Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Małżeństwo z rozsądku
Gdy w ostatnim czasie rozmawiamy z trenerami i innymi osobami decyzyjnymi z klubów – nie tylko Orlen Basket Ligi – to regularnie słyszymy narzekania na rynek rozgrywających. „Drodzy są”, „Nie ma w czym wybierać” – to często powtarzające się opinie.
Zbliżająca się połowa lipca to już jednak ten moment transferowego szaleństwa, gdy powoli zaczyna dochodzić do kompromisowych małżeństw. Jednym z takich może być angaż Jabrila Durhama w Gdyni. Wedle naszych informacji – bardzo niewiele brakuje do tego, by obie strony powiedziały sobie „tak”.
O ile nie wątpimy w koszykarską miłość trenera Artura Gronka do tego zawodnika, to na „koszykarskim Tinderze” słychać było, że Amerykanin szukał trochę lepszych „partii” do wyrwania. Ostatecznie jednak musiał nieco spuścić z tonu po bardziej realnym spojrzeniu w lustro. Gdyński klub zapewne spełni jego – lekko przekraczające 100 tysięcy dolarów za sezon – wymagania finansowe, ale europejskich pucharów już nie zaoferuje. Będzie za to polskie morze.
Duet Gronek-Durham pracował ze sobą w minionych rozgrywkach. Dla Startu Lublin sezon 2023/24 zakończył się co prawda koszykarskim zawałem na linii mety sezonu zasadniczego, jednak 30-letni rozgrywający dał się w jego trakcie poznać z bardzo dobrej strony. To nie tylko kwestia statystyk (15.1 pkt i 7.7 as.), ale również cech wolicjonalnych, które przynajmniej na zewnętrznych obserwatorach mogły robić wrażenie. Choćby w sytuacjach, gdy przy już rozstrzygniętym wyniku spotkania Amerykanin wciąż był gotowy do pracy na całym parkiecie i nacisku w obronie.
Z ewentualnego zatrudnienia Durhama naszym zdaniem bardzo zadowoleni powinni być również Jakub Garbacz i Grzegorz Kamiński. Szanse, że obaj strzelcy z pozycji 2-3 zaliczą w Gdyni dobry sezon, przy takim rozgrywającym rosną.
My z kolei będziemy się zastanawiać nad tym samym, co w poprzednim sezonie – czy wszystkie zespoły ścisłej czołówki Orlen Basket Ligi na pewno zatrudnią lepszych rozgrywających od Amerykanina.
Rozwód nastąpił po dwóch latach
Rzadko zdarzają się tak udane koszykarskie małżeństwa jak to, o którym przez dwa ostatnie sezony całkiem nieźle dbali Zac Cuthbertson i King Szczecin. Amerykanin przyjechał na Pomorze Zachodnie po sezonie w Argentynie – z opinią surowego technicznie zawodnika o wielkich możliwościach fizycznych i atletycznych. Opuścił je nie tylko z dwoma medalami mistrzostw Polski, zasłużoną opinią świetnego defensora, ale także – uwaga! – z 5. miejscem wśród najskuteczniejszych zawodników Orlen Basket Ligi w rzutach 3-punktowych (43,2%).
Wraz z rozwojem zawodnika w górę szły również jego zarobki. W pierwszym roku Cuthbertson otrzymywał za grę około 60 tysięcy dolarów i była to jedna niewątpliwie z najlepszych transakcji PLK sezonu 2022/23. Po zdobyciu historycznego tytułu z Kingiem, został na kolejny rok w Szczecinie, ale już z pensją nieznacznie przekraczającą 100 tysięcy dolarów. Wciąż był tego wart, ale nie stanowił już tak wielkiej wartości dodanej. Występy w Lidze Mistrzów spowodowały natomiast, że jego nazwisko zaczęło się pojawiać w notesach klubowych skautów choćby z Turcji czy Francji.
O ile ci pierwsi mieli jeszcze trochę wątpliwości – głównie wynikało to z preferowania przez tamtejsze kluby Amerykanów o mocnym nastawieniu ofensywnym – to we Francji Cuthbertson wzbudzał realne zainteresowanie już od dłuższego czasu. Ostatecznie na jego angaż zdecydował się Elan Chalon, 14. klub tamtejszej ekstraklasy w poprzednim sezonie. Przejście do LNB Elite będzie się oczywiście dla Amerykanina wiązać z podwyżką, choć nie powinna być ona zbyt znacząca. Spodziewamy się pensji na poziomie 120-130 tys. dol.
Co teraz wydarzy się w Szczecinie? King wraca do sytuacji sprzed dwóch lat i poszukiwań podstawowego niskiego skrzydłowego. Pierwszym pomysłem było zatrudnienie Łotysza Ojarsa Silinsa – właśnie za pieniądze, które w minionym sezonie otrzymywał Cuthbertson. Łotysz wybrał jednak ofertę Legii Warszawa.
Poszukiwania następcy Amerykanina trwają.
Ciekawostka – kilka godzin przed ogłoszeniem kontraktu Cuthbertsona, Cholet, inny klub francuskiej ekstraklasy, dobrze znany we Włocławku, ogłosił transfer Clevelanda Melvina, skrzydłowego świetnie znanego na polskich parkietach, choćby z występów w Kingu Szczecin czy Starcie Lublin.
Ten transfer w ciekawy sposób pokazuje, jak różne priorytety mają zarówno zawodnicy, jak i kluby. Przynajmniej w naszych oczach Melvin jest gorszym graczem od Cuthbertsona, ale ma większe możliwości ofensywne, co mogło być istotne dla szefów Cholet. Melvin zagra w teoretycznie mocniejszym zespole – w sezonie 2023/24 z 7. pozycji awansował do Play Off, z którym będzie miał też szansę walczyć w kwalifikacjach o miejsce w Lidze Mistrzów. Jednocześnie jednak jego kontrakt, zdaniem naszych francuskich informatorów, może być nawet o 20-30 tysięcy dolarów niższy od umowy podpisanej przez Cuthbertsona.
Różnice w priorytetach widać wszędzie.
Skrzynka pełna Turnera
W jednym z poprzednich epizodów naszej plotkarskiej rubryki wspominaliśmy już, że ludziom najbardziej rozwiązują się języki i klawiatury PO opublikowaniu pierwszego artykułu na wybrany temat. Nie inaczej było przy omawianiu osoby Justina Turnera, pierwszego zagranicznego koszykarza, z którym kontrakt tego lata podpisał Anwil Włocławek.
Najpierw kilka osób z branży – niezależnie od siebie – zwróciło nam uwagę na sugerowane w tekście zarobki Amerykanina na poziomu 75 tys. dolarów. W dosyć zdecydowany sposób przekonywano nas, że jeżeli Turner rzeczywiście tyle zarabia to… Anwil go przepłacił, gdyż gracze po LEB Gold z CV podobnym do niego są zwykle do wyjęcia za maksimum 60 tys.
Sprawa jednak nie jest tak prosta. Poza Djurisiciem, który niewątpliwie zarabiał w Stali Ostrów znacząco powyżej 60 tys. dolarów i był graczem z CV z zupełnie innego poziomu, reszta wymienionych zawodników trafiała do klubów z finansowej średniej lub dolnej półki w Polsce (Legia w czasach Earla Watsona też taką była). Z jednej strony zatem, poziom zawodników po LEB Gold nie rokuje dobrze drużynom z ambicjami na czołowe miejsca. Jest też jednak druga strona medalu – skoro Anwil zobaczył coś w Turnerze wartego zachodu, to może akurat on zasługuje na wyższe zarobki?
W tym konkretnym przypadku prawdę zna tylko kilka osób z włocławskiego klubu i mogą sobie one na ten temat ewentualnie podyskutować podczas dzisiejszego lunchu.
Smacznego!
Tymczasem my, w poszukiwaniu kolejnych czerwonych flag Amerykanina wybraliśmy się za to jeszcze raz do Hiszpanii. Nadal ze 100-procentową pewnością nie wiemy, czemu na dwa mecze przed końcem regularnego sezonu klub Ourense zdecydował się rozwiązać kontrakt ze swoim czołowym koszykarzem. Nic nie wskazuje na to, by samodzielnie miał on opuścić drużynę. Raczej sugerowane są różnice pomiędzy nim i sztabem medycznym na temat gotowości – czy też raczej jej braku – do gry. Turner na wiosnę opuścił kilka spotkań z powodu urazów, z czym być może nie wszyscy w klubie się zgadzali i co mogło się potem przelać na rozgoryczenie fanów jego osobą.
„Turner jest naprawdę dobry, jeżeli zespół zdoła go okiełznać. Świetny półdystans, panowanie nad piłką, atakowanie strefy podkoszowej. Bardzo utalentowany, ale jednocześnie nie jest graczem, na którym opierałbym plany na sezon. W Hiszpanii uważano, że jego problemy zdrowotne nie były wcale tak groźne, gdy on je zgłaszał, twierdząc, że nie jest w stanie grać. Nie jest to typ gracza, którego określisz jako „solidny”, wręcz przeciwnie. Istnieją dwie wersje Turnera: jedna, które może niszczyć rywali na parkiecie, a druga, która spowoduje, że już w listopadzie będzie się chciało go zwolnić. Mam nadzieję, że w waszej lidze obejrzycie tę lepszą – tak wygląda wypowiedź jednego z uważnych obserwatorów wydarzeń na zapleczu ACB, którą niniejszym kończymy temat pozyskania przez Anwil 26-letniego obwodowego.
Przynajmniej do momentu, aż zacznie on swoje występy w barwach klubu z Włocławka na polskich parkietach.
3 komentarze
Nie wiem skąd wy te kwoty bierzecie, ale śmiesznie wyglądają. Gdyby Cuthbertson chciałby zarabiać 130 000 USD za sezon to na pewno grałby w Kingu. We Francji dostał dużo więcej
W tekście znajduję próby podgryzania Bronisława ze strony kolegi ” po fachu”, a że Anwil klika sie lepiej niż cała reszta razem wzięta, tym lepiej.
o tym samym pomyslalem…