Przecież ostrzegaliśmy, że to nie będzie żaden spacerek! Prowadzony przez wybranego 9 lat temu przez Sacramento King w drafcie NBA Iasiaha Cousinsa zespół BC Bashkimi okazał się w środowy wieczór dla Anwilu naprawdę wymagającym rywalem. Gospodarze prowadzili niemal przez cały mecz i zasłużenie wygrali.
Cousins do 21 punktów dołożył 7 zbiórek i 3 asysty, a Anwil w największych tarapatach znalazł się na początku drugiej połowy. Na przerwę schodził przegrywając tylko 37:39, lecz na początku trzeciej kwarty niesieni dopingiem ekspresyjnych kibiców gospodarze przypuścili szturm.
Przez pierwszych 7 minut trzeciej kwarty agresywną obroną koszykarze Bashkimi zmusili włocławian do kilku strat i pozwolili sobie w tym czasie rzucić zaledwie pięć punktów. Gdy w 28. minucie zrobiło się już 55:42 dla wicemistrza Kosowa, kibice Anwilu mogli się zacząć martwić.
Nie tylko o wynik tego meczu. Także o losy dwumeczu!
Anwil krwawienie zdołał jednak zatamować i kilkoma akcjami nieco uciszyć miejscowych kibiców. Skuteczny w całym meczu był odgrywający bardzo dużą rolę Isaiah Mucius. Zdobył 18 pkt, rozegrał zdecydowanie najwięcej minut (36) oddał najwięcej rzutów (12). Na przełomie dwóch ostatnich kwart ważne punkty zdobyli także Justas Furmanavicius i AJ Slaughter (obaj w całym meczu po 8) i kilkunastopunktowa przewaga gospodarzy szybko stopniała.
Na moment w czwartej kwarcie Anwil objął nawet minimalne prowadzenie, lecz w zaciętej końcówce lepsi okazali się goście. Przy stanie 75:78 otwarty rzut na remis spudłował Elvar Fridriksson.
Mecz rewanżowy za tydzień we Włocławku. Anwil pozostaje faworytem do awansu, lecz po pierwszym meczu o punkty jego kibice mogą czuć lekkie rozczarowanie. By odrobić straty i nie drżeć do końca o awans koszykarze z Włocławka będą musieli na swoim boisku zagrać na pewno dużo skuteczniej. W Prizrenie podopieczni Kożana trafili tylko 6/24 za 3.
Sporo do życzenia zostawiała ich organizacja gry. 18 strat przy 21 asystach to nie jest wynik, którym – biorąc pod uwagę oczekiwania, choćby tych związanych z grą Fridrikssona (po 5 punktów, asyst i zbiórek) – sztab szkoleniowy Anwilu będzie się szczycił.
Jeśli ktoś nie widział meczu – można to nadrobić. Jak na początek sezonu całkiem niezłe widowisko z wyczuwalną nawet z perspektywy ekranu bałkańską atmosferą na trybunach!