Strona główna » Balcerowski: W trakcie finału obgryzałem paznokcie, ale to nie był stracony sezon!

Balcerowski: W trakcie finału obgryzałem paznokcie, ale to nie był stracony sezon!

2 komentarze
W niedzielny wieczór zapisał się w historii polskiego sportu, zostając pierwszym koszykarzem, który sięgnął po mistrzostwo Euroligi. Aleksander Balcerowski cały turniej Final Four w Berlinie spędził na ławce, ale decyzji o podpisaniu kontraktu z Panathinaikosem przed tym sezonem nie żałuje. – Usłyszałem wiele cennych rad od kolegów, czy trenerów. Na pewno dużo z tego wyciągnę – zapewnia reprezentant Polski.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Grzegorz Szklarczuk: Żadnemu polskiemu koszykarzowi nie było to jeszcze dane – jakie to uczucie być koszykarzem drużyny, która sięga po mistrzostwo Euroligi?

Olek Balcerowski: Szczerze, tak na gorąco? Właściwie nie bardzo wiem co powiedzieć, to jednak trochę abstrakcja. Cieszę się bardzo. Kto by pomyślał, że w ciągu niemal 12 miesięcy najpierw zdobędę z Gran Canarią EuroCup, a później z Panathinaikosem dotrę aż do Final Four i wygram Euroligę. Jestem przeszczęśliwy! Tak naprawdę wciąż do mnie nie dociera to, co się wydarzyło. Pewnie tak naprawdę pojmę to dopiero za kilkanaście lat, albo przynajmniej za kilka.

Nie grałeś w Final Four, ale widziałem podczas meczu finałowego z Realem wielkie emocje, także z twojej strony – żyłeś wydarzeniami z boiska razem z resztą chłopaków niesamowicie. Stworzyliście faktycznie tak zgrany zespół, że każdy miał swoją rolę do odegrania, bez względu na to czy był na parkiecie czy nie?

Oczywiście, jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Szczególnie ci z koszykarzy, którzy mówią po hiszpańsku (śmiech). W trakcie finału obgryzałem paznokcie, siedząc na tej ławce. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Głowa, stres, żołądek mi zjadało od środka – zupełnie jakbym był na tym boisku, chociaż przecież na nim mnie nie było. Cieszę się, że koledzy z drużyny dali radę, że tylu fanów Panathinaikosu dzisiaj tutaj było.

Ich liczba i doping faktycznie robiły kolosalne wrażenie.

To była masakra. Tak widocznie miało być.

Część kibiców, bez względu na to mistrzostwo Euroligi, oceniając twój sezon w Panathinaikosie powie, że był dla ciebie stracony. Jak ty go będziesz wspominał?

Na pewno był ciężki mentalnie. Nie otrzymywałem zbyt wiele minut na parkiecie, a presja była wielka. Nie zawsze jest kolorowo, nieraz trzeba pokonać pewne nieprzyjemności. Na pewno nie dostawałem tylu szans, ile bym chciał. Ale miałem mnóstwo nauki. Usłyszałem wiele cennych rad od kolegów, czy trenerów. Czy to więc był dla mnie sezon stracony? Nie, nawet jeśli taka mogłaby być pierwsza myśl w głowie. Na pewno dużo z niego wyciągnę.

Niebawem widzimy się w Walencji podczas kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Myślałeś już o tym turnieju?

Nie, kompletnie nie było na to czasu. Ale fajnie, że się tam zobaczymy.

Dzisiaj ty zdobyłeś mistrzostwo Euroligi, a Górnik Wałbrzych, którego jesteś wychowankiem, po 15 latach tego samego dnia wywalczył awans od Orlen Basket Ligi. Chciałbyś coś przekazać kibicom tego klubu?

Że się bardzo cieszę! Tak widać miało być, że razem, jednego dnia coś wielkiego się dla nas wydarzy. U mnie zawsze Górnik w sercu! Tam zaczynałem, tam się uczyłem koszykówki na początku. Jestem bardzo zadowolony, choć dopiero teraz się dowiedziałem, że awansowali. Jestem z nimi całym sercem. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy i będę mógł im osobiście pogratulować. Każdemu z osobna. A póki co – brawo Arkadiusz Chlebda!

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

2 komentarze

Koleś z Spandau 27 maja, 2024 - 20:08 - 20:08

Gastarbeiter nauczyciel z Berlina w akcji ojejku ojekju

Odpowiedz
Tomecki 28 maja, 2024 - 10:46 - 10:46

To był piękny finał Euroligi. Pod rozwagę dla polskiego sportu. Aby zbudować dobry euroligowy klub potrzeba 10 mln euro. To ułamek kasy, jaką wydaje się na słabych piłkarzy. W Europie liczne kluby zaczynają budować koszykówkę. Paris, London, Monaco, kluby niemieckie, tureckie – to są ostatnie lata. Za chwilę odjadą nam i będzie jak w polskiej piłce nożnej: awans do LM raz na 20 lat i kibice pasjonujący się grą lokalnych ogórków, grających dla samego grania. Kiedyś Śląsk i Prokom potrafiły zdobyć sponsorów i grać na najwyższym poziomie. Nawet Anwil ostatnio pokazał, że coś można wygrać. Legia również wstydu nie przyniosła. Szczecin też ma czym grać. Może warto do tego wrócić? Możemy mieć spokojnie 4 kluby na poziomie Eurocup w tej dekadzie. Jak pozyskać lepszych sponsorów? Wiem, że KGHM, ani Orlen nie załatwi sprawy… pozdrowienia dla komentujących

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet