Strona główna » EuroBasket 2025. Głos z Islandii: Tak silni nie byliśmy nigdy! Polska? Na pewno zagra w Rydze

EuroBasket 2025. Głos z Islandii: Tak silni nie byliśmy nigdy! Polska? Na pewno zagra w Rydze

0 komentarzy
Islandczycy zagrają w EuroBaskecie już po raz trzeci w ciągu ostatniej dekady – z nadzieją na pierwsze zwycięstwo! Ostatnio w sparingu reprezentacja wyspiarskiego państwa o populacji porównywalnej z Lublinem pokonała Szwecję. O jej rosnących ambicjach, popularności oraz postrzeganiu reprezentacji Polski i turnieju w Katowicach Aleksandra Samborska rozmawia z Tómasem Steindórssonem.

Tómas Steindórsson to były islandzki koszykarz. W latach 2011-2021 był zawodnik tamtejszych klubów ze wszystkich islandzkich poziomów rozgrywkowych. Obecnie jest popularnym prezenterem radiowym stacji X-977, a także celebrytą w mediach społecznościowych. Prowadzi także popularny podcast koszykarski „Boltinn lýgur ekki”. Jako koszykarski analityk występuje również w islandzkiej telewizji.

Aleksandra Samborska: Za kilka dni rozpocznie się już trzeci EuroBasket dla seniorskiej reprezentacji Islandii w ciągu ostatniej dekady. Jakie oczekiwania wiąże się na wyspie z występem w fazie grupowej w Katowicach?

Tómas Steindórsson: Większe niż przed turniejami w 2015 i 2017 roku! Skład mocno różni się od tych, które mogliśmy wtedy wystawić, ale w rotacji pozostało czterech naszych najlepszych graczy z imprezy sprzed 8 lat. Nasi liderzy – Martin Hermansson, Elvar Friðriksson i Tryggvi Hlinason – są dziś sportowo dojrzalsi i, po prostu, znacznie lepsi.

Oczekiwań porównywalnych z innymi, dużymi nacjami raczej nie mamy, ale chcielibyśmy wygrać swój pierwszy mecz na EuroBaskecie. Ta sztuka jeszcze się nam nie udała, więc to nasz nadrzędny cel. Osobiście wykonania tego minimum od mojej kadry oczekuję.  

Polskim kibicom sportu Islandia kojarzy się głównie z piłką ręczną czy piłką nożną. Jak popularna jest u was tak naprawdę koszykówka?

Od 1951 roku mamy wewnętrzną ligę i w zasadzie to właśnie od wtedy Islandczycy śledzą rozgrywki koszykarskie. W latach ’70 i ’80 docierali do nas pierwsi gracze ze Stanów. To oni podnieśli poziom naszej gry i mieli olbrzymi wpływ na rozwój koszykówki – również poza parkietem. Jednym z pierwszych Europejczyków wybranych w drafcie do NBA był Pétur Guðmundsson, który występował w Portland Trail Blazers, San Antonio Spurs, czy wreszcie w Los Angeles Lakers, gdzie był zmiennikiem Kareema Abdula Jabbara w playoffach w 1986.

Lata ’90, jak wszędzie, także na Islandii przyniosły boom na NBA. Początek XXI wieku to już z kolei szalona popularność Jóna Arnóra Stefánssona. Na ówczesnym koszykarzu Benettonu Treviso, czy Unicaji Malaga wzorowały się dziesiątki młodych sportowców.  

Dziś koszykówka wyprzedza już pod względem popularności piłkę ręczną. Ogólnie wciąż bezkonkurencyjny pozostaje futbol, ale playoff Islandzkiej Ligi Koszykówki to w naszym kraju ostatnio największe i najważniejsze wydarzenia sportowe roku. Zainteresowanie biletami jest olbrzymie. Rośnie też liczba chłopaków wyjeżdżających do amerykańskich college’ów czy podejmujących zawodową grę poza granicami naszego kraju. 

Najlepszych z nich będziemy oglądać od przyszłego tygodnia w Katowicach. Jaką koszykówkę prezentuje reprezentacja Islandii AD 2025?

Gramy smallball, który kręci się wokół naszego 216-centymetrowego środkowego – Tryggviego Hlinasona. On rządzi i dzieli pod koszem, a reszta mniejszych chłopaków ma dzielnie walczyć. I trafiać trójki. Prosty basket.

Wystarczy do przynajmniej jednego zwycięstwa w EuroBaskecie?

Tak sądzę. Powinniśmy wygrać z Belgią, bo to po naszej stronie będzie najlepszy zawodnik tego meczu – Martin Hermansson.

Euroligowym doświadczeniem Hermansson mógłby podzielić się z niejedną kadrą na tej imprezie, ale kibiców w Polsce – w szczególności tych z Włocławka – bardziej niż wasza największa gwiazda interesuje inny zawodnik, Elvar Fridriksson, nowy rozgrywający Anwilu…

Elvar ma wyjątkowe predyspozycje do gry w waszej lidze. To mentalny twardziel, który z powodzeniem radzi sobie w zawodowej koszykówce od 2019 roku. Ustanowił rekord asyst ligi greckiej – rozdał ich kiedyś aż 17 w jednym meczu. W spotkaniach naszej reprezentacji niejednokrotnie brał na siebie ciężar seryjnego zdobywania punktów. Szczególnie w najbardziej newralgicznych momentach.

Nie zawiódł jeszcze żadnej z drużyn klubowych, które podpisywały z nim umowę. Nie zawiedzie też kibiców z Włocławka. Choć słyszałem, że są wymagający! 

Jak chwilę przed rozpoczęciem walki o punkty EuroBasketu postrzegasz siłę reprezentacji Polski?

Jako gospodarz na pewno wywalczycie w Katowicach awans do fazy pucharowej, a tam… Tam od gry w finale wszystkich będą dzieliły już tylko trzy mecze.  Oglądałem wielkie zwycięstwo Polski nad Słowenią Luki Doncicia na ostatnim EuroBaskecie i doskonale pamiętam ten wyczyn Mateusza Ponitki.

Kontuzja i brak Jeremiego Sochana to jednak na pewno wasza olbrzymia strata. Śledzę go w NBA. Wiem, że to indywidualnie byłby wasz najlepszy gracz.

Wybierasz się na EuroBasket do Katowic?

Oczywiście, a nasze dwa ostatnie mecze – ze Słowenią i Francją. Planuję oglądać je już w pełni zrelaksowany i szczęśliwy, bo wierzę, że wcześniej pokonamy Belgię, a także niespodziewanie wygramy z Izraelem albo… z Polską (śmiech).

Chciałbym na własne oczy ujrzeć, jak obie nasze drużyny pakują walizki przed czekającą ich podróżą na fazę finałową EuroBasketu do Rygi! 

Rozmawiała Aleksandra Samborska, @aemgie