Strona główna » Mógł być w Rostocku, ale wybrał Włocławek. Kim tak naprawdę jest Selcuk Ernak
PLK

Mógł być w Rostocku, ale wybrał Włocławek. Kim tak naprawdę jest Selcuk Ernak

0 komentarz
Najpierw odrzucił ofertę z Rostock Seawolves – z której później skorzystał Przemysław Frasunkiewicz – by kilka tygodni później podpisać kontrakt we Włocławku. Lubi obronę na całym parkiecie… i motocykle. Przybliżamy sylwetkę Selcuka Ernaka, nowego szkoleniowca Anwilu.

– To świetny facet, bardzo rodzinny, typ człowieka, z którym po prostu chcesz przebywać i od którego chcesz się uczyć. Koszykarsko – ma dużo pomysłów, całe zestawy zagrań przygotowane pod graczy po obu stronach boiska. Proponuje zawodnikom takie rozwiązania, w jakich będą czuli się najlepiej. Jestem przekonany, że zbuduje we Włocławku drużynę, która będzie potrafiła sprostać wymaganiom kibiców – powiedział nam na temat Selcuka Ernaka kilka dni temu AJ Slaughter, w wywiadzie którego reprezentant Polski udzielił Aleksandrze Samborskiej.

Uznaliśmy, że tak pięknie być nie może. I chociaż nie podejrzewaliśmy, by jeden z liderów naszej reprezentacji dorabiał jako pijarowiec Anwilu Włocławek, to postanowiliśmy poszukać kolejnych opinii na temat tego tureckiego szkoleniowca.

Także tych możliwie najgorszych.

Wysoka podłoga, niski sufit

Dosć szybko okazało się to zadaniem niezwykle trudnym. Powód? Ten 53-letni trener rzadko kiedy budzi u siebie w kraju skrajne emocje czy odczucia. „Przewidywalny” i „solidny” – to dwa określenia, które najczęściej można usłyszeć na jego temat. W największej mierze jest to spowodowane oczywiście wynikami Ernaka w dotychczasowej karierze. Turecki szkoleniowiec zazwyczaj osiągał takie na miarę możliwości budżetowych swoich zespołów. Rzadko kiedy kompletnie zawalał sezon, ale jednocześnie praktycznie nie miał też takich, w których prowadzona przez niego ekipa grałaby wyraźnie ponad finansowy stan.

W dużej części właśnie dlatego brakuje mu wymiernych i spektakularnych sukcesów.

– Za jego najbardziej nieudany sezon uznaję 2008/09, gdy z nim u steru zapowiadało się na spadek Banvitu. Najlepszy z kolei był na pewno 2017/18, gdy po wprowadzeniu Sakarya BB do naszej superligi, w pierwszym sezonie zajął z nią ósme miejsce. Tego wtedy się nikt nie spodziewał – opisuje nam jeden z obserwatorów tureckiej sceny koszykarskiej, któremu również wypada przypisać powyższe stwierdzenie o „wysokiej podłodze i niskim suficie”.

Dla Anwilu Włocławek i jego kibiców paradoksalnie może to być jednak… całkiem dobra wiadomość. Nieoficjalnie mówi się, że w najbliższych rozgrywkach trzykrotny mistrz Polski będzie dysponował wyższym budżetem zawodniczym w porównaniu z kilkoma minionymi latami. W największej mierze spowodowane jest to spłatą wszystkich zaległości wynikających z działań poprzednich klubowych reżimów, co dla prezesa Łukasza Pszczółkowskiego było absolutnym priorytetem.

Teraz może być czas na zbieranie tego owoców, a „osiągający wyniki na miarę budżetu” Selcuk Ernak może te środki solidnie zagospodarować. Choć trudno może być jednocześnie stawiać Anwil za kandydata do zdobycia mistrzostwa Polski.

Na liście był wyżej od Frasunkiewicza… Na liście w Rostocku

Legendarna już w niektórych kręgach polskiego basketu lista trenerów-kandydatów do objęcia Anwilu autorstwa konsultanta ds. sportowych Bronisława Wawrzyńczuka nie jest oczywiście jedyną tego rodzaju, wedle której europejskie kluby szukały tego lata nowych szkoleniowców. Podobną przygotowali sobie również działacze Rostock Seawolves.

W pewnym momencie oferta z niemieckiego klubu wpłynęła nawet do agenta Ernaka. Ten ją jednak odrzucił.

– Nic o tym w klubie nie słyszałem. Naprawdę – przekonuje nas Przemysław Frasunkiewicz, który od nowego sezonu będzie przecież prowadził zespół z Rostocku.

Zainteresowanie z niemieckiej BBL udało nam się jednak potwierdzić u źródeł zbliżonych do nowego szkoleniowca klubu z Włocławka.

Aktywność Ernaka w poszukiwaniu nowego klubu nikogo w Turcji nie zdziwiła. Uchodzi on tam za trenera, który po prostu lubi swoją pracę. Dlatego też nie był zainteresowany oczekiwaniem do października lub listopada na potknięcia miejscowych kolegów po fachu. Zamiast tego zdecydował się spróbować swoich sił za granicą. Pomaga mu w tym bardzo dobra znajomość angielskiego, nie do końca typowa dla trenerów z Turcji.

– U niego na pewno nie jest to skok na kasę, ani też odcinanie kuponów. Pracę w Anwilu bardziej traktuje jako wyzwanie, by pokazać w Europie, że umie odnaleźć się w innej lidze i środowisku. Wciąż liczy na to, że w swojej karierze trenerskiej przebije się wyżej – usłyszeliśmy nad Bosforem.

Turcja bawi i uczy przed wyzwaniem spod znaku PLK

W artykułach zapowiadających podpisanie kontraktu przez Selcuka Ernaka we Włocławku wspominaliśmy, że miejscowi trenerzy są chronieni na tureckim rynku przez swoją federację, co mocno komplikuje ocenę ich warsztatu. Mocnej ochronie podlegają jednak również tamtejsi gracze, zatem Ernak na pewno nie będzie zaskoczony przepisami obowiązującymi w Orlen Basket Lidze. Choć w takiej Darussaface czy Turk Telekom mógł pracować z rodzimymi graczami z wysokiej półki, to był również w takich miejscach, gdzie musiał godzić się na znacznie większe kompromisy w kwestii jakości graczy. Zwłaszcza, gdy jego klub trapiły akurat problemy finansowe, co też się zdarzało.

Praca w tureckiej superlidze także w kilku innych aspektach powinna dobrze przygotować Ernaka do wyzwań w PLK. 53-letni szkoleniowiec uchodzi za trenera raczej cierpliwego. Po dwóch niespodziewanych porażkach nie zwykł wpadać do gabinetu prezesa z żądaniem, by ten wymienił mu połowę składu. Jedynym wyjątkiem może być sytuacja, w której jeden z graczy rażąco psuje atmosferę w zespole. Taki przyszłości u niego mieć nie będzie.

Selcuk Ernak nie miał w Turcji asystenta, którego regularnie brałby ze sobą do kolejnego klubu. Nie powinien zatem dziwić fakt, że zgodził się przyjechać do Polski sam, by we Włocławku pracować z Grzegorzem Kożanem i Marcinem Woźniakiem. Nawet, gdyby do końca w tym elemencie negocjacji nie ufał klubowi, to rzut oka na CV obu włocławian i widoczne tam choćby doświadczenie z seniorskiej reprezentacji Polski powinno mu uświadomić, że – w najgorszym wypadku – nie będą to najgorsi asystenci, z którymi miał okazję pracować.

Charakterologicznie Ernaka opisuje się raczej jako trenera starej szkoły, który potrafi mocno zareagować, a na co dzień trzyma dystans do zawodników. Robi to wszystko jednak na tyle sprytnie, że uchodzi za trenera raczej lubianego przez koszykarzy.

Szukając „haków” na Ernaka tylko raz usłyszeliśmy historię o zagranicznym koszykarzu, który by się o nowym trenerze Anwilu źle wypowiadał. Gdy już mieliśmy wyrzuclć ręce do góry z radości, że w końcu uda się nam wyciągnąć jakieś brudy, usłyszeliśmy

– Ale tamten gracz to tak naprawdę jeszcze nie miał w karierze trenera, którego by polubił.

To był moment, w którym się poddaliśmy.

Jak Selcuk zwykł budować swoje drużyny

Jakie zespoły stara się budować Selcuk Ernak? Zazwyczaj są to ekipy gotowe do raczej szerokiej rotacji, którą preferuje turecki szkoleniowiec. Często gracze numer 10-11 są u niego całkiem istotnymi częściami zespołu,. W dużej mierze wynika to z tego, że nowy trener Anwilu lubi stosować w sporym wymiarze obronę na całym parkiecie i wymaga od swoich koszykarzy dużej intensywności. Jego zespoły potrafią zdobywać sporo punktów z szybkiego ataku. W grze pozycyjnej prezentują się zazwyczaj mniej imponująco.

Raczej nie należy się spodziewać w Anwilu w sezonie 2024/25 zagranicznych zawodników obwodowych, którzy mają problemy rzutowe. W przypadku miejscowych jeszcze może to być możliwe, gdyż – jak już wspominaliśmy – Ernak nie jest oderwany od finansowej i regulaminowej rzeczywistości. Lubi graczy z pozycji 1-2, którzy bez problemu potrafią z piłką w ręku minąć obrońcę. Akcje „drive and kick” (miń i odrzuć) to ważna część jego ofensywy.

Z kolei na pozycjach 3-4 Ernak preferuje zawodników mocnych fizycznie. Gracz z pozycji „3” – gdyby tylko mógł zbudować swój zespół marzeń – powinien mocno pomagać na desce i w obronie, a do tego trafiać otwarte „trójki”. Z kolei silny skrzydłowy zazwyczaj spędza u niego kilka minut jako center. Jeżeli jest to możliwe, to także podstawowy środkowy wyróżnia się warunkami fizycznymi. Tu jednak także dużą rolę odgrywają możliwości finansowe.

Choć tureckie kluby mają swoich dyrektorów sportowych i skautów, to Ernak zazwyczaj aktywnie uczestniczył w procesie budowy zespołu. Agenci działający na tureckim rynku – zarówno miejscowi, jak i zagraniczni – wypowiadają się o nim bardzo pozytywnie.

Na pewno nie jest to szkoleniowiec, który miałby zrobiony chociażby licencjat z – przepraszamy za niewyszukane porównanie, ale upał robi swoje – kręcenia lodów przy zawieraniu kontraktów z zawodnikami.

Synowie Anarchii po włocławsku

Niewiele wiadomo na temat życie prywatnego Ernaka. Wiadomo, że ma młodszego o 10 lat brata, który także jest cenionym w Turcji szkoleniowcem. W 2023 roku Erhan Ernak triumfował nawet z zespołem Bahcesehir Koleji w FIBA Europe Cup, czyli w rozgrywkach, które rok wcześniej wygrał przecież Anwil dowodzony przez Przemysława Frasunkiewicza. Później jednak młodszy z braci wziął z przyczyn prywatnych (choroba żony) rozbrat z koszykówką.

Jakie hobby ma nowy trener Anwilu? Podobno bardzo lubi… jazdę na motocyklu. W trakcie licznych odwiedzin Hali Mistrzów nigdy nie natknęliśmy się na lokalne gangi motocyklowe, ale jeżeli takowe są, to kto wie, czy w najbliższym czasie nie będą miały okazji powiększyć swoich szeregów. Turecki Clarence „Clay” Morrow zawita we Włocławku przecież już niedługo.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet