Strona główna » Fakty czy plotki? PLK bez Sosnowca i alarm w MKS! Garbacza „klauzula Frasunkiewicza”
PLK

Fakty czy plotki? PLK bez Sosnowca i alarm w MKS! Garbacza „klauzula Frasunkiewicza”

3 komentarze
Zagłębie Sosnowiec niemal na pewno nie zagra w PLK w sezonie 2024/25 – klub nie zmontował odpowiedniego budżetu. Coraz głośniej mówi się, że ze podobny problem może mieć też MKS Dąbrowa Górnicza. Czy Jakub Garbacz zostanie na kolejny sezon we Włocławku? Nie wiemy. Ale wiemy, że ma z Anwilem bardzo ciekawie skonstruowany kontrakt.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.

Zagłębia Sosnowiec 10 lat później w PLK też nie będzie

Pamiętacie, jak kilka dni temu przypominaliśmy, że Zagłębie Sosnowiec było przymierzane do powrotu do PLK już 10 lat temu, gdy liga rozszerzała swoją geografię o Szczecin, Lublin, Toruń i Dąbrowę Górniczą? Wówczas się nie udało. Wszystko wskazuje na to, że tym razem operacja „zróbmy sobie PLK w Sosnowcu” też się nie powiedzie.

Powód? Pieniądze. Niewystarczające.

Oficjalnie pacjent chyba jeszcze żyje, ale – jak słychać w północnych dzielnicach Sosnowca, chociażby graniczącej z Będzinem Środuli – tak naprawdę to już bardziej podtrzymywanie trupa.

„Nikt w Sosnowcu nie chce się pchać do PLK, skoro nie ma na to zagwarantowanych solidnych pieniędzy”.

„Nikt w PLK nie chce dawać dzikiej karty klubowi, który na swoją działalność choćby w pierwszym sezonie nie ma zagwarantowanych solidnych pieniędzy”.

Przeciwnicy instytucji dzikiej karty mogą chyba powoli odetchnąć z ulgą – PLK w kolejnym sezonie nie będzie także ani w Radomiu, ani w Bydgoszczy – i skoncentrować się na wypominaniu skróconej drogi powrotu do koszykarskiej elity klubowi, który w czterech ostatnich sezonach zdobył cztery medale.

Przypadek Śląska Wrocław to jednak najlepszy przykład na to, że – przy gwarancji odpowiednich funduszy – „dzika karta” to nie jest żadne zło wcielone!

A jeśli GTK nagle zostanie samo? „Siatkarki MKS też miały przetrwać”

Pamiętacie, gdy kilka tygodni temu opisywaliśmy jak funkcjonuje klub z Dąbrowy Górniczej?

Jak twierdzą osoby zorientowane w realiach klubu z Zagłębia dobrze lub bardzo dobrze – sytuacja od tamtej pory się szczególnie mocno nie poprawiła. Jeśli w ogóle. Najlepsi gracze z poprzedniego sezonu są już powoli kuszeni przez ligowych rywali, posiadający ważny kontrakt na rozgrywki 2024/25 trener MKS Boris Balibrea spędza czas w towarzystwie konsultanta ds. sportowych Anwilu Włocławek, a kasa klubowa jak była pusta, tak się wciąż nie zapełniła.

Zaległości wobec zawodników z poprzedniego sezonu miały być wypłacone do końca maja, lecz wciąż nie wpłynęły na ich konta. Zawodowe kluby sportowe to jednak nie tylko koszykarze i trenerzy, lecz także tzw. „pracownicy cywilni”. Niektórzy z nich nie otrzymali z MKS należnych środków jeszcze za pracę w sezonie 2022/23.

Oj, słabo to wszystko wygląda.

Gdy rozmawialiśmy z prezesem MKS w połowie maja, zachowywał (olimpijski) spokój co do przyszłości swojego klubu. Gdy co jakiś czas mniej lub bardziej oficjalnie pytamy o sytuację MKS mniej lub bardziej zorientowanych przedstawicieli PLK – zachowują (względny) spokój, jeśli chodzi o przyszłość klubu z Dąbrowy Górniczej. Ufają, że „w ostateczności prezydent miasta nie pozwoli upaść swojej sportowej wizytówce”.

Osoby dobrze znające sportowe realia w województwie śląskim są nieco mniej spokojne.

– Tu trzeba raczej bić na alarm, gdyż w sytuacjach kryzysowych najgorsze jest milczenie. Prezydenta Dąbrowy Górniczej ciężko odbierać jako 100-procentowego gwaranta. Plotka głosi, że to on w dużej mierze stał za obietnicami, że zaległości z tego sezonu zostaną spłacone do końca maja. Poza tym – był już jeden prezydent Dąbrowy Górniczej, który kilka lat temu zapewniał, że MKS Dąbrowa Górnicza nie upadnie. Mowa o drużynie siatkarek, które bywały nawet wicemistrzyniami Polski. Po tamtej drużynie nie ma już śladu, a wskrzeszony klub pałęta się po niższym ligach.

Bijemy zatem na alarm, ale przynajmniej na razie na pół gwizdka. Głównie jednak ściskamy kciuki, by alarm okazał się fałszywy i w województwie śląskiem nagle w PLK nie pozostało jedynie osamotnione GTK Gliwice.

„Jak trenera nie będzie, to i mnie może nie być”

Nie wiemy jakie plany ma Jakub Garbacz. Na razie pewnie zamierza dać z siebie wszystko podczas rozpoczynających się w poniedziałek przygotowań z kadrą do kwalifikacji olimpijskich i stoczyć walkę o to, by pojechać w lipcu do Walencji.

Przyszłość klubowa? Reprezentant Polski ma ważny kontrakt z Anwilem Włocławek. Ale czy w przyszłym sezonie pozostanie graczem tego klubu – zależy także od niego.

Kojarzycie te zapewnienia, które często przy podpisywaniu kontraktów z nowymi pracodawcami słyszycie od koszykarzy typu „zdecydowałem się na tę ofertę, bo chciałem pracować właśnie z tym trenerem„.

Garbacz nie ściemniał. Ewidentnie naprawdę bardzo, ale to bardzo zależało mu na tym, by grać w drużynie prowadzonej przez Przemysława Frasunkiewicza. Do tego stopnia, że zapisał to sobie przed sezonem 2023/24 w kontrakcie z klubem. Skoro Anwil nie przedłużył umowy z dotychczasowym trenerem, Garbacz może sobie obecnie szukać nowego pracodawcy.

Przynajmniej w teorii.

Żeby była jasność – Anwil też ma opcję odstąpienia od kontraktu z Jakubem Garbaczem na sezon 2024/25.

Żeby była jeszcze większa jasność – nie jest to klauzula, z której korzystali tylko ci koszykarze, którzy chcieli grać dla nowego trenera Rostock Seawolves.

Żeby wszystko było jasne – jak twierdzą lepiej zorientowani, jest to w PLK klauzula wpisywana do kontraktów koszykarzy częściej niżby wszystkim, którzy słyszą o niej w tej chwili po raz pierwszy mogło się wydawać.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

3 komentarze

Szymon 7 czerwca, 2024 - 22:29 - 22:29

garbacz jest słaby. Nie zasługuje na kadrę.

Odpowiedz
Szymon Pułkownik 7 czerwca, 2024 - 22:30 - 22:30

frasunkiewcz skończy w Niemczech jak Kamyk. Skończyĺy się czasy krzyczących trenerów.

Odpowiedz
Jednoręki Dydol 8 czerwca, 2024 - 18:11 - 18:11

Dziwię się Anwilowi, że trzyma takie miernoty, jak: Garbacz, Wadowski, Bojanowski a nawet Bell. Dobra budowa kadry zawodniczej, to podstawa do wyjścia, do walki o sukcesy!

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet