Strona główna » Legia: Znak zapytania większy od Groselle’a
PLK

Legia: Znak zapytania większy od Groselle’a

1 komentarz
Najdroższy zawodnik w historii warszawskiego klubu robi wrażenie jakby postarzał się o przynajmniej 10 lat. Z kolei 20 minut dla Łukasza Koszarka było swoistym wotum nieufności dla Raya McCalluma w roli prowadzącego grę Legii.

Szeroką ofertę oraz pakiet powitalny 1400 PLN znajdziesz u legalnego bukmachera Betcris – TUTAJ >>

Czy kalendarz przyspieszył?

Charakterystyczny obrazek – Wojciech Kamiński zapytany na konferencji prasowej po przegranym meczu ze Śląskiem o „póki co średnią formę” Geoffreya Groselle’a zgodził się z tą tezą bardzo skwapliwie i potwierdził, że faktycznie forma centra jest „średnia”. Trener sprawiał wrażenie wdzięcznego, że nie użyto jakiegoś bardziej dosadnego określenia.

Próbka jest trochę większa niż dwa spotkania – opinie o słabej dyspozycji najdroższego gracza naszej ligi dobiegały już od początku przygotowań Legii do sezonu, na które, wypada zauważyć, Amerykanin z polskim paszportem stawił się bardzo wcześnie. Formy przez ten całkiem długi okres nie udało się jednak zbudować.

Groselle i Legia mają oczywiście czas. Porażka z mistrzem Polski w skali sezonu po prostu może się przytrafić, a do walki o medale zostaje jeszcze pół roku. Powiedzmy sobie jednak bez owijania w bawełnę – ten obecny brak formy największej gwiazdy Legii wygląda zatrważająco. Ktoś kto dopiero dobiega trzydziestki; kto dwa sezony temu był bezapelacyjnie najlepszym środkowym PLK, prezentuje się jakby nagle przybyło mu nie 2, ale 12 lat.

Sprawność i koordynacja ruchowa, czucie piłki, szybkość reakcji, koszmarnie wykonywane rzuty wolne – w sensie boiskowym nasz nowy rodak po prostu radykalnie się postarzał.

Czy jedynka to „ta” jedynka?

Postawienie Groselle’a na nogi fizycznie i sportowo powinno być możliwe, choć będzie niemałym wyzwaniem dla sztabu Legii. W Warszawie mogą mieć jeszcze inny, być może nawet większy kłopot.

Zasygnalizował to wszystkim sam Wojciech Kamiński, w prestiżowym meczu ze Śląskiem oddając prowadzenie gry na 20 minut w ręce Łukasza Koszarka. Weteran, który przecież zamiast profesjonalnie przygotowywać się do sezonu zajmował się dyrektorowaniem w reprezentacji, na tle konkurentów z obwodu faktycznie w czwartek zaprezentował się najlepiej. Obok Janisa Berzinsa był jedynym zawodnikiem Legii z dodatnim wskaźnikiem „plus/minus” i gwarantem zespołowej gry przynajmniej we fragmentach meczu.

Ray McCallum, człowiek, który grał w NBA i czołowych klubach Hiszpanii, Turcji czy Izraela, na początku sezonu potwierdza za to przypuszczenia, że jest już za górką w swojej karierze. Ustawiany w roli jedynki próbuje raczej brać na siebie rolę zdobywającego punkty, co jednak nie wiąże się z żadną gwarancją, przy wątpliwym rzucie (3/13 za 3 pkt. w dwóch meczach) i ograniczonej eksplozywności.

Tak, pewnie jakieś mecze, w PLK i może nawet BCL, Ray bardzo pomoże Legii wygrać. Wygląda na to, że jednak nie jest już teraz aż tak dobry graczem, jak sugeruje jego CV. Kwestie atletyczne (kto wtedy ma bronić?) de facto uniemożliwiają wystawiania na obwodzie pary McCallum – Koszarek. Jednocześnie brak jedynki mijającej pierwszą linię i stwarzającej zagrożenie (jak Martin w Śląsku) znacząco utrudnia życie strzelcom czekającym za linią 3 punktów – Leslie, Berzinsowi czy Marble. Samodzielnie i z piłką w rękach pozycję do rzutu wykreować może sobie tylko ostatni z nich, we wczesnej fazie sezonu wyglądający zresztą na najlepszy ruch transferowy zespołu z Warszawy.

Czy asów w rękawie wystarczy?

Mecz przeciwko Śląskowi pokazał także, że jak na drużynę z finałowymi aspiracjami, Legia ławkę ma podejrzanie krótką. Trener Urlep w roli zmienników miał do dyspozycji: Kolendę, Ramljaka, Parachowskiego i Wiśniewskiego. W Legii byli to: Berzins, Koszarek, Kamiński i Wyka.

Akurat bardzo dobrze grający Łotysz zasługuje na miejsce w wyjściowej piątce, jedynie chwilowo trener Kamiński „inwestuje” w odbudowę Grzegorza Kulki po kontuzji, dając mu ogrywać się w zestawie z najlepszymi partnerami. Otrzymujemy więc tak naprawdę ławkę rezerwowych: Koszarek. Kulka, Kamiński, Wyka. Te obiecane pieniądze z Ministerstwa Sportu za udział w europejskich pucharach bardzo się w Warszawie przydadzą.

Szeroką ofertę oraz pakiet powitalny 1400 PLN znajdziesz u legalnego bukmachera Betcris – TUTAJ >>

1 komentarz

21 zwycięstw, 75 porażek – czy Legia odczaruje dla Polski Ligę Mistrzów? - SuperBasket 3 października, 2022 - 09:47 - 09:47

[…] najwyżej przeciętnej grze Legii towarzyszy wiele znaków zapytania. O optymizm po ostatnim meczu sympatykom Legii nie jest lekko. Na szczęście sport ma to do […]

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet