obecnie. 

Andrzej to zarazem najcichszy z naszych reprezentantów, przynajmniej poza boiskiem. Na nim potrafi pokłócić się z sędziami, odpyskować rywalom po faulu. Po wygranym 15:4 ćwierćfinale z Portugalią wydaje się zadowolony. Powodów do radości ma ostatnio sporo. W miesiącu poprzedzającym MŚ wziął ślub. Z kościoła wyjechał trzymając wybrankę na kolanach, a szpaler tworzyli koszykarze z klubów i reprezentacji, zamiast szabli dumnie dzierżąc w dłoniach pomarańczowe piłki. 

Jak się podnieść

W półfinale czeka na nas Hiszpania, którą w mediach społecznościowych wspiera sam Pau Gasol. Zawodnicy z półwyspu iberyjskiego grają fizycznie, agresywnie w obronie, mają też ku temu warunki – wzrost, potężną rozpiętość ramion. Koła w ruch. Szczęk zderzających się wózków słyszany nawet przez ekran telewizora sprawia, że cierpną zęby. Masa wywrotek, fauli, w pewnym momencie po zderzeniu spada… zegar odmierzający czas akcji.

Sędziowie analizują kolejne akcje na monitorze.

Pod naciskiem rywali nie możemy złapać rytmu w ataku i realizować swoich założeń. Ostatecznie przegrywamy 7:9, choć Filipski był bliski wyrównania rzutem zza łuku. 

Mamy zaledwie dwie godziny, by powrócić na właściwy tor i dokończyć jazdę po medal. Porażkę szczególnie przeżywa Mateusz Stan, wspierany przez bardziej doświadczonych kolegów i sztab. 

O brąz gramy z Austrią, z którą rok temu przegraliśmy finał Mistrzostw Europy. Jednym punktem, po dogrywce. Tym razem nie ma mowy o wyrównanej końcówce. Polacy od początku konsekwentnie zwiększają przewagę – 3:1, 7:2, 13:3, 15:5. Punktują szczególnie Macek i Stan, efektowne 2+1 dodaje Mosler. Na minutę przed końcem prowadzimy 20:8, pod kosz wjeżdża Stan, piłka chwilę tańczy na obręczy i wpada do siatki.

Ręce naszych nie wędrują w górę, nie ma wielu okrzyków radości. Polacy spotykają się na środku parkietu i obejmują ramionami. Z pochylonymi głowami długo sobie coś tłumaczą. 

– Dziś czuję smutek, celowaliśmy w finał, ale jak to w sporcie bywa, nie zawsze jest tak, jak się chce. Z pewnością z czasem docenimy brąz. Teraz jest to motywacja do cięższej pracy i możliwość wzięcia rewanżu na kolejnej imprezie – mówi grający trener, Mateusz Filipski. 

Zauważeni?

W niedzielę 3 sierpnia cała Polska oglądała finał Ligi Narodów, w której siatkarze zmiażdżyli Włochów 3:0. Ja śledziłem koszwózki, razem z 6000 widzów na kanale organizacji IWBF. Cieszyłem się gdy Macek dostawał statuetkę za wybór do All-Star Team turnieju. Nie było to wielkie zaskoczenie, odkąd interesuję się basketem na wózkach, Macek otrzymał podobne wyróżnienie także na ME 5×5 w Rotterdamie i ME 3×3 w Wiedniu. 

Panowie odbierali medale z poważnymi twarzami, a komentator mówił: “przyjechali by zdobyć wszystko, nie udało się, ale wracają do kraju z brązowymi medalami mistrzostw świata!”.

Czy poza bańką spod znaku #JazdyNaKosza ktokolwiek wie, że Polacy są wicemistrzami Europy i trzecią drużyną globu w baskecie na wózkach 3×3? Nie sądzę.

Może grono odbiorców Demotywatorów, pośród których poniosła się wzmianka o sukcesie naszej reprezentacji. Potrzeba nam Pau Gasola, potrzeba nam telewizji i radia, które tak jak w Hiszpanii czy Kanadzie, podały dalej informacje o medalach swoich drużyn.

Ale nasi koszykarze nie mają czasu się nad tym zastanawiać. Po trzech dniach przerwy zaczynają bowiem kolejne zgrupowanie – tym razem przed Mistrzostwami Europy 5×5 w Sarajewie. 

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet